Przeczytaj także
– W Holandii jest taki artysta, który kończył karierę pięć razy i zawsze wracał. Nie jestem taki. Półtora roku temu zdecydowałem o odejściu. Jestem coraz starszy. Zaangażowanie w klubie i pracy wymaga wiele czasu. Wystarczy – powiedział Bertus Servaas, który po 21 latach opuszcza drużynę, którą doprowadził na europejski szczyt.
8 września 2023 roku będzie jedną z najważniejszych dat w historii kieleckiego sportu. Tego dnia dobiegła końca era Bertusa Servaasa. Klub przejęła Świętokrzyska Grupa Przemysłowa Industria.
– Czuję radość. Dla mnie najważniejszy jest klub, nie moja osoba. Podjąłem decyzję wcześniej. 21 lat to ogrom czasu. Często kosztem rodziny. Jestem wdzięczny Agnieszce i moim dzieciom za wsparcie. Były zwycięstwa i porażki. Moje humory były trudne. Jestem spokojny, że klub idzie dalej. To jest najważniejsze. Ta drużyna to olbrzymia wartość miasta i województwa. Możesz ją dostrzec dopiero, kiedy tego zabraknie. Tałant Dujszebajew przytacza przykład Ciudad Real, gdzie do dzisiaj płaczą po wielkim zespole. Jestem wdzięczny osobom, które próbują czegoś nowego. Życzę im jeszcze większych sukcesów. Kocham tę drużynę – mówi Bertus Servaas.
Ostatnie miesiące były bardzo wymagające dla mistrza Polski, który z problemami finansowymi zmagał się już w poprzednim sezonie. Rozmowy z Industrią też przyniosły wiele stresu.
– Bardzo zależało mi na tym, żeby klub poszedł dalej. Nie chciałem kończyć kariery upadkiem. Było dużo nerwów. Na końcu jestem szczęśliwy, że wszystko udało się doprowadzić do szczęśliwego końca. Mam nadzieję, że plany nowych właścicieli zaprowadzą drużynę kilka razy do Final4 – wyjaśnia Holender.
Industria szuka drugiego sponsora tytularnego. Zapowiada utrzymanie poziomu na dotychczasowym poziomie.
– W sporcie potrzebne są pieniądze. One nie są jednak wszystkim. Pokazywaliśmy to przez ostatnie lata, gdzie nie mieliśmy najwyższego budżetu w Europie, ale regularnie jeździliśmy do Kolonii. Podobało mi się wystąpienie nowej pani prezes. Jest bardzo rozsądna. Tałant Dujszebajew robi bardzo dużą robotę. W tym klubie funkcja zarządu to przede wszystkim zabezpieczanie finansów. Oczywiście, uczestniczyłem w transferach, ale nie musiałem dyscyplinować zawodników. To duży komfort. W szatni jest spokój – tłumaczy Bertus Servaas.
Holender definitywnie odchodzi z klubu. W sferze gdybania, nie pomoże nawet przy transferze Diki Mema.
– Kiedy odchodzisz, to odchodzisz. Nikomu nie możesz przeszkadzać w działaniu. Nie wierzę, że jestem cudotwórcą, który tylko jako jedyny umie rozmawiać z zawodnikami. Paweł Papaj jest długo przy klubie. Widział i wie bardzo dużo rzeczy. Każdy musi mieć swój styl. Ostatnim, co mógłbym zrobić, to doradzać. Oni stoją twardo na nogach. Mam pełne zaufanie do Pawła. Może raz do roku przy czymś doradzę. Kocham ten klub, jego dobro jest dla mnie najważniejsze – wyjaśnia.
Bertus Servaas rozmawiał ostatnio z kilkoma zawodnikami w sprawie przyszłości. Czy te tematy zostaną utrzymane?
– Wszystko to kwestia trenera. On wie, co robiłem, z kim rozmawiałem. Często uczestniczył w rozmowach. Wszystko zależy od budżetu. Mamy swoje taktykę negocjacyjną. Tałant jest wielkim magnesem, do tego atmosfera wokół klubu. To olbrzymie plusy. Miałem duże szczęście, że mogłem z tego korzystać – tłumaczy ustępujący prezes mistrza Polski.
Jak przyznaje dalej będzie śledził rynek transferowy. Potwierdził również, że był bliki, aby sprowadzić do Kielc Elias Ellefsena z Wysp Owczych, który ostatecznie wybrał THW Kiel.
– Śledzę rynek i dalej będę to robił. To niezwykle ciekawe. Gdyby doszło do pewnych rzeczy, to mógłby trafić do nas. Czasami masz szczęście, czasami nie – zakończył.
Za jego kadencji Bertusa Servaasa. zespół zdobył 15 mistrzostw i 15 Pucharów Polski. Do tego sześć razy grał w Final4 Ligi Mistrzów. Wygrał ją w 2016 roku. Dwie ostatnie edycje zakończył ze srebrnym medalem. Wywalczył również dwa brązy. Dwukrotnie stawał na najniższym stopniu podium w Klubowych Mistrzostwach Świata.