Industria chce przedłużyć domową serię z „Zebrami”. Paczkowski: każdy mecz grać jakby był tym ostatnim - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Industria chce przedłużyć domową serię z „Zebrami”. Paczkowski: każdy mecz grać jakby był tym ostatnim

Przeczytaj także

Przed Industrią Kielce kluczowe spotkania w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W środę, w pierwszym z czterech bardzo trudnych meczów, zmierzy się u siebie z THW Kiel. – Po tych spotkaniach równie dobrze możemy mieć zero, ale też osiem punktów. Zobaczymy, jak będzie. Teraz gramy jednym z kolosów tych rozgrywek – mówi Tałant Dujszebajew, trener kieleckiego zespołu.

Po dziesięciu kolejkach sytuacja w tabeli grupy A jest bardzo interesująca. W najlepszej sytuacji jest THW, który ma 15 punktów – o trzy więcej od następnych Aalborga i Kielc. Pierwsze dwa zespoły mają teoretycznie najłatwiejszy terminarz, podobnie jak znajdujący się blisko czołówki Paris Saint-Germain. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zagrają z całą trójką, a całość uzupełni starcie z Kolstad.

– Na ewentualny sukces złoży się wiele składowych. Zagramy z drużynami z absolutnego topu. Nikt nie jest wyraźnym faworytem, nikt nie może czuć się komfortowo. W tej grupie przekonaliśmy się, że każdy może wygrać z każdym. Jesteśmy w stanie sięgnąć po komplet punktów, ale wszystkie spotkania będą mega ciężkie. Musimy do każdego podejść tak, jakby to był ostatni mecz w Lidze Mistrzów. To jedyny sposób – wyjaśnia Paweł Paczkowski, prawy rozgrywający kieleckiego zespołu.

W październikowym meczu w Kilonii THW wygrało 35:31. Kielczanie musieli radzić sobie wówczas bez Andreasa Wolffa i Alexa Dujszebajewa. Rozegrali bardzo dobrą pierwszą połowę, ale po przerwie mieli dużo problemów z czeskim bramkarzem gospodarzy Tomasem Mrkvą. W ataku skuteczny był Eric Johansson, a nieuchwytny Elias Ellefsen Skipaotu. Teraz rewelacyjnego 21-latka z Wysp Owczych przyjdzie zatrzymać bez dwóch podstawowych środkowych obrońców: Tomasza Gębali i Arcioma Karalioka. Liderem obrony będzie Daniel Dujszebajew, a obok niego na środku grali ostatnio Dylan Nahi, Michał Olejniczak i Nicolas Tournat.

– Jesteśmy Iskrą Industrią Kielce. Dopóki mamy sześciu zawodników plus bramkarza, to walczymy o zwycięstwo. Jest mi obojętne, kogo mam do dyspozycji. Szanujemy Kiel, ale mamy swoje atuty. Każdy z naszych zawodników może grać na wysokim poziomie. Nie płaczemy. Wstajemy i walczymy. Możemy zagrać lepiej lub gorzej. Na pewno oddamy wszystko, co mamy. Nie mam wątpliwości – przekonuje Tałant Dujszebajew.

THW Kiel rozegrał dwa mecze po Euro 2024. W hicie Bundesligi wyraźnie przegrał przed własną publicznością z Magdeburgiem 26:33. W niedzielę wygrał w Bergischer 29:25. W tabeli zajmuje czwarte miejsce, z ośmiopunktową stratą do prowadzących Magdeburga i Fuchse Berlin.

– To świadczy tylko o sile Bundesligi. Możesz pojechać do ostatniego zespołu albo beniaminka i przegrać. To bardzo mocna liga. Filip Jicha ma na każdej pozycji po dwóch, trzech zawodników do wyboru. Często nie wiesz, jak mogą zagrać, jaką zastosują rotację. W ostatnich dwóch spotkaniach mieli już wszystkich. Dołączyli do nich Weinhold, Wiencek i Pekeler, których nie było na Euro. Siła tego zespołu jest niesamowita – nie ma wątpliwości szkoleniowiec mistrza Polski. Wtóruje mu Paweł Paczkowski:

– To zespół kompletny, o ogromnej renomie, owiany legendą. Mają mocną drugą linię z zawodnikami, którzy są w stanie zrobić absolutnie wszystko. Dysponują rzutem z dystansu, ale każdy rozgrywający jest bardzo dobrze wyszkolony, że potrafi grać jeden na jeden.

Mistrz Polski ma korzystny bilans bezpośrednich spotkań z THW. Długo był niepokonany. Dopiero w ubiegłym roku kilończycy odnieśli pierwsze zwycięstwo od 12 lat. W Hali Legionów triumfowali po raz ostatni w marcu 2011 roku. W następnych czterech meczach górą byli „żółto-biało-niebiescy”. Jak będzie teraz? Przekonamy się w środę o godz. 20.45.

Wolff: Mamy problemy, ale nie zamierzamy odpuszczać. Żeby pokonać Kiel, musimy zagrać na swoim najwyższym poziomie

fot. Patryk Ptak, THW Kiel

Przeczytaj także