Przeczytaj także
– Wbrew temu, co niektórzy myślą: lubię sport i emocje, które mu towarzyszą – powiedziała Agata Wojda, prezydent elekt Kielc. Podczas wizyty w studiu naszego portalu zapytaliśmy ją o podejście do finansowego wspierania zawodowych klubów, które zawsze budziło kontrowersje.
Już po wyborach Agata Wojda przyjęła zaproszenie na mecz Industrii Kielce z Magdeburgiem. Podobnie jak pozostali kibice, mocno przeżywała pasjonujące spotkanie w Hali Legionów, które zakończyło się zwycięstwem drużyny Tałanta Dujszebajewa 27:26. – Wbrew temu, co niektórzy myślą: lubię sport i emocje. Lubię też piłkę nożną, chociaż nie jestem fanką rozgrywek klubowych. Śledzę wszystkie mistrzostwa. Kiedyś brałam nawet udział w zakładach – nie finansowych – i całkiem nieźle mi szło. Mam swoje ulubione drużyny. Podczas spotkań na żywo za mało mogę skupić się na grze, bo emocje, które są z boku, są dla mnie za bardzo angażujące. W środę kilka razy się wzruszyłam. To było wyjątkowe widowisko. Podczas kampanii miałam kilka zaproszeń na wydarzenia, ale odmawiałam, bo nie chciałam, aby to był element polityki. Teraz ten timing był najlepszy. Wszystko złożyło idealnie, bo przyszło też ważne zwycięstwo – wyjaśnia Agata Wojda.
Temat wsparcia finansowego klubów budzi dużo kontrowersji, od lat. Korona jest spółką miejską, więc ciężar odpowiedzialności jest inny, podobnie jak możliwości pomocy. Iskra Kielce jest podmiotem prywatnym i może czerpać tylko z pieniędzy na rzecz promocji poprzez sport. Ta za kadencji Bogdana Wenty została drastycznie zmniejszona. Na rok nawet zniknęła. Niedawno klub, po burzliwych dyskusjach, został wsparty trzema milionami złotych. To dało mu oddech w trudnym momencie tuż po zmianach właścicielskich.
– Z panią prezes Magdą Szczukiewicz widziałyśmy się podczas meczu. Nie było jednak możliwości do rozmowy w tych tematach, bo ona też była w dużych emocjach. Dobrze widzieć, że osoby, które angażują się w ten projekt podchodzą do tego w ten sposób. Sytuacje Korony i Iskry są zupełnie inne. Wobec pierwszej mamy zobowiązania właścicielskie – wyjaśnia prezydent elekt.
I tłumaczy dalej: – Mówienie o promocji poprzez sport, w przypadku Iskry, nie jest naciągane. Nie chcę powiedzieć, że tak nie jest w przypadku Korony, ale w jej przypadku był to wielokrotnie sposób na przekazywanie pieniędzy, czy znalezienie jakiejś furtki. W przypadku klubu piłki ręcznej, mamy do czynienia z promocją zagraniczną. Nie jedziemy tylko do Płocka i nie mówimy: „hej, hej przyjeździe do nas”. Ten klub to nośnik pozytywnego wizerunku. W przypadku piłki nożnej nie zawsze tak jest. Takie elementy kosztują. Jeśli chcemy być przez to tożsami z klubem, to musimy być poważnie myśleć o promocji poprzez sport. Także w kontekście spraw wizerunkowych, gospodarczych i tak dalej. Zakres pomocy będzie uzależniony od możliwości finansowych. Jeśli mówimy, że dzisiaj brakuje pieniędzy na sprzątanie dróg, to nie wyczarujemy kilku milionów na klub. Myśląc o kolejnych budżetach, zakładam ten element jako obligatoryjny. Chciałabym, żeby wykupywanie usług było na stabilnym poziomie.
Przed objęciem urzędu przez Agatę Wojdę więcej emocji wzbudza jej podejście do Korony. Łukasz Jabłoński, prezes klubu, zdobył mandat radnego sejmiku województwa świętokrzyskiego, startując z listy Prawa i Sprawiedliwości. Czy sternik „Żółto-Czerwonych” może spać spokojnie?
