Przeczytaj także
OPINIE NA PORTALU WKIELCACH.INFO – MACIEJ JAKUBCZYK, KIELECKI PRZEDSIĘBIORCA
Może to bagno, ale to MOJE bagno! I dobrze mi w nim! Zacznę od cytatu z pewnej bajki o zielonym Ogrze. Myślę, że te same odczucia mam do Kielc, co wspomniany Shrek do swojego Bagienka. Im więcej osiągam, im staję się starszy, tym bardziej myślę o tym w jakim kierunku podąża nasza osada nad Silnicą. Coraz częściej zadaję sobie pytanie czemu ci wszyscy mądrzy ludzie, którzy tu zostali nie zaczną działać? Czemu dajemy rządzić nami ludziom bez celu, ambicji i wiedzy? Czemu autorytety, jakie nam pokazują są tak wątpliwe?
Ostatnio zmiażdżyła mnie pewna historia. Dotyczy ona jednego z projektów Budżetu Obywatelskiego. W skrócie – pieniądze z naszych podatków na nasze pomysły. Piękna idea. Jak kielecki ratusz umie zepsuć nawet tak ważną inicjatywę? W ostatniej edycji jednym ze zwycięskich projektów był złożony przez trenerów kieleckiej sekcji sportów walki Klincz. To jeden z najbardziej profesjonalnych klubów, gdzie można potrenować u utytułowanych trenerów sztuk walki. Zgłosili oni projekt „Samoobrona dla kondycji Siły i Zdrowia”. Koszt zadania to 28 tysięcy złotych.
Co robią władze miasta? Ogłaszają przetarg na kwotę, która mieści się w zapytaniu ofertowym, które mogli wysłać do kieleckich podmiotów, posiadających bazę czy trenerów. I niekoniecznie tylko do Klincza. Co istotne przetarg nie ma żadnej specyfikacji! I co się stało? Ofertę składa „firma” oddalona o 400 kilometrów od Kielc! Wygrywa o… 80 złotych. Jej jedynym związkiem z Kielcami jest prawdopodobnie ta oferta przetargowa. Nie posiada na terenie miasta sali, trenerów czy infrastruktury. Co robi ta firma? Podleca to zadanie za połowę ceny któremuś z kieleckich „gymów”! I tak kielczanie zasponsorowali wakacje jakiejś osobie z okolic Wrocławia. Takich historii jest dużo więcej, takich małych „bzdur”, które klocek po klocku psują to nasze kochane Bagienko.