Korona Kielce nie ma raczej miejsca na stratę punktów w dwóch pozostałych jej do rozgrania meczach przed własną publicznością, jeśli chce utrzymać się w PKO BP Ekstraklasie. W niedzielę, w 31. kolejce, czeka ją bardzo trudne zadanie i starcie z niepokonanym od trzech spotkań Piastem Gliwice. – Dalej wszystko mamy w swoich rękach – przekonuje Kamil Kuzera, trener „Żółto-Czerwonych”.
Na cztery kolejki przed końcem położenie Korony jest trudne. Zajmuje ostatnie zagrożone spadkiem, 16. miejsce. Ma 31 punktów – o dwa mniej od wyprzedzającej ją Puszczy Niepołomice. Utrzymania nie są pewne jeszcze Warta Poznań i Radomiak Radom, mające odpowiednio 34 i 35 „oczek”. Podopieczni Kamila Kuzery, aby pozostać w elicie sami muszą odrabiać straty, ale również liczyć na porażki konkurentów.
W poniedziałek Korona nie wykorzystała okazji, aby wydostać się nad kreskę, bezbramkowo zremisowała na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. Wydaje się, że kluczem do utrzymania będą dwa mecze przed własną publicznością z Piastem, a następnie z Ruchem Chorzów. „Żółto-Czerwonych” czekają jeszcze starcia w delegacji z zespołami walczącymi o mistrzostwo Polski: Jagiellonią Białystok i Lechem Poznań. – Sytuacja jest trudna, ale jeszcze nie beznadziejna. Dalej wszystko zależy od nas. Jeśli popatrzymy na pary meczów do końca, to nie jest tak źle. Musimy skorzystać z tej sytuacji. Myślę, że wygrywając teraz, wyjdziemy ze strefy spadkowej i będzie już lepiej. Wszystko w naszych głowach, rękach i nogach. Najważniejsze, żebyśmy byli sobą i grali w piłkę. Musimy pokazać, że zasługujemy na miejsce w ekstraklasie – mówi Kamil Kuzera.
W niedzielę na Suzuki Arenie nie będzie łatwo. Piast wygrał trzy mecze z rzędu. Ma 38 punktów, co dało mu skok na 9. miejsce. Ekipa Aleksandara Vukovicia nie zamierza się zatrzymywać. Szczególnie, że Serb gra też o nowy kontrakt dla siebie.
– Graliśmy z nimi ostatni sparing przed rundą. Już wtedy stawiałem Piasta bardzo wysoko. To solidny zespół z silną kadrą, co przekłada się na wewnętrzną rywalizację. Ostatnie wyniki pokazują na co ich stać. Coś się ruszyło. To będzie ciężki mecz, bo przeciwnik złapał dobrą serię – wyjaśnia szkoleniowiec „Żółto-Czerwonych”.
Pozytywem dla Korony jest powrót Jakuba Łukowskiego, który ostatnio w Krakowie rozegrał już całą drugą połowę. Najlepszy strzelec poprzedniego sezonu w kieleckim zespole jest w coraz lepszej formie. Jego zdaniem kielczan stać na pokonanie ekipy z Gliwic.
– Od jakiegoś czasu każde spotkanie dla nas jest kluczowe. Musimy skupiać się na tym najbliższym meczu. Nie możemy patrzeć co będzie za tydzień, czy jak ułożyły się wyniki innych zespołów. Należy patrzeć tylko na siebie. Jeśli teraz zdobędziemy trzy punkty, to przybliżymy się do naszego celu. Wiemy na co nas stać. Na pewno nie zasługujemy na tym miejscu, na którym jesteśmy. Mieliśmy cały sezon, aby zdobywać punkty. Nie możemy teraz szukać winnych, tylko trzeba wykorzystać te cztery mecze i utrzymać się w lidze – wyjaśnia Jakub Łukowski.
Zespół Korony liczy, że znów zagra na wypełnionej Suzuki Arenie. Mimo położenia w tabeli, klub notuje najlepszą średnią frekwencję w historii. Walka o utrzymanie przy wsparciu publiczności jest łatwiejsza.
– Musimy dźwigać ciężar związany z tą sytuacją. Sami się w nią wpakowaliśmy. Nie gramy w piłkę od wczoraj. Trzeba radzić sobie z presją. Handicapem jest fakt, że gramy u siebie.Będziemy mieć wsparcie. Nie pozostaje nic innego niż zwycięstwo. Nerów będzie bardzo dużo, ale najważniejsze jest to, co będzie po ostatnim gwizdku. Jesteśmy gotowi, aby podjęć walkę o utrzymanie. Wciąż wszystko jest w naszych rękach – kwituje Kamil Kuzera.
Przed niedzielą, pod znakiem zapytania stoi występ Jewgienija Szykawki, który ma problem z mięśniem przywodzicielem uda. Do kadry meczowej po urazie wraca Marcel Pięczek, a po zawieszeniu za kartki Dawid Błanik. Mecz z Piastem rozpocznie się o godz. 15.
fot. Paweł Jańczyk, Mateusz Kaleta