– Powiem z pewnością: Łukasz Jabłoński nie może obawiać się zwolnienia tylko dlatego, że startował w wyborach z listy Prawa i Sprawiedliwości. Nie jestem fanką takich rozwiązań. Sport powinien być daleki od polityki. Wiem, że czasami musi się o nią ocierać, ale nie powinien wchodzić do paszczy lwa. Moim zdaniem, prezes właśnie to zrobił. Z tego co obserwowałam, kibice nie ocenili tego jakoś pozytywnie. Nie będę stosowała politycznego odwetyzmu. Będziemy rozmawiać o przyszłości Korony. Zapewne ta spółka przejdzie audyt finansowo-organizacyjny. Chciałabym nadać nowy ton i działania radzie nadzorczej. Mam takie wrażenie, że społeczna obecność w tym gremium, była budowaniem grupy do wspólnego udziału w meczach, wspólnego siadania przy stole i decydowania o tym, co jest ważne. Rada nadzorcza jest organem kontrolnym. Bez względu na jakieś zażyłości, jej członkowie muszą patrzeć na każdy krok prezesa i na każdą wydatkowaną złotówkę – tłumaczy prezydent elekt.
Podczas kampanii wyborczej, Agata Wojda podkreślała, że najlepszym rozwiązaniem dla Korony – jej zdaniem – będzie znalezienie dla niej inwestora. Do tego jednak daleka droga. Następczyni Bogdana Wenty nie chcę na razie wypowiadać się precyzyjnie o klubie.
– Nie jestem w stanie tego ocenić na poziomie merytorycznym. Kondycja spółek miejskich nie była w obszarze moich obowiązków. Teraz będę musiała zrobić to precyzyjnie. Podejmowanie decyzji w sprawie Korony jest mocno obserwowane i obwarowane dużym napięciem społecznym. Każda potencjalna decyzja musi być dobrze komunikowana i uzasadniona. To będzie pierwszy test dla miasta. Udowodniłam już podczas pełnienia funkcji publicznych, że nie daje pola do szukania insynuacji. Przedstawiam intencje. Nie chcę wyzłośliwiać się na temat konferencji prasowej nowego przewodniczącego rady nadzorczej, który zorganizował ją w niedzielę w ratuszu. Po 40 minutach nikt nie widział o co chodziło Nie chcę, aby dolewać w ten sposób oliwy do ognia – wyjaśnia, nawiązując do słynnego wystąpienia Wojciecha Chłopka.
Być może Korona zgłosi się po pieniądze jeszcze przed końcem tego sezonu. W lutym rada miasta zgodziła się na przekazanie klubowi 4 milionów złotych. Kilka miesięcy temu klub wnioskował o wsparcie kwotą o 2,7 mln wyższą. Przyjęto uchwałę intencyjną, która dla Łukasza Jabłońskiego była legitymacją do podejmowania pewnych działań. Jak już informowaliśmy, od tego uzależniał kontunuowanie swojej pracy. Według naszej wiedzy, sprawa nie została rozwiązana przez Bogdana Wentę. Co, jeśli prezes zgłosi się po pieniądze teraz?
– Dla mnie takie uchwały intencyjne są elementem polityki wokół klubu. Jeżeli nikt nie siada i na poważnie nie analizuje możliwości. Tam można było wpisać 50 milionów i pewnie też by przeszła. To nie wiąże się z żadną odpowiedzialnością osób, które wyrażają tę intencję. Dla organu wykonawczego nie są one wiążące. Mogą narzucić mu też rzeczy nierealne do wykonania. Kończy się sezon. Nie wiem, czy klub zgłosi się po pieniądze. Będę chciała spotkać się z prezesem i radą nadzorczą, korzystać z ich wiedzy. Audyt organizacyjno-finansowy jest potrzebny. Liczę, że Korona utrzyma się w ekstraklasie i stabilności finansowej. Przyszłość klubu wymaga nowego otwarcia – wyjaśnia Agata Wojda.
– Stałoby się źle, gdyby dzisiaj prezes przyszedł do nowo wybranych władz z prośbą o pieniądze. To zepchnęłoby nas do niepotrzebnych emocji i zaczęło kadencje od czegoś, co chcemy uspokoić. Jeżeli pojawiłaby się taka prośba w rozmowie prywatnej z pewnością będzie wymagała mocnego doprecyzowania i przejrzenia poziomu wydatków, które były w tym roku budżetowym. Na co konkretnie brakuje i co jest niezbędne – kwituje prezydent elekt.
Całą rozmowę z Agatą Wojdą można obejrzeć w filmie poniżej. Poniżej rozpoczyna się od wątku sportowego.