Przeczytaj także
To już 850 lat bazyliki katedralnej w Kielcach. Ten cenny zabytek został ufundowany w 1171 r. przez biskupa krakowskiego Gedko. Obiekt trwale zapisał się na kartach historii, stanowiąc niegdyś jedną z najważniejszych części diecezji krakowskiej.
Zakończenie jubileuszu 850-lecia bazyliki katedralnej w Kielcach odbyło się 2 października. We Mszy świętej uczestniczył nuncjusz apostolski, arcybiskup Salvatore Penacchio, a także licznie zgromadzeni biskupi, kapłani oraz wierni.
– Gdy stajemy wobec tak doniosłych rocznic, przychodzą nam na myśl wieki historii tego miejsca, pokolenia katolików, którzy modlili się w tej świątyni. Jesteśmy też świadomi wyzwań, jakie stoją przed nami w tym stuleciu. W tym czasie, który obecnie przeżywamy jest inaczej, niż wieki temu. Inne są też wyzwania. Trzeba więc umieć korzystać z doświadczeń historii, aby podejmować nowe zadania – zaznaczył nuncjusz apostolski.
Wagę spotkania podkreślił też list napisany przez samego papieża Franciszka. Jego treść odczytał biskup Marian Florczyk. „Niech to wydarzenie, które upamiętnia dzieje Katedry Kieleckiej, ufundowanej przed wiekami przez biskupa krakowskiego Gedeona, ożywi w wiernych pragnienie trwania w wierze ojców, zakorzenionej i pielęgnowanej od pokoleń przez duchownych i wiernych diecezji kieleckiej”, napisał papież.
Biskup Jan Piotrowski podkreślił w homilii znaczenie bazyliki katedralnej, która przez wiele lat stanowiła ostoję chrześcijaństwa. Zwrócił również uwagę na czas, w którym ufundowano jej budowę.
– Rok 1171 nie był przypadkowym czasem. Ta ziemia i żyjący tutaj ludzie potrzebowali Matki, aby ta mogła im powtarzać, jak w Kanie Galilejskiej. „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Od tego czasu mieszkańcy tej ziemi pod czujnym okiem Maryi zakładali rodziny, zrodzili kolejne pokolenia synów i córek, kochali Kościół i Polskę, za które w powstaniach oddawali swoje życie – stwierdził biskup.
Katedra istnieje już 850 lat
– Świątynia, która stoi na wzgórzu, została ufundowana w 1171 roku przez biskupa krakowskiego Gedeona, u nas znanego bardziej jako Gedko. Wiemy o tym ze znacznie późniejszych przekazów, jednak data wydaje się dość pewna. Należy zaznaczyć, że „ufundowana” to nie znaczy, że wtedy ją wybudowano – mówi Krzysztof Myśliński z Muzeum Historii Kielc.
O początkach bazyliki zachowało się bardzo mało informacji. Dlatego też nie da się dokładnie określić, kiedy obiekt został wybudowany. Przyjęto więc, że w tym roku mija 850 – lecie jego istnienia.
– Uważa się, że świątynia stała już w 1213 roku. Wówczas biskupem krakowskim był Wincenty Kadłubek. Potwierdzono, że poświęcił on ten kościół, że już go użytkował. To była wtedy kamienna budowla, co stanowiło prawdziwą rzadkość i dowodziło o ważności kościoła – dodaje Krzysztof Myśliński.
Faktem jest, że istniała tutaj kapituła. Duchowni mieli zajmować się nie tylko liturgicznymi obrzędami, ale także prowadzić szkołę przy kolegiacie. W zakres ich obowiązków wchodziły również działania o charakterze gospodarczym. Aby kanonicy poprawnie realizowali swe funkcje, nadawano im odpowiednie dochody, między innymi w postaci dziesięciny.
Jak zmieniała się bazylika?
Ponieważ początkowe dzieje katedry do dzisiaj skrywają wiele tajemnic, bardzo trudno ustalić jak pierwotnie wyglądał obiekt.
– Nie zachowały się żadne dokładniejsze opisy. Znalezienie odpowiedzi na to pytanie wymagałoby badań archeologicznych na terenie dzisiejszej katedry. Najogólniej mówiąc, obiekt był jednonawową kamienną budowlą. Być może z zamkniętym półkoliście prezbiterium. Sądzi się, opierając wiedzę na bardzo późnych opisach, że miała dwie wieże. To możliwe, bo w romańskich kościołach takie wieże występowały. Ale dowodów na to jak na razie nie ma – twierdzi Krzysztof Myśliński.
Kolejne lata obfitowały w większą liczbę informacji. Wiadomym jest, że w połowie XVI wieku dobudowano nawę, przedłużając tym samym kościół od zachodu. W późniejszym czasie, bo już XVII wieku, świątynia doczekała się naw bocznych.
– Na początku XVII wieku stara kolegiata pełniła funkcję prezbiterium, czyli chóru. A w 1719 roku Kazimierz Łubieński postanowił pozbyć się tego elementu, dobudowując nowe prezbiterium od wschodu. Najpierw więc świątynia rozrosła się ku zachodowi, później rozebrano tę starą, średniowieczną część. Także pomiędzy rokiem mniej więcej 1530, a 1730 stara budowla została najpierw powiększona, a później rozebrana. I z tych dwóch stuleci pochodzi dzisiejsza katedra – dodaje.
Należy wspomnieć o architektach i budowniczych. Ale, podobnie jak w pozostałych kwestiach, praktycznie niemożliwym jest ustalenie, kto postawił średniowieczną katedrę. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku części nowożytnej.
– Kto zbudował tę pierwszą, romańską bazylikę? Wtedy nazwiska architektów i budowniczych nie pojawiały się w przekazach. Jeśli zaś chodzi o nowożytną część, to zapewne byli to architekci związani z dworem biskupów krakowskich. Aczkolwiek pierwsze nazwisko, którego można być stuprocentowo pewnym, pojawia się dopiero w XIX wieku. Franciszek Kowalski nie tyle cokolwiek zbudował, co dokonał przebudowy i zmiany fasad elewacji. Bo katedra od zewnątrz wyglądała bardzo skromnie. Wewnątrz oczywiście było bardzo pięknie. Ołtarze, rzeźby, malowidła – zaznacza Myśliński.
Ważne miejsce w Polsce
– Tak jak już wspomniałem, już ta XII-wieczna kolegiata była kościołem kamiennym, to zaś oznaczało, że biskupi przypisywali mu dużą rangę. We wczesnym średniowieczu to jeden z najważniejszych kościołów całej diecezji krakowskiej, prowadzony przez kapitułę, czyli zgromadzenie duchownych. Sami kanonicy byli ludźmi, którzy posiadali duże dochody. Funkcja kanonika świadczyła o ugruntowanej pozycji – mówi Myśliński.
Bazylika katedralna przyczyniła się do tego, że wielu księży zdecydowało się zamieszkać w Kielcach. Obiekt przyciągał też osoby świeckie, a miasto odwiedzali nawet królowie.
– To było miejsce, w którym działy się bardzo ważne rzeczy. Nie tylko dla samej diecezji. Trzeba też wspomnieć, że wielu biskupów lubiło w Kielcach mieszkać i pracować. Niektórzy przebywali tutaj przez całe swoje życie. Tak więc wzgórze zamkowe, kolegiata, część biskupia… to wszystko łączyło się w ważną całość – dodaje Krzysztof Myśliński