Około 300 osób uczestniczyło w czwartym Strajku Kobiet w Kielcach. Manifestujący złożyli chryzantemy i znicze pod świętokrzyską siedzibą PiS. W tym samym czasie grupa kierowców blokowała niektóre ulice miasta.
– Solidaryzujemy się z tymi osobami, które przez kolejną kretyńską decyzję PiS zostały pozbawione możliwości zarobku. Po raz kolejny następna grupa ludzi została pozbawiona dochodu. PiS już nie kontroluje sytuacji. Pogubili się totalnie, a od naszej determinacji i silnej woli zależy to, że szybciej pogonimy ich od sterów władzy – mówiła organizatorka marszu, Małgorzata Marenin.
Cześć strajkujących przyniosło chryzantemy i znicze, o które apelowali organizatorzy. Po złożeniu kwiatów pod siedzibą PiS, strajk przemaszerował przez ulicę Paderewskiego do ronda Giedrycia, a potem udali się pod biuro poselskie Anny Krupki, wiceminister sportu w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Tym razem frekwencja w proteście była znacznie mniejsza niż poprzednio. W piątek ulicami Kielc strajkowało około 5 tysięcy osób.