Przeczytaj także
Miasto podpisało umowę z firmą Eneris, która przez 24 miesiące będzie odpowiadać za odbiór śmieci w mieście. Ponieważ oferta firmy przekraczała zakładany budżet, radni jeszcze w styczniu zgodzili się na dołożenie brakujących 9 mln zł. Teraz możliwe, że wyższe opłaty dotkną mieszkańców Kielc i przedsiębiorców.
Przypomnijmy, że do przetargu na odbiór śmieci w Kielcach zgłosiły się dwie firmy. Najtańszą ofertę złożyło konsorcjum spółek Eneris, gdzie mowa była o ponad 57 milionach złotych. Na realizację zadania miasta chciało jednak przeznaczyć około 48,5 miliona złotych. O uzupełnienie brakującej kwoty poproszono radnych, a ci ostatecznie zgodzili się na przesunięcia w budżecie.
Dlatego też w piątek 10 lutego podpisano umowę z Eneris, która po raz kolejny będzie odpowiadać za to zadanie. – Zależało nam bardzo na dwóch rzeczach, które nie uległy zmianie. Chodzi o częstotliwość odbioru odpadów, co było głównym postulatem ze spółdzielni mieszkaniowych. Rzadszy odbiór wiązałby się z większą ilością zalegających śmieci w okolicach zabudowy wielorodzinnej. Nie chcieliśmy też obniżać jakości całego systemu, czyli kontroli na każdym etapie, począwszy od odebrania śmieci od mieszkańców do ich zawiezienia do PGO – tłumaczy Agata Wojda, zastępca prezydenta Kielc.
Powraca przy tym usługa dotycząca odbierania opon składowanych przy altanach śmietnikowych. To dlatego, że opony zaczęły zalegać w miejscach do tego nieprzeznaczonych. – Zapewniliśmy również, że wykonawca ma mieć możliwość odbierania odpadów z pojemników półpodziemnych – przekazuje wiceprezydent.
Czy kielczan czekają kolejne podwyżki?
Dodała jednocześnie, że miasto już teraz dokłada do systemu gospodarki odpadami. – Natomiast nadal obowiązuje zasada, że ten system się powinien bilansować. A żeby on się bilansował, wpływy z opłat powinny być lekko wyższe. W najbliższym czasie chcemy porozmawiać z radnymi, jaką opcję wybieramy. Jeżeli dopłacamy z budżetu miasta, to oznacza, że będziemy to robić kosztem innych usług publicznych. Na przykład częściowo remontów chodników. Ta kwota musi skądś pochodzić – mówi Agata Wojda.
Podczas rozmów przedstawiona zostanie kalkulacja związana z ewentualną podwyżką opłat za śmieci, która dotyczyłaby mieszkańców Kielc. Zastępca prezydenta tłumaczy także, dlaczego zdecydowano się poprosić radnych o dołożenie brakującej kwoty do przetargu. – Poprzednia umowa dobiega końca w ostatnich dniach marca. Termin ten jest istotny, ale nie kluczowy. Zobaczyliśmy, że wpłynęły dwie oferty, które znacząco się między sobą różniły ceną. To było około 7 mln. Gdyby konkurenci dali zbliżone ceny to moglibyśmy domniemywać, że oferenci biliby się o to zlecenie. Tak istotna różnica pozwoliła nam wyciągnąć wnioski, że ogłoszenie drugiego przetargu raczej nie spowoduje niższej kwoty, a wręcz jest spore zagrożenie, że będzie ona wyższa – podsumowuje.