Lijewski: Udowodniliśmy sobie, że mamy bardzo duży potencjał - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Lijewski: Udowodniliśmy sobie, że mamy bardzo duży potencjał

Przeczytaj także

– Twardo stąpamy po ziemi. Wiemy, że czeka nas ciężkie zadanie. Pierwszy raz w historii gramy ze Sportingiem. Chcemy zapamiętać to spotkanie jako pierwsze zwycięskie – mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii Kielce przed wyjazdem do Lizbony.

Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zaliczyli udaną inaugurację. W poprzednim tygodniu pokonali u siebie Kolstad Handball 37:27. Teraz poprzeczka pójdzie zdecydowanie w górę, bo na ich drodze stanie rewelacja poprzedniego sezonu – Sporting Lizbona. Ekipa ze stolicy Portugalii wywalczyła bezpośredni awans do ćwierćfinału, a w nim minimalnie przegrała z HBC Nantes. Zawodnicy Ricardo Costy na start nowych zmagań ograli Dinamo w Bukareszcie 33:30.

Sporting w większości oparty jest na młodych portugalskich zawodnikach. Potrafi narzucić bardzo dużą intensywność. –To bardzo dobrze zbilansowana drużyna. W przeważającej większości to młodzi zawodnicy, którzy są głodni wygrywania. Wydaje mi się, że teraz chcą pójść krok dalej niż w poprzednim sezonie, a przecież otarli się o Final4. To na pewno rozbudziło ich apetyty – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.

Sporting korzysta z mocnej obrony. W ataku niesamowity duet stanowią bracia Kosta: Kiko i Martim. – To bardzo dobrze zorganizowany zespół. W obronie grają bardzo agresywne 6-0 z wysuniętymi dwójkami. Tym wszystkim rządzi Salvador Salvador, który jest bardzo silnym chłopakiem. Ma też swoje walory w ataku. W ataku pozycyjnym bracia Costa mają niesamowity ciąg na bramkę. W ostatnich latach rzadko spotyka się tak młodych zawodników, którzy mają taką łatwość podejmowania decyzji rzutowej. Aby ich zatrzymać musimy być bardzo skupieni. Dopóki mają piłkę w rękach, to będzie duże niebezpieczeństwo, że mogą zdobyć bramkę. Każdy zawodnik w tej drużynie ma indywidualne umiejętności – komplementuje rywala asystent Tałanta Dujszebajewa.

Krzysztof Lijewski przyznał, co może być najważniejsze w sięgnięciu po dwa punkty. – Musimy szybko organizować się po rzuconych golach lub naszych stratach. To może być kluczem do osiągnięcia zwycięstwa. Sporting dobrze radzi sobie w kontrach i szybkim środku. Potrafią biegać do przodu. Mają styl, który podoba się kibicom w całej Europie. Ich akcje nie trwają długo. Jeśli ktoś tylko przyśpi w obronie, to potrafią to wykorzystywać.

W pierwszym meczu z mistrzem Norwegii, Industria Kielce również pokazała, że potrafi grać na dużej intensywności. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa chcą utrzymywać ten kurs.

– Bardzo mocno docisnęliśmy pedał gazu. Przede wszystkim chcieliśmy udowodnić sobie, że jeśli tylko wszyscy jesteśmy zdrowi, to mamy bardzo duży potencjał. Intensywność była bardzo wysoka. Chcemy to podtrzymać. Każdego kolejnego przeciwnika traktujemy bardzo poważnie. Nie ma mowy o żadnym odpuszczaniu. Mamy swój plan, który chcemy zrealizować. Teoria teorią, ale wszystko zweryfikuje boisko. Jesteśmy dobrej myśli. Twardo stąpamy po ziemi. Wiemy, że czeka nas ciężkie zadanie. Pierwszy raz w historii gramy ze Sportingiem. Chcemy zapamiętać to spotkanie jako pierwsze zwycięskie – wyjaśnia asystent Tałanta Dujszebajewa.

Przed tygodniem, w pierwszej połowie, „żółto-biało-niebiescy” zaliczyli ośmiominutowy przestój w ataku. Mimo tego, nie wypuścili z rąk okazałej przewagi.

– Nigdy nie jest tak, żeby nie trzeba było nad czymś pracować. Ciężko jest grać na jednym poziomie przez 60 minut. Czasami zdarzają się momenty, gdzie następuje przestój, coś nie trybi. To trzeba przetrwać. Jeśli my nie rzucamy bramek, to nie znaczy, że rywale mają trafiać pięć z rzędu. To ciężko wytrenować, ale przez nabyte doświadczenie, potrafimy sobie z tym poradzić. Przestoje są normalne. Zawodnicy nie są robotami. Kiedy nie rzucamy goli, to musimy skupić się na innych, ważnych aspektach, czyli obronie, a wtedy wiele do powiedzenia mają też bramkarze. W ostatecznym rozrachunku, taki przestój nie kuł w oczy, bo zwycięstwo było zdecydowane – przekonuje Krzysztof Lijewski.

W ostatnich latach portugalska piłka ręczna zrobiła niesamowity postęp i dołączyła do ścisłej światowej czołówki.

– To wszystko zaczęło się kilkanaście lat temu, kiedy pojechali tam utytułowani zawodnicy i trenerzy ze Szwecji. Oni szkolili młodzież. To bardzo długi proces. Nie trzeba było jednak aż tak długo czekać. Widzieliśmy, jak wysoko zachodziły juniorskie drużyny Portugalii. Przeważnie byli w strefie medalowej. Ci gracze wskoczyli do pierwszej reprezentacji. To wygląda imponująco, teraz zbierają owoce. Wcześniej w Lidze Mistrzów grało Porto, teraz Sporting, a przecież niedawno Ligę Europejską wygrała Benfika. Mają utalentowany nie tylko jeden rocznik, ale całą szeroką grupę i z tego korzystają – wyjaśnia asystent Tałanta Dujszebajewa.

Czwartkowy mecz Sporting – Industria w Lizbonie rozpocznie się o godz. 18.45.

Przeczytaj także