Sport wKielcach (6): Gorzko-słodki skandynawski początek Industrii Kielce. Wałach: Nigdzie nie kupię  takiego doświadczenia - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Sport wKielcach (6): Gorzko-słodki skandynawski początek Industrii Kielce. Wałach: Nigdzie nie kupię  takiego doświadczenia

Przeczytaj także

Industria Kielce rozpoczęła nowy sezon Ligi Mistrzów od falstartu w domowym meczu z Aalborgiem. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa kilka dni później wzięli skandynawski rewanż. Wygrali z Kolstad w Trondheim.

Oba spotkania podsumowaliśmy razem z Miłoszem Wałachem z naszym programie „Sport wKielcach”. Młody golkiper opowiedział również o wielkim wyzwaniu, w jakim znalazł się na początku rozgrywek wobec kontuzji Andreasa Wolffa.

Młody golkiper rozegnał dobre spotkanie w Norwegii. Odbił 13 piłek.

– Po takim spotkaniu zeszła presja. Bardzo stresowałem się po wypadku z Aalborgiem. Myślę, że mogę być zadowolony z pierwszych 30 minut. W drugiej połowie rywale gonili, ale potknęli się w końcówce – tłumaczy Miłosz Wałach.

22-latek odbił 10 piłek w pierwszej połowie. W drugiej części już nie miał takich wyników, ale w samej końcówce, w 54. minucie, instynktownie odbił rzut Gabriela Setterbloma, dzięki czemu gospodarze nie złapali bezpośredniego kontaktu, a chwilę później Industria Kielce odskoczyła na trzy bramki.

– Wtedy musiałem biegać, jak na bramkarza aż za dużo. Mieliśmy sporo kar. W sumie tylko wyjmowałem piłkę z siatki. Oni złapali wiatr w żagle. Pomyślałem, ile można biegać. W końcu zanotowałem kluczową interwencję. Fajnie byłoby odbić wszystko. To był instynkt. Później dorzuciliśmy bramkę i było spokojnie – wyjaśnia młody golkiper.

Miłosz Wałach wrócił do Kielc po dwóch latach spędzonych na wypożyczeniu w Gdańsku. Miał być zmiennikiem Andreasa Wolffa. Niemiec nabawił się jednak urazu pleców, a 22-latek został rzucony na bardzo głęboką wodę.

– Cieszę się z tego powrotu. Wydarzenia ułożyły się w ten sposób, że gram od deski do deski, podobnie w naszej lidze. Ciąży duża presja. Miałem jednak świadomość, że jestem dwójką. W piłce ręcznej bramkarze nie są aż tak kontuzjogenni, no ale Andreas złapał uraz. Po Aalborgu czułem się źle, byłem przybity. Dostałem wiele wsparcia: od trenerów, drużyny, rodziny. Ta ostatnia wszystko widzi kolorowo. To był mój pierwszy cały mecz w Lidze Mistrzów. Wchodziłem epizodycznie, ale nigdy nie grałem pod taką presją. To wszystko zaprocentuje później. Tego doświadczenia nigdzie nie kupię – tłumaczy Miłosz Wałach.

22-latek dostaje duże wsparcie od kolegów z drużyny, ale oni sami przyznają, że młodzi zawodnicy są tak samo odpowiedzialni za wyniki.

– Nie lubię, kiedy ktoś klepie mnie po plecach. Wiem, kiedy zagrałem dobrze, a kiedy źle. Po Kolstad jestem zadowolony z pierwszej połowy, z drugiej już nie, ale wydźwięk jest inny, bo wygraliśmy. Na razie nie ma Andreasa. Na nas jest taka sama odpowiedzialność. Czy zawodnicy bez niego mogą grać lepiej w obronie? Mogą być bardziej zmobilizowani, ale umiejętności są te same. Wiem, że muszę pomagać – wyjaśnia młody golkiper.

Jak przyznaje, gra przeciwko najlepszym zawodnikom w Europie sprawia mu wiele frajdy. W środę będzie miał okazje zaprezentować swoje umiejętności na tle Nikoli Karabaticia.

– To wszystko jeszcze do mnie nie dociera. Z Aalborgiem miałem po drugiej stronie Landina, a rzucał mi Hansen. Z Kolstad w bramce był Bergerud, a rzucał mi Sagosen. To ciężkie do rozkminienia. Na szczęście często mamy spotkania, więc nie ma czasu się nad tym pochylać. Czuję stres, ale pewnie rzeczy trzeba przetrenować, aby na boisko wejść ze spokojem. Jest grubo. Po raz ostatni przyjeżdża do nas na halę Nikola Karabatić. To niezwykła ikona w świecie handballu – tłumaczy Miłosz Wałach.

Całą rozmowę można obejrzeć poniżej, ale również posłuchać w serwisie streamingowym Spotify.

Przeczytaj także