Poniedziałkowe Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Korony Kielce nie przyniosło przełomu. Rodzina Hundsorferów nie przyjechała do Kielc, a klub po raz kolejny nie został dokapitalizowany. Przyszłość klubu, nawet na pierwszoligowym poziomie, stanęła pod olbrzymim znakiem zapytania. „Żółto-czerwoni” mogą nie otrzymać licencji na występy na zapleczu.
Sprawa dokapitalizowana ciągnie się od października poprzedniego roku. Dzisiaj miała zostać podjęta szósta próba. Pięć poprzednich spotkań akcjonariuszy nie przyniosło efektu.
Jednak niemieccy właściciele nie pofatygowali się do Kielc i nawet nie wysłali swojego pełnomocnika. Na razie nie poznaliśmy oficjalnego powodu, dla którego sprawa zakończyła się fiaskiem. Miasto było gotowe do dokapitalizowania, ale jak usłyszeliśmy: „nie było tego z kim zrobić”.
Zgodnie z ustaleniami rodzina Hundsdorferów miała przeznaczyć na ten cel proporcjonalne do posiadanych udziałów – 3,67 mln złotych. Miasto od grudnia ma zabezpieczoną swoją część, czyli 1,43 mln złotych.Dokapitalizowanie jest konieczne, aby pokryć powstałe zadłużenie. Bez tego istnieje duże zagrożenie, że spółka zostanie postawiona w stan likwidacji. Dojdzie do tego, jeśli jej majątek będzie mniejszy niż ciążące na niej zobowiązania.
Na razie zarząd klubu ma związane ręce i nie może podejmować kluczowych decyzji odnośnie przyszłości. Trudno będzie uzyskać licencję na występy w pierwszej lidze. Bardzo możliwe, że w najbliższych dniach prezesi Krzysztof Zając i Marek Paprocki złożą wniosek o upadłość do sądu. To on zdecyduje, czy będzie to upadłość restrukturyzacyjna (w tym przypadku klub będzie funkcjonował w I lidze). W czarnym scenariuszu dojdzie do upadłości likwidacyjnej, a drużyna w obecnym kształcie zniknie z piłkarskiej mapy Polski.
Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Korona SA z powodu braku wymaganego kworum, wynikającego z nieobecności większościowego Akcjonariusza, zostało przerwane do dnia 4 sierpnia br.