Przeczytaj także
Industria Kielce ciągle jest w grze o bezpośredni awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. W czwartek pokonała u siebie HC Zagrzeb 28:24. – Gratuluję moim zawodnikom, którzy wytrzymali olbrzymią presję – powiedział Tałant Dujszebajew, trener kieleckiego zespołu.
Mistrzowie Polski zaczęli źle. Znów byli nieskuteczni. Przegrywali 2:7. Impuls dała druga siódemka. Atakiem dobrze dyrygował Michał Olejniczak, a dużo odwagi wykazał Szymon Wiaderny. Do przerwy było 12:12. W drugiej części znów oglądaliśmy zacięty pojedynek. Kielczanie dobrze bronili i w kluczowym momencie potrafili z tego pociągnąć kilka kontrataków.
– Nie od razu wszystko wychodziło. W pierwszej połowie nie rzuciliśmy sześciu albo siedmiu sytuacji sam na sam. Jesteśmy zmęczeni po ostatnich spotkaniach. Teraz fajnie jest grać w domu. Mamy możliwość do poprawy kondycji i tego, co nie wychodzi. Chłopaki wszystko wytrzymali. Kluczowa była głowa. Nie poddali się, wierzyli w siebie do samego końca – wyjaśniał Tałant Dujszebajew.
Za mistrzami Polski bardzo trudny, wymagający okres. Powrót do optymalnej formy jest długim procesem.
– Dziennikarze mogą dorabiać teorię, ja mogę pracować tylko na treningach. Teoretycznie wszyscy wiemy, gdzie były błędy, jak kto może grać. Dużo osób do mnie dzwoni i daje rady. Z każdym się zgadzam, z nikim się nie kłócę. W ciągu ostatnich trzech tygodni moi zawodnicy zagrali po dziesięć, jedenaście meczów. Nie jest łatwo przy wszystkich wyjazdach. Nie płaczemy, tylko walczymy dalej. Może być tylko lepiej – tłumaczy szkoleniowiec kielczan.
W czwartek bardzo dobre zawody rozegrali młodzi Michał Olejniczak i Szymon Wiaderny. Drugi z nich zaliczył pięć goli przy sześciu próbach. Wykorzystał trzy rzuty karne.
– Nie mówcie mi nic o młodych. Jeśli będziemy ich chwalić, to nie będę miał ich w niedzielę. Dla mnie zagrali źle, będę krzyczał na nich w szatniach. Inaczej zadrą nos za wysoko. Kiedy zagrają tak przez cały sezon, to dopiero wtedy ich pochwalimy – mówił Tałant Dujszebajew.
Wciąż daleko od formy sprzed kontuzji jest Szymon Sićko. Lewy rozgrywający rzucił jednak dwie ważne bramki w końcówce z rzutów karnych.
– Ciężko podać jeden aspekt, dzięki któremu wygraliśmy. Pokazaliśmy charakter jako zespół. To było ciężkie spotkanie. Nie jesteśmy w najlepszej formie, ale mamy dwa punkty. Jeśli chodzi o mnie, to wszystko zależy od formy dnia. Kiedy czujesz się dobrze, łatwiej jest podejmować decyzje. Fajnie, że udało się trafić z karnych, ale oczekuje od siebie zdecydowanie więcej – tłumaczył Szymon Sićko.
Industria Kielce rozegra kolejny mecz w niedzielę. Jej rywalem na wyjeździe będzie Zagłębie Lubin.
fot. Patryk Ptak