Do szokującej sytuacji doszło kilka dni temu w szkole podstawowej w podkieleckiej Mójczy. Udostępnione w sieci nagranie ukazuje kuratora, który razem z ojcem próbuje odebrać dziecko z rąk dyrektorki i matki. Mimo głośnych sprzeciwów nieletniej, czynności dopiero po kilkunastu minutach zostały przerwany, dzięki interwencji policji.
Cała sytuacja dotyczy siedmioletniej Adrianny. Jej rodzice są właśnie w trakcie sprawy rozwodowej. Sąd orzekł we wrześniu, że prawo do opieki przysługuje ojcu. Dlatego też kurator chciał przekazać dziecko konkretnemu rodzicowi.
Udał się on do szkoły w Mójczy, aby razem z ojcem odebrać siedmiolatkę pod nieobecność matki. Ta przybyła na teren placówki, gdy tylko dowiedziała się o zdarzeniu. Dziecko nie chciało wykonywać poleceń kuratora, krzycząc i wtulając się w dyrektorkę obiektu, a później kurczowo trzymała się matki. Nie przerwano jednak przeprowadzanych działań. Stało się to dopiero po interwencji policjantów wezwanych na miejsce zdarzenia.
Czy działania kuratora były wykonane zgodnie z procedurą? Zapytaliśmy o to rzecznika Sądu Okręgowego w Kielcach. – Z dokumentów, które przedstawił mi kurator, oceniłem że wszystkie czynności zostały wykonane zgodnie z obowiązującymi zasadami – zaznacza sędzia Tomasz Durlej.
Podkreśla też, że kolejne interwencje będą wykonywane tylko wtedy, gdy ojciec siedmiolatki złoży wniosek w tej sprawie.
– Jeśli chodzi o czynności polegające na odebraniu dziecka, to one są wykonywane na wniosek strony uprawnionej. W tym przypadku jest to ojciec. Wszystko będzie więc zależało od decyzji tej konkretnej osoby. Kurator może zaś zdecydować, czy potrzebuje pomocy w postaci psychologa dziecięcego z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie. Jeśli dojdzie do kolejnej interwencji, to bardzo prawdopodobne, że kurator zdecyduje się na takie środki – dodaje rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach.
Czy matka dziewczynki może się jeszcze starać o odzyskanie praw do opieki nad nią? – Tak, to wszystko będzie zależało od tego, jaki jest bieżący stan, czy dobro dziecka nie zostanie narażone. Myśl przewodnia tych przepisów egzekucyjnych i w ogóle całego kodeksu rodzinnego jest taka, że dziecko nie może doznać żadnego uszczerbku, ani fizycznego ani psychicznego na skutek zmiany osoby sprawującej czy wykonującej bezpośrednio władzę rodzicielską. Jeżeli zmieniła się sytuacja w jakiś drastyczny sposób, że takie czynności mogłyby być tylko ze szkodą dla małoletniego, to sąd ma prawo taką decyzję zmienić – tłumaczy Tomasz Durlej.