Jak w ciągu trzech lat stworzyć jedną z najlepszych kwiaciarni w Kielcach? Co właściciele dobrze prowadzonego biznesu w centrum myślą o jego funkcjonowaniu? Poznajcie Michała Mitręgę i Michała Pileg – właścicieli kwiaciarni Bierz Go Bukiet
W czym tkwi sekret Bierz go Bukiet?
Czasami sami się nad tym zastanawiamy. Myślę, że przede wszystkim staramy się słuchać naszych klientów. Poszukujemy również produktów, które będą interesujące. Samo zaciekawienie, że kwiaciarnia jest prowadzona przez dwóch facetów dużo daje. Ale mamy też Michała Mitręgę, który jest znany w Kielcach przez działania florystyczne. Myślę, że to jest jakiś rodzaj talentu, że w każdym przedziale cenowym jesteśmy w stanie wykonać fajny upominek czy kompozycję kwiatową. Jesteśmy też fair, nie oszukujemy i nie naciągamy.
Skąd ściągacie kwiaty i materiały do Waszych kompozycji?
Większość kwiatów pochodzi z naszej lokalnej giełdy, gdzie dostarczane są one z Holandii. Ale również podróżujemy po większych miastach Kraków, Warszawa. Cyklicznie wybieramy się również na Śląsk, który jest kopalnią różnego rodzaju materiałów. Kiedy mamy taką potrzebę zamawiamy bezpośrednio z Holandii. Głównie kiedy mamy zlecenia większych realizacji, kiedy klient potrzebuje czegoś super i bardzo wyszukanego.
Czy dostaliście kiedyś zlecenie, które wydawało się kompletnie niemożliwe do zrealizowania?
Ogólnie nie myślimy w ten sposób na temat zleceń, które otrzymujemy. Wydaje nam się czasem, że gramy w jakimś serialu na TLC, ponieważ klienci potrafią z miesiąca na miesiąc zaskakiwać swoimi nietypowymi zleceniami. Najzabawniejszą sprawą jaka przychodzi mi do głowy to kiedyś mieliśmy zorganizować figurki jeży wykonane całkowicie z naturalnych składników. I to wydawało mi się rzeczywiście nie osiągalne, ale grzebiąc trochę w sieci znaleźliśmy takie rzeczy Dostaliśmy też kiedyś zamówienia na girlandy świąteczne w stylu Bollywood.
Co jest najtrudniejsze w prowadzeniu dobrze działającej kwiaciarni?
Ogólnie ta praca kojarzy się z czymś niesamowicie przyjemnym, czyli czekamy na klientów, pracujemy z kwiatami, które pięknie pachną i jest sympatycznie. A to jest w rzeczywistości ciężka praca. My organizujemy przede wszystkim dekoracje przyjęć weselnych, eventów czy większych imprez. Wymaga to często całonocnej pracy. A ludzie widzą efekt, który jest piękny, ale obarczony ciężką pracą.
Skąd wzięła się nazwa Bierz go Bukiet?
Jest to hołd dla mojej babci, która wprowadziła mnie w takie florystyczne klimaty w przydomowym ogródku. I właśnie ona tak do mnie mówiła, kiedy w dzieciństwie zaczynałem dość mocno dokazywać. Zawsze mówiła Bierz go Bukiet wskazując na jakiś rodzaj szaleństwa. Rzeczywiście połączenie tego z kwiaciarnią, szalonego artyzmu i taką pewną siebie podstawą „bierz go” powoduje, że chce się go wziąć i jak najszybciej wręczyć. Rzeczywiście nazwa się przyjęła bo jest dobrze zapamiętywana. A to często jest ważne kiedy jesteśmy na przyjęciu i ktoś nas pyta, kto robił dekoracje.
Jaka jest recepta na prowadzenie dobrego biznesu w centrum Kielc?
Wydaje mi się, że całe centrum zostało zdominowane przez banki, lombardy czy kantory.
Dla mnie receptą jest to, żeby miejsce było dobrze widoczne z ulicy. Dlatego zawsze staramy się wyciągać na zewnątrz jak najwięcej zieleni, kwiatów, dekoracji i ustawiać rzeczy, które zwrócą uwagę. Warto zadbać o dobrą lokalizację pod względem parkingu. Klienci jednak chcą podjechać załatwić szybko sprawę i pojechać. Duże witryny, fajne oświetlenie czy wyróżniający się szyld to moim zdaniem podstawowe rzeczy, które mogą zwrócić uwagę potencjalnych klientów. Bardzo ważne jest też przygotowanie wnętrza. Tak żeby przyjemnie się spędzało tę chwilę czasu, którą ktoś nam poświęca będąc u nas.
Czego brakuje w centrum, żeby lepiej funkcjonowało?
Warto byłoby podjąć działania prowadzące do cyklicznej prezentacji. Mamy np. Festiwal Smaku, który daje możliwość wielu miejscom prezentacji swojej kuchni, ale też wiele osób za pośrednictwem tej imprezy może poznać te miejsca w dobrej cenie. Brakuje czegoś co dałoby lokalnej społeczności możliwość wystawienia się z własnymi straganami. Miejsca parkingowe to już standardowy problem samego centrum.
Co zrobić w kieleckim centrum, żeby i przedsiębiorcom i mieszkańcom żyło się lepiej?
Myślę, że najlepiej jest działać i pokazywać swoją pracę w internecie. Prezentować to w najlepszy sposób w jaki tylko można. Bo jeżeli mamy dobry produkt, to ludzie się zmobilizują, żeby przyjść do danego lokalu. Czekanie na klienta może być trudne. Można to robić i wściekać się, że centrum umarło i nic się tu nie dzieje. Ale znam mnóstwo miejsc, które są na zupełnym pustkowiu, a ruch jest non stop, dlatego, że wiedzą jak się pokazać.
Lepsze centrum otwarte na samochody czy pieszych?
Wiadomo, że samochód jest obecnie naturalną sprawą, bo jest wygodniejszy. Natomiast wydaje mi się, że warto zostawić auto pod domem i wyruszyć pieszo, bo daje to większe możliwości poznawcze. Nie przemierzamy wtedy tak szybko swoich codziennych tras, możemy udać się w nowe miejsca i firmy. Wiele nowych działalności jest prowadzonych przez młode osoby. To biznesy z pasją i na pewno można skorzystać z ciekawych usług czy rozwiązań. Myślę, że centrum Kielc jest bardzo fajne do funkcjonowania pieszo. Sam też tak funkcjonuje (śmiech).
Dlaczego zmieniliście lokalizacje kwiaciarni. Poprzedni lokal mieliście przy ul. Żeromskiego.
Poprzednia lokalizacja była podyktowana szybką decyzją. Mieliśmy upatrzony inny lokal natomiast musieliśmy szybko zmienić decyzję natomiast musieliśmy szybko zmienić wybór i wybraliśmy najbliżej położone miejsce.. Po półtorej roku okazało sie, że nasze realizacje nie mieszczą się w przestrzeni, którą mieliśmy. Charakter działalności skłaniał się coraz bardzie ku oprawie florystycznej przyjęć i eventów. Dlatego też ilość samych kompozycji powodowała, że kończyło nam się miejsce. Liczyliśmy się z tym, że jak tylko pojawi się lokal z większą przestrzenią to będziemy się decydować na zmianę. I tutaj zupełnie przypadkiem okazało się, że na Leonarda jest miejsce do wynajęcia.