Piotr Malarczyk przedwcześnie zakończył sobotnie spotkanie w Szczecinie. Na szczęście jego uraz nie jest zbyt poważny. We wtorek powinien już trenować z zespołem.
Środkowy obrońca ma problemy z plecami. W inauguracyjnym spotkaniu ze Śląskiem Wrocław rozegrał tylko pierwszą połowę. Podczas ostatniej przerwy reprezentacyjnej mógł trenować już na pełnych obrotach, co poskutkowało powrotem do składu na spotkanie w Szczecinie.
32-latek spisywał się bardzo dobrze, jednak w 64. minucie musiał opuścić boisko. – To nie była zmiana taktyczna, zdecydowały względy zdrowotne. Myślałem, że jest lepiej, ale nie jest – powiedział wychowanek „żółto-czerwonych”.
Na szczęście jego uraz nie jest zbyt poważny. Nie dotyczy kręgosłupa, którego kontuzja wyeliminowała go z niemal całej rundy jesiennej poprzedniego sezonu. Ma problem z mięśniem przywodzicielem.
Piotr Malarczyk musi trenować jeszcze kilka dni indywidualnie. Jeśli nie będzie przeciwwskazań, to może wrócić do pracy z zespołem jeszcze przed meczem z Widzewem Łódź na Suzuki Arenie (piątek, godz. 18).
fot. Kamil Bielaszewski