– Są takie momenty w życiu. Czasami jesteś na coś przygotowany, robisz wszystko, żeby osiągnąć cel, zostawiasz mnóstwo zdrowia, wiele dobrych rzeczy, ale przegrywasz. Jest sportowa złość, ale więcej smutku – powiedział Kamil Kuzera, trener Korony Kielce po odpadnięciu z Pucharu Polski.
„Żółto-czerwoni” pożegnali się z rozgrywkami w dramatycznych okolicznościach. Chociaż długo zanosiło się na kontynuacje pięknego snu o grze na Narodowym. W 58. minucie gola zdobył Martin Remacle. Dziesięć minut przed końcem wyrównał Afimico Pululu. W dogrywce oglądaliśmy heroiczną walkę. W jej ostatniej akcji, po zamieszaniu po rzucie rożnym, drugą bramkę zdobył napastnik z Angoli.
– Mój zespół zrobił absolutnie wszystko, co w jego mocy, aby przejść do następnej rundy. Niestety, tak się nie stało. Musimy się z tym zmierzyć. Stojąc z boku widziałem zespół, który był gotowy na wszystko, który bardzo chciał sięgnąć po marzenia. Po takim spotkaniu mogę być tylko dumny z mojej drużyny. Taka porażka nas wzmocni. To jest smutny dzień, ale musimy dalej pracować w ten sposób. Dzięki temu wszystko będzie dobrze – – wyjaśniał Kamil Kuzera.
Bardzo dobry mecz w kieleckiej bramce rozegrał Xavier Dziekoński. Młody golkiper nie miał nic do powiedzenia przy straconych bramkach.
– Serce boli. Z Legią mieliśmy szczęście i strzeliliśmy w ostatniej minucie dogrywki. Teraz to Jagiellonia wygrała w takich okolicznościach. Możemy wyjść z tego spotkania jednak z wysuniętą piersią. To drużyna z Białegostoku w tym sezonie gra najlepszą piłkę w naszym kraju. My przyjechaliśmy tutaj jak po swoje. Do końca byliśmy w grze o awans. Zabrakło sekund. Szkoda, że nie było karnych. Przed nimi byłem pewny siebie, znam chłopaków z Białegostoku. Niestety, nie dowiemy się jakby to było. Na pewno nie możemy spuścić głów – tłumaczył Xavier Dziekoński.
Podobnie spotkanie ocenił Piotr Malarczyk, który został wprowadzony na boisko w drugiej części za Miłosza Trojaka, który rozciął łuk brwiowy. Wychowanek „żółto-czerwonych” zwrócił uwagę, że zespół szybko musi nastawić się na kolejny mecz, chociaż wyrzucenie z głowy tego z Jagiellonią nie będzie łatwą sztuką.
– Boli. Ciężko powiedzieć coś sensownego. Chcieliśmy zrobić coś fajnego i awansować do półfinału. Daliśmy z siebie wszystko. Teraz musimy skupić się na regeneracji. Mam nadzieję, że nie będzie poważniejszych urazów. Tak szybko o tym nie zapomnimy, bo bardzo chcieliśmy wygrać i wszystko zrobiliśmy w tym kierunku. W niedzielę również musimy wykazać się walecznością – tłumaczył Piotr Malarczyk.
W niedzielę, w 23. kolejce PKO BP Ekstraklasy, Korona zagra na wyjeździe z Zagłębiem Lubin.
fot. Paweł Jańczyk