11 punktów w 11 meczach i ostatnie bezpieczne miejsce. Sezon nie układa się po myśli Korony Kielce, ale sztab trenerski ma pełne poparcie władz klubu. O aspektach sportowych, ale również organizacyjnych w naszym programie „Sport wKielcach” porozmawialiśmy z Łukaszem Jabłońskim, prezesem „żółto-czerwonych”.
W poprzednim tygodniu sternik Korony został członkiem dwunastoosobowego zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Znalazł się w nim z nominacji ekstraklasowych klubów. – W PZPN-ie nie jest źle w zakresie otwartości na zmiany, skoro do zarządu dopuszcza się świeże osoby w piłce. Każda organizacja powinna mieć w sobie coś, co nazywamy zarządzaniem zmianą. Inne spojrzenie jest ważne dla rozwoju. Członek zarządu może mieć bezpośredni lub pośredni wpływ na podejmowane decyzje, ale jako jedna osoba nie może wiele zrobić. Oczywiście otwiera się droga dla podejmowania inicjatyw czy zabierania głosu. Od początku przygody z Koroną jestem otwarty na kibiców. Liczymy się z ich zdaniem. W mojej opinii, to samo trzeba przenieść na kanwę krajową. U nas wiele zmian zostało przeprowadzonych na podstawie krytyki. Nie odbieraliśmy tego jako atak, tylko wskazówkę – wyjaśnia Łukasz Jabłoński.
W dalszej części porozmawialiśmy o aspektach sportowych. Poprzedni sezon był bardzo nerwowy dla Korony. Zespół walczył do końca o zachowanie ekstraklasowego bytu. Po świetnej wiośnie wydawało się, że jesień będzie spokojniejsza. 11 punktów w 11 meczach to wynik, który nikogo nie satysfakcjonuje. Wszystkie decyzyjne osoby w klubie zachowują jednak spokój.
– To, co dzieje się w środku klubu różni się diametralnie od tego, czego doświadczaliśmy przed rokiem. Cieszy mnie to, że po przegranej nikt się nie oszukuje. Nie udajemy, że jest w porządku. Samoświadomość jest bardzo duża. To często podkreśla trener Kamil Kuzera. Nikt nie zakłamuje rzeczywistości. Nie szukamy alibi w sędziowaniu, czy słabszej murawie. Jeszcze kiedyś po porażce, kiedy nasza gra wołała o pomstę do nieba, a eksperci wypowiadali się o niej negatywnie, to wewnątrz klubu było przekonanie, że jest cudownie. Teraz jest inaczej. Gra wygląda nieźle, ale punktów jest mało. Nie powiem, że jestem spokojny i trzymam nogi na biurku, bo na bank się utrzymamy. Stres jest duży, ale to wynika z odpowiedzialności za byt tego klubu. Jestem jednak spokojny widząc zachowanie wszystkich pracowników. Wiemy, w którą stronę musimy pójść, aby było lepiej – tłumaczy Łukasz Jabłoński.
W niedzielnym spotkaniu z Radomiakiem w pierwszym zespole „żółto-czerwonych” zadebiutował 18-letni napastnik klubowej akademii Daniel Bąk. Więcej minut zbierają młodzi Miłosz Strzeboński i Jakub Konstantyn. Pierwszym bramkarzem jest 19-letni Xavier Dziekoński. To daje nadzieję, że w niedalekiej przyszłości Korona zacznie zarabiać na transferach wychodzących.
– Przed rozpoczęciem sezonu mieliśmy bardzo trudne rozmowy. Z Pawłem Golańskim i Kamilem Kuzerą określiliśmy plan wzmocnień. Mówiliśmy też o młodzieżowcach. Jest jasna strategia, że nikt nie może kazać wystawiać ich trenerowi do składu. To suwerenna decyzja sztabu. Jasno wypowiedziałem się, że w poprzednich rozgrywkach praktycznie nie mieliśmy żadnych debiutów. To stracony czas dla budowania akademii i głoszonych słów o wychowankach, którzy mają stanowić o trzonie zespołu. Nie zrobiliśmy nic w celu realizacji transferu gotówkowego. Do tego musi dojść, aby klub zaczął stawać na nogi pod względem finansowym. Podczas takiej rozmowy Kamil Kuzera mówił to samo, co ja. A teraz widzimy, że to się realizuje. Nie ma debiutów na alibi. Jesteśmy z tego zadowoleni. Teraz wszystko zależy od tych piłkarzy. Trener stawia sprawę jasno. Jeśli ktoś się wyróżnia, to będzie grał – tłumaczy prezes „żółto-czerwonych”.
Ostatni, ale długi fragment poświęciliśmy sprawom organizacyjno-finansowym. Poruszyliśmy temat wpisu radnego Michała Brauna, dotyczącego rosnącego zadłużenia klubu wobec MOSiR-u. Więcej na ten temat można przeczytać TUTAJ.
Na początku przyszłego roku Korona znów będzie potrzebowała wsparcia ze strony miasta. To zostało zgłoszone już w poprzednich miesiącach. W czerwcu radni przyjęli uchwałę intencyjną o dokapitalizowaniu klubu kwotą do 6,7 mln zł. Na razie nie wiadomo, w jaki sposób zostanie rozwiązana ta sprawa.
– Radni wyrazili swoją wolę. Z jednej strony to „tylko” uchwała intencyjna, ale z drugiej „aż” uchwała intencyjna. Nie śpię jedna spokojnie. Gdyby tak było, to nie czułbym odpowiedzialności za to, co stanie się z klubem. Nie mam zielonego pojęcia, jaki będzie dalszy ciąg tej sprawy. Mam nadzieję, że pozytywny dla Korony – tłumaczy Łukasz Jabłoński.
Całą rozmowę można obejrzeć poniżej, ale również posłuchać w serwisie streamingowym Spotify.