Przeczytaj także
Razem z Krzysztofem Myślińskim, historykiem z Muzeum Historii Kielc, zabieramy Was w czasy realnego socjalizmu, by sprawdzić, gdzie i kiedy powstały pierwsze kieleckie osiedla mieszkaniowe.
Najprawdopodobniej pierwsze powojenne osiedle mieszkaniowe w Kielcach powstało wzdłuż Alei Kusocińskiego i ulicy Petyhorskiej. – Dotarłem tylko do jednego źródła, które to potwierdza. Stoją tam wojskowe, modernistyczne budynki. One już przed II wojną światową miały być przeznaczone dla oficerów i podoficerów – mówi Krzysztof Myśliński.
Dla przodowników ustroju
W latach 1950-51, przy nieistniejącej wówczas ulicy Lecha, powstały kompleksy mieszkaniowe dla pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. – To tak zwane osiedle ubeckie. Stoi tam kilka budynków. Mają już zupełnie nową formę – wyjaśnia historyk.
– W tym samym czasie, około 1950 roku, powstało moim zdaniem najciekawsze kieleckie osiedle tego czasu: Stary Szydłówek, w okolicach dzisiejszych ulic Jarzębinowej i Miodowej. To zaprojektowane w stylistyce socrealistycznej osiedle przeznaczone było dla przodowników nowego ustroju. Wybudowano tam nawet plac, który pełnił funkcję rynku.
W tym samym czasie powstało osiedle przy ulicy Zagórskiej. – Ono stanęło na terenie oddanym przez wojsko. Ten kompleks został rozbudowany w latach 50. i 60. najpierw o tak zwaną cytadelę, czyli budyneczki na rogu ulic Źródłowej i Astronautów, a później o podłużny gmach wzdłuż dzisiejszej ulicy Winnickiej – wyjaśnia historyk z Muzeum Historii Kielc.
Zdaniem Krzysztofa Myślińskiego, przy ulicy Żeromskiego powstało najbardziej spektakularne osiedle mieszkaniowe tamtych czasów. – Ten kompleks miał nosić nazwę osiedla Stalina. To jest ogromny zespół domów w rodzimej formie socrealistycznej. Jednocześnie w tym samym rejonie powstało kilka budynków według podobnych projektów.
Jak przyznaje nasz rozmówca, około 1960 roku wybudowano w Kielcach trzy bardzo ciekawe pod względem architektonicznym osiedla: – Pierwsze powstało wzdłuż dawnej ulicy Ludwiki Wawrzyńskiej, czyli dzisiejszej Stanisława Kostki. To są niewysokie bloczki. Drugi, bardzo podobny projekt został zrealizowany w okolicach Krakowskiej Rogatki. Tam są domy, które stoją między Wydziałem Pedagogicznym Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, a wieżowcami. Trzeci zespół domów mamy po lewej stronie ulicy Piekoszowskiej, zaraz za dworcem. Wtedy nie budowało się dużo, ale były to dość staranne realizacje.
Czas wielkich osiedli
W kolejnych latach sytuacja w kieleckim budownictwie zmieniła się. – W życie wprowadzano plan rozwoju gospodarczego, ludnościowego oraz społecznego Kielc. Rozpoczęły się budowy wielkich osiedli: KSM-u i Czarnowa – tłumaczy Krzysztof Myśliński.
I przybliża dwie koncepcje budowy bloków mieszkalnych w Kielcach, na przykład wzdłuż ulicy Bohaterów Warszawy, tuż przy dzisiejszej Szczecińskiej, a dawnej Pika. – Postawiono tam kilka domów zupełnie nie w naszej tradycji budowlanej, ale we włoskiej. One mają dziwne wewnętrzne dziedzińce i wielkie klatki schodowe. Te domy były większe i przez to droższe – mówi Myśliński.
Innym eksperymentem były bloki przy ulicy Piekoszowskiej, na rogu z Jagiellońską. – To są domy, ale z otwartymi galeriami. Na piętro wchodzi się po balkonie, a z niego z zewnątrz do mieszkania. To było ciekawy eksperyment, ale nie w naszym klimacie – uśmiecha się historyk.
Pierwsze kieleckie wieżowce powstały przy ulicy Krakowskiej. – Stanęły na początku lat 60. Wówczas zaczęto budować szybciej, a domy były takie same. Za Urzędem Wojewódzkim powstało osiedle na Skarpie. Jest dość ciekawe. Potem osiedla budowano już tylko z ministerialnego wzornika – wyjaśnia Krzysztof Myśliński.
Jednak niektóre były bardzo udane. – Na przykład stary Bocianek. Wybudowano go bardzo starannie w sensie funkcjonalnym i urbanistycznym, przewidując odpowiednią ilość zieleni oraz przestrzeń do zabawy i rekreacji – mówi historyk. A co z osiedlem Sady? – Ono składa się z monstrualnych, niekończących się wieżowców. Pobudzały wyobraźnię, bo to warszawskie rozmiary – dodaje.
Nie tylko osiedla
Na przełomie lat 50. i 60. wybudowano również atrakcyjne osiedla domków. – Pozornie wszystkie powstały w bardzo niedobrych miejscach, czyli w strefach przemysłowych. Pierwsze to domy wzdłuż ulicy Wojska Polskiego w stronę Psich Górek. W tamtych czasach były to luksusowe budynki i jak na dzisiejsze warunki one nie są duże. Znacznie większe osiedle powstało w pobliżu Kadzielni, przy ulicach Granitowej oraz Osobnej. Tam są domki pod samą Kadzielnię, sięgające ulicy Husarskiej i Pakosza. To jest niebywale zaprojektowane osiedle. W jego głównej części, między Osobną a Granitową, domy są ustawione w zasadzie w okrąg. Po środku mamy ogromny okrągły plac, który miał być placem wewnętrznym, jednak został zagarnięty przez jednego z właścicieli – mówi Krzysztof Myśliński.
– Trzecie takie osiedle, znacznie mniej ekscytujące architektonicznie, ale interesujące społecznie powstało przy ulicy Traugutta na Herbach. Wystawiono tam kilkanaście domków dla pracowników budującego się wówczas Chemaru – kończy Krzysztof Myśliński.