Tomasz Marcinkowski to z pewnością człowiek, który zna się na winach najlepiej w Kielcach. Jest jedynym członkiem stowarzyszenia Sommelierów Polskich. Opowiada nam o tym jakie wino lubią kielczanie i jak zmienił się rynek wina w Kielcach na przestrzeni lat.
Jak do tego doszło, że wybrałeś tak nietypowy zawód, tym bardziej w Kielcach?
Trzeba się cofnąć do lat 70, kiedy moi rodzice jeździli na winobrania do Francji. W tamtych czasach rynek wina w Polsce dopiero raczkował. Kiedy byłem na studiach to zawsze starałem się próbować różnych win i uczyć się jak to wygląda. Od początku wiedziałem, że jest to dla mnie coś interesującego. Pełnego przekonania do tego, by to robić nabrałem, gdy pojechałem na pierwszą profesjonalną degustację do Warszawy w 2004 roku. To była degustacja win chilijskich, chyba jedna z pierwszych degustacji w Polsce. Pamiętam, że po tej degustacji byłem bardzo podekscytowany tym całym winiarskim światem. Zaczęliśmy snuć plany o imporcie win.
Jakie wina mieliście początkowo w ofercie?
W 2007 roku wystartowaliśmy już ściągając wcześniej około stu różnych etykiet z różnych krajów. Ale obecnie ta oferta zdecydowanie się różni. My na początku zaczynaliśmy z dużą ilością win francuskich, ale później odchodziliśmy od tego trendu. Rynek szybko to zweryfikował, wina francuskie są dość trudne w sprzedaży w Polsce. Trzeba pić dużo wina, żeby potrafić docenić szczepy francuskie.
Jak się zmienił rynek wina w Kielcach?
Kielecki rynek niesamowicie ewoluował. Szczególnie w ostatnich 5 latach. Gastronomia poszła bardzo do przodu, powstało wiele fajnych i dobrych restauracji. Powoli zmienia się też kultura wychodzenia ludzi na miasto i chodzenia do restauracji. W tej chwili możemy sobie w Kielcach wybrać kuchnię jaką chcemy. Przy okazji można napić się dobrego wina. Przez te lata diametralnie zmieniła się ilość oraz jakość tych miejsc. Uważam, że miasto tej wielkości jest bardzo napompowane gastronomicznie. Porównując podobne miasta to Kielce są na naprawdę wysokim poziomie. Jest to na pewno powiązane z tym, że miasto ma charakter targowy.
A jeżeli chodzi o klienta indywidualnego, to jak on się zmienił przez te lata?
Z czasem klienci stają się bardziej świadomi. Wiedzą czego chcą. Jest to przede wszystkim kwestia edukacji. Ja jako importer i sommelier robiłem różnego typu degustacje w restauracjach u siebie w składzie wina czy w zaprzyjaźnionych restauracjach. Wiele osób, które są z nami od wielu lat zupełnie inaczej funkcjonuje teraz w świecie winiarskim. Będąc na wielu degustacjach, porównując szczepy, regiony winiarskie. Zaczęli lepiej poruszać się w tym świecie. Jest taka tendencja, nie tylko w Kielcach, że Polacy lubią bardziej wina południowe, pełniejsze – bardziej zaokrąglone, z delikatnym cukrem resztkowym o bardziej marmoladowych aromatach. Prym wiedzie primitivo – jest to szczep numer jeden w Polsce jeżeli chodzi o sprzedaż win czerwonych. Jest to wino idealne pod polskie podniebienie. Nie ma zbyt wiele kwasowości, ponieważ im sięgamy dalej na południe, to w winogronach jest więcej cukru. Przez to, że jest mniej kwasu to jest ono łatwiejsze w odbiorze.
Jakie rodzaje win wybierają kielczanie?
