Czy Kielce mogą stać się atrakcyjnym punktem na mapie turystyki rowerowej? Kielecki radny, Maciej Bursztein uważa, że stolica regionu świętokrzyskiego, dzięki swojemu położeniu, ma na to sporą szansę.
Kolarstwo górskie to coraz bardziej popularna dyscyplina sportowa i forma spędzania wolnego czasu. Kiedyś MTB uznawano za sport ekstremalny, dziś jest modny zarówno wśród zawodowców jak i amatorów górskich szlaków.
Choć w Polsce istnieje sporo miejsc, gdzie można pojeździć rowerem górskim, to mieszkańcy Warszawy, Radomia czy Łodzi najbliżej mają w góry wysokie, dlatego coraz częściej wybierają szlaki w regionie świętokrzyskim, w tym również w Kielcach.
– Sporo jeżdżę na rowerze, kiedy się tylko da, wyjeżdżamy na kieleckie szlaki. Te formalne i nie, bo mamy takich rowerowych perełek całe mnóstwo w naszym mieście. I muszę przyznać, że coraz częściej napotykam ludzi spoza Kielc, którzy doceniają piękno naszej przyrody, urozmaicenie szlaków, ich atrakcyjność i mnogość. Ostatnio spotkałem grupę kilkunastu osób z Warszawy i uciąwszy sobie z nimi dłuższą pogawędkę dowiedziałem się, że umawiają się na weekendowe wypady do naszego miasta. Szczególnie teraz po remoncie trasy ekspresowej, gdy mogą dojechać do Kielc w półtorej godziny. Doceniają duży wybór hoteli i są zachwyceni naszą przyrodą oraz tym jak wielka jest u nas mnogość terenów atrakcyjnych dla rowerów – opowiada radny Bursztein.
Promocja Kielc poprzez turystykę górską?
Maciej Bursztein chce wykorzystać potencjał Kielc i zacząć budować wizerunek miasta jako miejsce idealne dla turystów szukających rowerowych szlaków.
– Skoro jest gdzieś, niemal w nieoficjalnym obiegu, grupa turystów, dla których Kielce są atrakcyjnym miejscem na szybki, weekendowy wypad, to powinniśmy zainwestować w tę formę promocji. My, jako miasto, w zasadzie nic z tym nie robimy. Nie mamy dla nich oferty, nie kierujemy żadnych kampanii, nie robimy w zasadzie nic, żeby przyciągnąć ich do naszego miasta – tłumaczy dodając, że Kielce mają mnóstwo terenów, które są lub mogą być wykorzystane do kolarstwa górskiego.
Wymienia tu choćby Wołowe Trasy, zbudowane przez lokalnych pasjonatów na terenach okalających Kielce. Trasy zaczynają się na szczycie góry Biesak.
Bursztein zwraca uwagę, że obecnie szlaki są bardzo słabo oznaczone, brakuje map oraz przede wszystkim informacji i infrastruktury. Rowerzyści sami wytyczają je metodą prób i błędów.
– Te trasy mogą zostać oznaczone, zabezpieczone. To nie kosztuje setki milionów złotych, a maksymalnie dziesięć – uważa Bursztein.
Jest pozytywna energia
W zeszłym tygodniu odbyło się pierwsze spotkanie w tej sprawie ze środowiskami rowerowymi. Uczestniczyły w nim m.in. osoby, które stoją za wytyczaniem obecnych tras MTB oraz autorzy projektu single track-u, który wygrał w ubiegłorocznym głosowaniu Budżetu Obywatelskiego.
– Takie drogi muszą być odpowiednio nawodnione i pochylone, a my mamy w Kielcach osoby, które mają know-how w budowaniu tego typu tras. Lasy Państwowe też nie robią problemów z wytyczaniem tras, bo wolą rowery niż chociażby crossy czy quady. Po pierwszym spotkaniu jest dobra energia. Możemy zrobić coś fajnego, co przyniesie wpływy do budżetu miasta. Skorzystają na tym hotelarze, taksówkarze, branża gastronomiczna, rozrywkowa. A nasze miasto potrzebuje tego jak tlenu – argumentuje Bursztein.
Kielecki radny zapowiedział, że planuje kolejne spotkania w tej sprawie. Chciałby, żeby wzięli w nim udział przedstawiciele Urzędu Miasta, Urzędu Marszałkowskiego, branży Horeca oraz Regionalnej Organizacji Turystycznej.