fot. Krzysztof Szerlowski
Po szerokich konsultacjach społecznych urzędnicy zapowiadają kolejny etap rewolucji w kieleckiej komunikacji miejskiej. Każde z osiedli ma być lepiej skomunikowane, ale – co najważniejsze – autobusy mają przestać jeździć stadami.
Do Zarządu Transportu Miejskiego wpłynęło ponad 700 uwag na temat planowanej remarszrutyzacji. Po ich przeanalizowaniu, część propozycji zmian nie zostanie wprowadzona, a urzędnicy przychylą się do próśb pasażerów.
Będzie „kielecki tramwaj”
Jedną z najczęściej krytykowanych zmian była ewentualna likwidacja linii C,F,Z, które kursują obecnie na cmentarz w Cedzynie.
– Zamiast nich chcieliśmy stworzyć jedną silną linie, która jeździ częściej, ale odjeżdża z dworca. Wiele starszych osób dzwoniło do nas, że przesiadki z osiedli Podkarczówka, Na Stoku i Ślichowice mogą być problematyczne, dlatego wycofujemy się z tego pomysłu – tłumaczy Barbara Damian, dyrektor ZTM.
Sporo uwag dotyczyło też linii okrężnych 27 i 29. Urzędnicy zaproponowali, żeby w pewnym momencie je przeciąć. – Musimy się przyjrzeć tematowi. Widzimy, że jest opór mieszkańców – mówi dyrektor ZTM.
Nie wiadomo też jaki przebieg będzie miała bardzo popularna linia 35. Pewne jest, że wjedzie ona na osiedle Podkarczówka, ale nie podjęto decyzji czy pojedzie przez ulicę Czarnowską czy Paderewskiego.
– Głosy rozkładają się pół na pół. My będziemy optować za tym, żeby linia 35 pojechała przez ulicę Czarnowską. Chcemy stworzyć coś w rodzaju kieleckiego tramwaju. Zamierzamy tak ułożyć rozkład, żeby linie 35 i 46 jeździły co pięć minut. Wtedy od początku ulicy Warszawskiej aż do skrzyżowania ulic Grunwaldzkiej i Jagiellońskiej byłoby stałe połączenie. Jeśli ktoś chciałby dotrzeć w okolice centrum to będzie bardzo wygodne rozwiązanie – informuje Barbara Damian podkreślając, że przy takim rozwiązaniu, ulica Paderewskiego zostałaby wzmocniona jakąś linią.

Koniec z autobusami jeżdżącymi stadami
Urzędnicy obiecują, że dzięki zmianom, każde osiedle będzie lepiej skomunikowane, a autobusy przestaną jeździć jeden po drugim. Wzmocnienie linii miejskich i taktowanie połączeń umożliwia synchronizację godzin odjazdu i eliminuje tzw. jazdę „stadem”.
– Przez to, że część linii miały długie trasy z jednej części miasta na drugą, to w pewnych momentach się dublowały. Na przykład linia 39 z Białogonu, która aktualnie od ulicy Żytniej jedzie razem z linią 35 do osiedla Na Stoku. Linia 39 spełnia swoją funkcję na Białogonie i ona musi tam być, ale nie wydaje się, żeby wszyscy podróżujący jechali stamtąd na osiedle Na Stoku – wyjaśnia Barbara Damian.

Jako kolejne przykłady dyrektor ZTM wymienia linie 10, 44, które już zostały przekierowane na nowy dworzec czy 47, która z gminy Górno jechała na IX Wieków i często spotykała się z linia 46.
– Linie podmiejskie kończyły swoją trasę w różnych miejscach miasta. Teraz większość z nich swój koniec będzie miała w Centrum Komunikacyjnym przy ulicy Czarnowskiej. Skracając te linie oszczędzamy 38 tysięcy kilometrów rocznie. Dzięki temu możemy tymi kilometrami wzmocnić linie miejskie. Na przykład linia 1,8 czy 28 będą jeździły w takcie – informuje Barbara Damian.