Wcześniej na pewno więcej osób wybierało wina półsłodkie. Teraz idzie to w stronę wytrawności. Wina półwytrawne są takimi, które są najbardziej odpowiednie dla szerszej grupy odbiorców. Zazwyczaj jak zaczyna się pić wino, to najpierw pije się przeważnie słodkie, a z czasem odchodzi się od tych słodszych na rzecz wytrawniejszych. Przez coraz większą świadomość osób pijących wina łatwiej oni przyswajają tę wytrwaność.
Od kiedy otworzył się rynek w Kielcach?
Po 2010 roku było widać przełom. Natomiast tak jak wcześniej wspominałem, duża różnica na rynku winiarskim jest widoczna nawet pomiędzy latami 2015, a 2019. Tak naprawdę to od 3 lat ta świadomość jest większa, m.in: przez restauracje, które powstały. Chociażby przykład prosecco – kilka lat temu mało kto znał to wino, a teraz chyba nie ma takiej osoby, która by go nie piła.
Jak wygląda bycie sommelierem w Kielcach?
Cieszę się bardzo, że jestem jedynym w Kielcach członkiem stowarzyszenia Sommelierów Polskich. Ja cały czas mam taką misję, aby propagować kulturę picia wina. Spotykam się z ludźmi podczas różnych eventów degustacyjnych, na których ludzie mogą poznać nowe smaki. Staram się być obecnym na wszystkich imprezach, gdzie jest mowa o jedzeniu lub o winie. Często osoby biorące udział w degustacjach są później mocno zainteresowane tematem win.
Czy masz lokalną konkurencję?
Takich typowych imprez degustacyjnych w Kielcach nie robi nikt. W tym roku robiłem naprawdę dużo takich eventów. W październiku organizujemy autorską degustację w Willi Hueta. Następnie Święto Młodego Wina w restauracji Porzeczka. Ja dodatkowo, jeśli mam tylko wolną chwilę organizuję degustacje u nas w składzie wina. Te degustacje bardzo się rozwinęły wcześniej przychodziło po 15-20 osób, teraz odwiedza nas nawet 50 osób na jednej degustacji. Fajną sprawą podczas takich imprez jest to, że przy winie zawsze jest sympatyczna atmosfera. Uczestniczy wymieniają swoje poglądy, dużo rozmawiamy o winach, których próbujemy.
W jakich lokalach znajdziemy wina wybrane przez Ciebie?
Są to między innymi: Porzeczka, Solna12, Neko, Żółty Słoń, Rozmaryn i wiele innych.
Dlaczego Kielce?
Ja się tutaj bardzo dobrze czuje. Jest ładnie położone, jest wielkościowo idealne, nie traci się czasu na stanie w korkach. Jest tu wszystko czego potrzeba pod kątem kultury czy załatwiania różnych spraw. Nie brakuje tutaj niczego co jest do życia niezbędne. Uważam, że żyje się tu łatwiej i prościej niż w dużych miastach. Oczywiście, wiadomo, że możliwości są mniejsze bo jest mniej ludzi. Jeżeli chodzi o wino to wcale nie jest tak łatwo. Wiadomo, że większe miasto więcej osób, które znają temat.
Nie bałeś się wchodzić w taki biznes w Kielcach?
Przez wiele lat mój biznes był na minus. Wiele lat spędziłem na rozdrożu czy warto w to dalej iść czy nie bo jednak było średnio. My jednak od samego początku mocno skoncentrowaliśmy się na sprzedaży win do Warszawy i do Krakowa, bo nasza lokalizacja jest idealna do dystrybucji w tych miastach. Przy tych drogach, które mamy to jest bardzo łatwe do ogarnięcia pod kątem dystrybucji. Do Warszawy robimy dwa wyjazdy w tygodniu, a do Krakowa raz. Nie wiem jakby to wyglądało gdybyśmy na przykład działali w Gorzowie Wielkopolskim i do tych miast było by daleko. Chcemy, żeby nasz skład wina był bardziej widoczny w mieście. Planujemy się pojawić w bardziej widocznym miejscu Kielc. Marzy mi się stworzenie podobnego miejsca do krakowskiego Magazynu Wina w hotelu Forum. Jest to świetny przykład połączenia magazynu z wine barem.