Przeczytaj także
fot. Dominik Kowalski
Na terenie Zamku Królewskiego w Chęcinach ma powstać toaleta. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ma ona stanąć w miejscu, gdzie pod powierzchnią znajdują się cenne odkrycia archeologiczne. A jeśli tak się stanie, to artefakty zostaną naruszone przez stopy i ławy fundamentowe nowego obiektu.
Jak informuje przewodnik świętokrzyski Dominik Kowalski, budowę węzłów sanitarnych zaplanowano na terenie po dawnym budynku gospodarczym. Problem rodzą fundamenty, które muszą wejść w grunt na głębokość 70 – 80 cm.
– Wszyscy wiedzieli o tym, że są te artefakty i tak naprawdę problematyczna jest tutaj lokalizacja tych węzłów sanitarnych. A na dolnej części zamku jest bardzo dużo miejsca, gdzie można by ulokować tego typu sanitariaty. I one by nie ingerowały w to co jest najcenniejsze. Na każdym etapie planowania, realizacji, projektowania i co najgorsze wydania decyzji konserwatora, popełniono jakiś błąd – mówi Dominik Kowalski.
Podobne zdanie przedstawia archeolog Waldemar Gliński, który odpowiada za odkrycie cennych reliktów. – Jeśli tam ma powstać toaleta, to ja się lekko dziwię. Bo po pierwsze, uniemożliwia to jakiekolwiek odtworzenie tej kuchni. Bo trzeba by zburzyć, to co się zbuduje, żeby prowadzić badania. A toaletę można postawić wszędzie. Przed zamkiem, za zamkiem. Ale dlaczego w zamku? Kiedyś sugerowałem, żeby zrekonstruować omawiany obiekt w jakiejś formie. Miało by to walor edukacyjny – twierdzi Waldemar Gliński.
grafika: Dominik Kowalski. Na grafice: Burmistrz Gminy i Miata Chęciny Rober Jaworski w obecności m.in. badaczy, archeologów Profesora Leszka Kajzera, Waldemara Glińskiego.
Daniel Czarnek, kierownik Wydziału Zabytków Archeologicznych, Techniki i Rejestru Zabytków Archeologicznych podkreśla jednak, że nie dojdzie do naruszenia podziemnych struktur. Zaznacza jednocześnie, że stworzona zostanie drewniana konstrukcja, a nie murowana.
– Na razie czekamy na wyjaśnienie i weryfikację projektu budowlanego pod kątem ochrony archeologicznej tych reliktów. Jeżeli gdzieś się okaże, że następuje kolizja instalacji, czy w ogóle samego budynku i sposobu jego posadowienia z reliktami, to trzeba będzie przeprojektować w tym zakresie sam budynek. Albo lekko go przesunąć, zmienić ten sposób posadowienia. Ewentualnie zastosować inne warianty – twierdzi Daniel Czernek.
Inwestycja ma kosztować 1,7 miliona złotych, które będą pochodziły z budżetu gminy.