Mimo zmęczenia po meczu z Nantes i długą podróżą, Industria Kielce nie miała najmniejszych problemów z rozbiciem Netlandu MKS-u Kalisz. – Chłopaki pokazali, że głód piłki ręcznej jest w nich duży – przyznał Krzysztof Lijewski, drugi trener „żółto-biało-niebieskich”.

Podopieczni Tałanta Dujszebajewa spędzili praktycznie cały piątek na podróży. Do Kielc wrócili wieczorem. W sobotę nie było po nich widać śladów zmęczenia. Szybko zbudowali kilkubramkową przewagę, którą w ciągu rywalizacji tylko podwyższali. Wygrali 43:26. – Uczulaliśmy zawodników, by oddawali mądre rzuty przeciwko Krzysztofowi Szczecinie i Piotrowi Wyszomirskiemu, a w okolicach 23. minuty mieliśmy praktycznie stuprocentową skuteczność i prowadziliśmy dziesięcioma bramkami. To pokazuje, że rzetelnie podeszliśmy do spotkania. Ten tydzień naprawdę był wspaniały, bo zasłużenie wygraliśmy w Nantes, a teraz przeciwnikom z Kalisza wybyliśmy ich najważniejsze argumenty z ręki, czyli rzuty z drugiej linii oraz współpracę z obrotowym. Nie ustrzegliśmy się błędów, ale nie przykryło to dobrych aspektów w tym meczu – tłumaczył Krzysztof Lijewski

Z postawy swoich zawodników nie mógł być zadowolony Rafał Kuptel. –Industria była faworytem i nie dała nawet szansy, by pomyśleć o jakimś korzystniejszym wyniku. Mieliśmy swoje cele, których nie udało nam się do końca zrealizować. Wymagamy od siebie więcej. Było za dużo prostych strat. Organizacja obrony również nie była najlepsza. Zdajemy sobie sprawę z klasy przeciwnika, ale mamy wobec siebie większe wymagania – wyjaśniał szkoleniowiec Netlandu MKS-u.

Kielczanie wykazali się dobrą skutecznością. Z linii siódmego metra ponownie nieomylny był Piotr Jarosiewicz. – Zrobiliśmy to, co do nas należało. Zaczęliśmy aktywnie, również w obronie i graliśmy każdą możliwą piłkę do kontry. Dzięki temu zrobiła się duża przewaga na początku i mogliśmy ją powiększać, a następnie zarządzać siłami – powiedział lewoskrzydłowy.

W środę Industria Kielce zagra na wyjeździe z PGE Wybrzeżem Gdańsk.