– Magdeburg był silny już we wcześniejszych sezonach, ale teraz jest jeszcze mocniejszy. To widać po ich występach w tym sezonie – mówi Tałant Dujszebajew, trener Industrii Kielce, przed pierwszym meczem ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
W walce o Final4 dojdzie do starcia dwóch najlepszych drużyn poprzedniej edycji. Przed rokiem, po dramatycznym spotkaniu, niemiecki zespół wygrał po dogrywce 29:28. W zgodnej opinii, drużyna Benneta Wiegerta jest obecnie najlepsza na świecie. Świadczą o tym wyniki. O ile na początku sezonu jego przegrała trzy mecze, to od połowy września dała się pokonać tylko raz – Hannoverowi-Burgdorf. Po drodze po raz trzeci z rzędu sięgnęła po IHF Super Globe. W półfinale ograła mistrza Polski 28:24. „Gladiatorzy” odnoszą zwycięstwa w najważniejszych meczach. Po pokonaniu Fuchse Berlin na początku marca są na dobrej drodze do mistrzostwa Niemiec. Niedawno, po raz czwarty w historii sięgnęli po krajowy puchar.
– Historia mówi, że najlepszym klubem w historii jest Barcelona, a za nią Kiel i Barcelona. Dzisiejsza statystyka w tym miejscu stawia jednak Magdeburg. Bennet Wiegert wykonał tam niesamowitą pracę. To coś cudownego. Oni mają swój styl gry, kontraktowania określonych zawodników. To daje im prawo bycia najlepszymi – wyjaśnia Tałant Dujszebajew.
W miniony piątek Magdeburg pierwszy raz od kilku lat pokonał na wyjeździe Flensburg-Handewitt 32:29. Bohaterem został Siergiej Hernandez, który odbił 14 piłek. Hiszpan, który został „jedynką” po tym, kiedy w organizmie Nikoli Portnera wykryto metamfetaminę. Rewelacyjnie spisał się również tydzień wcześniej podczas Final4 Pucharu Niemiec. W zwycięskich meczach z Fuchse i Melsungen odbił odpowiednio 15 i 17 piłek. Sprowadzony w trybie awaryjnym, doświadczony 39-letni Mikael Aggefors może oklaskiwać go tylko z boku.
– Znamy go z Hiszpanii. Cieszymy się z jego występów. To chłopak, który idzie tylko do przodu. Życzymy mu wszystkiego najlepszego, ale nie w meczach z nami – tłumaczy szkoleniowiec kieleckiego klubu.
W piątek wypłynęła plotka wedle której Magdeburg chce ściągnąć Andreasa Wolffa. Jak już informowaliśmy, nikt nie kontaktował się z kieleckim klubem w tej sprawie. Czy to może wpłynąć na doświadczonego golkipera?
– Jeśli Andreas miałby 20 lat, to taka informacja mogłaby na niego wpłynąć. Powiem tak: niech zagra takie spotkanie, żeby Magdeburg dał mu podwójną pensję i nam zapłacił więcej. Jeśli Andi wygra nam Ligę Mistrzów, to podpisuję się pod tym – odpowiada w swoim styli Tałant Dujszebajew.
Magdeburg ma bardzo wyrównany skład z piekielnie silną drugą linią, w której najwięcej czasu grają rewelacyjni Islandczycy Gisli Kristjansson i Omar Ingi Magnuson, a całością zarządza sprowadzony latem z Aalborga Duńczyk Felix Claar. Do tego w odwodzie pozostają Janus Smarason i Albin Lagergren. Siłą „Gladiatorów” jest też obrona – nie najwyższa, ale bardzo mobilna.
– W piłce ręcznej zawsze obowiązują jakieś trendy. Kiedyś obrona 6-0, później 5-1. Wcześniej w obronie grali mniejsi zawodnicy, później wyżsi i znów na odwrót. To jak moda. Zawsze mówię, że nie warto wyrzucać rzeczy z szafy, bo kiedyś mogą się przydać – wyjaśnia Tałant Dujszebajew.
W starciach z Magdeburgiem kielecka obrona również będzie niższa, bo z powodu urazu łydki nie zagra w nich Tomasz Gębala. Powinien wrócić Nicolas Tournat.
– Mamy różne alternatywy. Podobnie jest z grą zawodników na różnych pozycjach. Dylan Nahi na kole, Arek Moryto na prawym rozegraniu. Tak samą jest z obroną. Mamy możliwości do rotacji, co daje nam więcej szans na zwycięstwo. Przed takim spotkaniem mogę powiedzieć tylko standardowe słowa: trzeba biegać do przodu i szybko wracać do obrony. Po prostu, musimy zagrać perfekcyjnie – wyjaśnia szkoleniowiec.
Ubiegłoroczny finał jest dalej żywy w pamięci. W jego trakcie zmarł znakomity dziennikarz – Paweł Kotwica.
– Już przed rokiem, kiedy byliśmy na Rynku, to mówiliśmy, że Paweł nam pomoże z góry. Teraz tworzymy nową historię. Musimy patrzeć do przodu, na to co, możemy zrobić – tłumaczy szkoleniowiec, który przyznaje, że kluczowi w odniesieniu korzystnego rezultatu przed rewanżem w Magdeburgu będą kibice.
– Pamiętamy 2021 rok, kiedy nie awansowaliśmy do Final4. My byliśmy najbardziej pokrzywdzonym zespołem, bo graliśmy bez kibiców. Gdybyśmy ich mieli, to zajęlibyśmy już pierwsze miejsce w grupie. Nasi zawodnicy wykonują 99 procent pracy, ale ten jeden, bardzo duży procent dokładają kibice. To zwykle waży jedną albo drugą bramkę na naszą korzyść. Bez kibiców nie byłoby historii. Oni muszą zrobić teraz to co zwykle i dołożyć jeszcze pół procentu – kwituje.
Środowe spotkanie z Magdeburgiem w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 18.45.
fot. Patryk Ptak