Jak co roku z okazji Święta Kielc na ulicy Sienkiewicza rozkłada się Jarmark, który ciągnie się przez prawie całą długość naszego deptaka. Przeszliśmy, zobaczyliśmy i oceniliśmy co kwalifikuje się do rangi miasta wojewódzkiego, a co nadal kojarzy nam się z wiejskim odpustem.
KITY
Na wstępie podkreślamy, że to co my krytykujemy, niekoniecznie skrytykowałby ktoś inny. Ale jednocześnie staramy się porównywać do najlepszych i większych polskich miast. Okej, wiemy, że nawet na takich imprezach jak Jarmark Świętego Dominika w Gdańsku zdarzają się tandetne rzeczy, ale umówmy się – to jest wzór do naśladowania i fajnie jakby chociaż w kilku elementach nasz jarmark przypominał ten gdański.
Tymczasem mamy wrażenie, że w tym roku jest znacznie gorzej niż w poprzednich latach. Gdybyśmy się przeszli w okolice Seminaryjskiej na nasze miejskie targowisko, to pewnie w sporej części znaleźlibyśmy to samo, co na Sienkiewicza. Trepki, pościel, maskotki rodem z odpustów i ogrom podróbek. Zastanawiamy się co by się stało, gdyby na jarmarku pojawiły się odpowiednie służby sprawdzające licencje produktów i jak pomniejszyłoby się grono wystawców. Szybciutko zniknęłyby koszulki Messiego i Ronaldo, kubki z logami wszystkich wielkich koncernów samochodowych, perfumy czy inne ciuszki. Dziwimy się też, że niewiele jest stoisk z jedzeniem na wynos, choć w zeszłym latach ustawiały się przy nich kolejki chętnych.
No i standardowo od lat większość stoisk to namioty rodem z tureckich straganów zamiast drewnianych budek. Chyba na tyle się do tego przyzwyczailiśmy, że już nam to w sumie przestaje przeszkadzać.
HITY
Na szczęście jest pewna równowaga dla odpustowych stoisk. Masa regionalnego jedzenia i rękodzieła to jest coś co znajdziemy na naszym jarmarku. Miody, dżemy, wędliny, sery, chleb, a nawet chałwa – to część z produktów, przy których warto się zatrzymać. Jest też stoisko promujące nasz region, czyli Regioszulki.
A Wy jak sobie wyobrażacie idealny jarmark z okazji święta miasta? Zachęcamy do dyskusji na naszym fanpage’u i w komentarzach.
