W ostatnich latach ceny na rynku nieruchomości rosły w rekordowym tempie, nawet 10 procent rocznie. Jednak sytuacja związana z koronawirusem może odbić się na branży i nabywcach. Co mogą przynieść kolejne miesiące? O tym porozmawialiśmy z Andrzejem Grzybem, kieleckim deweloperem oraz Wojciechem Rusinem, właścicielem Agencji Nieruchomości Properco.
Nasi eksperci podkreślają, że nie ma co spodziewać się dużej obniżki na rynku nieruchomości.
– Koronawirus zmieni wiele ale na pewno nie będzie gwałtownego spadku cen mieszkań w Kielcach. Nastąpi spowolnienie branży, które oznacza, że deweloperzy wstrzymają kolejne inwestycje czekając na ustabilizowanie rynku, nie zmieni to niczego poza podażą, oferowanych mieszkań będzie po prostu mniej. Ważnym czynnikiem jest również to, że w Kielcach nie mieliśmy mieszkań kupowanych dla celów wynajmu krótkoterminowego tzw. bukingowego, zatem upadek turystyki nie wpłynie na popyt tak jak w największych miastach
Cena mieszkań na rynku pierwotnym może być niższa dopiero kiedy będzie można budować taniej a w krótkim okresie się na to nie zanosi. Mamy rosnącą inflację z drugiej strony mamy do czynienia z ogólnoświatowym załamaniem gospodarczym, który dotknie także kieleckich przedsiębiorstw. Będziemy mieli do czynienia z falą zwolnień i upadku przedsiębiorstw w szczególności tych najmniejszych z najbardziej dotkniętych kryzysem branż. To może w pewnym stopniu ostudzić stronę popytową ale nie będzie miało wpływu na cenę wytworzenia mieszkań. Paradoksalnie możemy mieć do czynienia ze wzrostem cen. Mogą do tego doprowadzić inflacja i uciekanie z pieniędzmi z kont bankowych w nieruchomości – tłumaczy Andrzej Grzyb.
– Takie zachwianie w gospodarce odbije się na niektórych firmach, szczególnie tych mocno zakredytowanych. Bezrobocie intensywnie wzrośnie wciągu najbliższego miesiąca i nie wróci szybko do tego poziomu, który mieliśmy przed koronawirusem. Moja prognoza jest jednak taka, że jeśli wszystko w ciągu dwóch, trzech miesięcy minie to gospodarka się odbije. Natomiast w ciągu przyszłego pół roku sytuacja spowoduje zatrzymanie tendencji wzrostowej na rynku nieruchomości, bądź ewentualną obniżkę od 5 do 7 procent – podkreśla Wojciech Rusin.
Kielecki rynek nieruchomości był rozgrzany
Na problem kryzysu wywołanego koronawirusem patrzymy w sposób globalny ponieważ dotyczy gospodarki całego świata. Jednak cen na kieleckim rynku nie możemy prognozować w oderwaniu od polskich i lokalnych warunków. Do momentu tąpnięcia koronowirusowego ceny mieszkań rosły, a rynek był mocno rozgrzany. W niedawnym raporcie ogłoszono, że koszt zakupu mieszkań osiągnął rekordowo wysoki poziom, zapowiadano także dalszy wzrost. Podstawowym i najważniejszym czynnikiem jest to, że mieszkań ciągle brakuje, a kwestia zakupu warunkowana jest tylko możliwościami finansowymi nabywcy.
Wzrost cen był spowodowany wzrostem kosztów wytworzenia i dość wysoką inflacją. Brakowało rąk do pracy, podniesiono również wysokość składek ZUS i płace. Drożały materiały budowlane oraz ceny gruntów. Nie było żadnej bańki spekulacyjnej, mieliśmy do czynienia z hossą na rynku nieruchomości. Te dwa pojęcia są często mylone a termin bańki jest zdecydowanie nadużywany. Na kieleckim rynku od kilku lat trwał niesamowity wzrost branży budownictwa mieszkaniowego tzw. deweloperskiej. Podaż mieszkań była duża mimo tego nie brakowało chętnych na zakup własnego M. Planowano kolejne inwestycje i przewidywano wzrosty cen – wyjaśnia kielecki deweloper.
Obniżone stopy procentowe
– Stopy procentowe zostały obniżone i na pewno to zmniejszy koszt kredytów. Jednak w perspektywie czasu sprawi, że wzrośnie inflacja. Wtedy bank centralny będzie zmuszony do ponownego podniesienia stóp, co z kolei przyczyni się do mocnego podrożenia kredytów. Wówczas może dojść też do wtórnego kryzysu. Jednak to jest bardziej odległa perspektywa – zaznacza właściciel agencji nieruchomości Properco.
W dół ceny najmu
– Zarówno w Kielcach jak i w Warszawie gdzie również prowadzimy biuro widać, że niektórzy klienci obniżają ceny mieszkań zarówno najmu jak i na rynku wtórnym. Na tą chwile są to obniżki rzędu 10-15 procent. Szczególnie jest to widoczne w najmach warszawskich. Mamy przestój w przepływie ludności międzynarodowej, a niektórzy nie chcą mieć pustostanów. Przy pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu spotkaniach jakie mieli nasi agenci w Kielcach i Warszawie teraz w ciągu doby takich spotkań jest maksymalnie trzy. W Kielcach może być podobnie, ale z reguły reakcja tego rynku jest opóźniona – mówi Wojciech Rusin.
Praca zdalna będzie popularniejsza
– W wyniku kryzysu wirusowego złotówka straciła w stosunku do euro i dolara ok. 10%. Pieniądze na koncie bankowym straciły 10% siły nabywczej w walutach obcych. Niestety strefa euro może liczyć na dużo większe wsparcie rządowe kryzysu i ta tendencja będzie się raczej utrzymywać. Nie wiemy co wielcy tego świata zaplanowali i wróżymy z fusów, ale przewidywać można z pewnością, że nastąpi duży wzrost udziału pracy zdalnej wykonywanej w domu. Nie wiemy też jaka jest przyszłość szkolnictwa być może dzieci będą się uczyć w online w domach. To wszystko też wskazuje na to, że będziemy w mieszkaniach musieli zmieścić więcej funkcji niż dotychczas, wirus zmieni nasze życie i właśnie ta zmiana i jej stopień jest największą niewiadomą. Cen mieszkań w Kielcach możemy być pewni, taniej niestety nie będzie – dodaje Andrzej Grzyb.