Przeczytaj także
Bziuki z Koprzywnicy (Świętokrzyskie) zostały wpisane na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO. To wielkanocny zwyczaj polegający na nabieraniu nafty w usta przez strażaków i wydmuchiwaniu jej na płonące pochodnie.
Decyzję o wpisaniu koprzywnickich bziuków na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego UNESCO podjął 25 marca tego roku Piotr Gliński, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu. We wtorek, w dniu patrona parafii w Koprzywnicy św. Floriana, odbyła się w świętokrzyskim mieście konferencja prasowa poświęcona temu wydarzeniu.
„To ogromne wyróżnienie nie tylko dla gminy, ale również dla mieszkańców, a przede wszystkim dla strażaków ochotników z Koprzywnicy, czyli naszych bziukaczy. Wszyscy traktujemy ten zwyczaj jako część własnego dziedzictwa kulturowego. Wiedza o tym zwyczaju przekazywana jest z pokolenia na pokolenie od ponad 100 lat” – powiedziała PAP burmistrz Koprzywnicy Aleksandra Klubińska. Dodała, że dodanie bziuków na listę UNESCO to również ogromna promocja dla miasta i gminy.
„Te bziuki wyróżniają nas koprzywniczan na tle innych miejscowości. Wzmacniają nasze poczucie przynależności do społeczności lokalnej, czy też narodowej.
W Koprzywnicy w Wielką Sobotę w głównych rolach wystąpią tzw. bziukacze. Dokładnie nie wiadomo jak jest długa i skąd się wywodzi ta tradycja. Według niektórych sięga czasów powstania styczniowego, kiedy władze carskie zabroniły świętowania Zmartwychwstania Chrystusa. Strażacy nabierali nafty w usta i wydmuchiwali ją na płonące pochodnie, miało to być sposobem na ciche świętowanie. Powstające w ten sposób wysokie na kilka metrów słupy ognia, okoliczni mieszkańcy nazwali „bziukami”.
Prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Koprzywnicy Zdzisław Cebuchowski powiedział PAP, że najstarsza wzmianka dotycząca bziukania pochodzi z początku XIX wieku. „Pierwsza wzmianka o tym zwyczaju pochodzi z ksiąg parafialnych z 1802 roku, kolejne pochodzą z 1840 i 1860 roku” – zaznaczył Cebuchowski.
„Cieszymy się bardzo, że zwyczaj z tak bogatą tradycją, został wreszcie wpisany na listę UNESCO. Bziukanie to u nas tradycja rodzinna, przekazywana z pokolenia na pokolenie, jak w przypadku rodziny Beksińskich” – podkreślił strażak.
Jest to prawdopodobnie jedyny tego typu zwyczaj w Polsce. Nazwa „bziukanie” wzięła się od specyficznego odgłosu, jaki towarzyszy wydmuchiwaniu nafty na płonące pochodnie. Często słupy ognia, które sprawiają wrażenie, jak gdyby wydostawały się z ust strażaków, mają wysokość nawet kilku metrów. (PAP)
Autor: Janusz Majewski