Przeczytaj także
– Zaczęliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce, po czym straciliśmy gola do szatni. To zawsze ma negatywny wpływ na drużynę – powiedział po przegranym 1:3 spotkaniu z Widzewem Łódź Grzegorz Opaliński, który zastępował na ławce Korony zawieszonego za cztery żółte kartki Kamila Kuzerę.
Korona przystąpiła do spotkania osłabiona. Przy kontuzji Nono, przeszła na ustawienie 4-4-2. Przez pierwsze pół godziny inicjatywa należała do gospodarzy. Kielczanie skupiali się na zabezpieczaniu defensywy. Później zaczęli grać nieco lepiej, ale gola do szatni zdobył Imad Rondić. W 56. minucie wynik bombą z rzutu wolnego podwyższył Fran Alvarez. Widzew dominował, wykorzystywał przestrzenie. Kwandrans przed końcem gola kontaktowego strzelił Jewgienij Szykawka. Nadzieję „Żółto-Czerwonych” choćby na remis przerwał pięknym strzałem z dystansu Antoni Klimek.
– Nie weszliśmy dobrze w mecz. Gospodarze nas zdominowali. Później z każdą minutą było coraz lepiej. Wydawało się, że opanowaliśmy sytuację. Zaczęliśmy dłużej utrzymywać się przy piłce, po czym straciliśmy gola do szatni. To zawsze ma negatywny wpływ na drużynę. Widzew miał w drugiej połowie sytuacje strzeleckie, głównie w fazie przejściowej. Po golu „Szikiego” uwierzyliśmy, że możemy pójść za ciosem. Zaczynaliśmy się otwierać. Właśnie po jednej z takich akcji strzelili bramkę. Mamy świadomość w jakiej jesteśmy sytuacji. Zostało nam osiem, bardzo ważnych spotkań. Musimy zrobić wszystko, aby utrzymać ekstraklasę – powiedział Grzegorz Opaliński.
Taki wynik spycha Koronę do strefy spadkowej. O punkt wyprzedziła ją Puszcza Niepołomice, która w niedzielę zremisowała u siebie z Radomiakiem Radom 1:1. W sobotę podopieczni Kamila Kuzery zagrają u siebie ze Stalą Mielec (godz. 15).