Przygotowujemy dokumenty, aby z KPO móc sfinansować budowę nowej hali wystawienniczej Targów Kielce – powiedziała PAP prezydentka Kielc Agata Wojda. Zapowiedziała też pierwsze decyzje ws. powstania centrum biznesowo-biurowego na terenach kolejowych wokół dworca PKP.
Polska Agencja Prasowa: Rozpoczyna pani pracę w urzędzie na wysokich obrotach. Nie minął tydzień, a ma pani przy sobie dwóch wiceprezydentów i porozumienie koalicyjne ze środowiskiem Macieja Burszteina. Zapowiedziała pani także dokonanie – w niespełna dwa miesiące – reorganizacji urzędu. Czy te pierwsze decyzje i przebieg sesji inauguracyjnej dają nieco więcej pewności w działaniu, czy nadal towarzyszy pani obawa, że w tej kadencji polityka zwycięży nad samorządem?
Agata Wojda: Po pierwszym posiedzeniu sesji rady miasta, gdzie radnym udało się w sposób naprawdę bardzo zgodny, bez większych kłótni, rozdzielić kompetencje oraz po tym, że udało nam się już zawrzeć porozumienia programowe z klubem Perspektywy, jestem trochę uspokojona. Chociaż mam świadomość, że w tym obszarze trzeba być bardzo czujnym.
Wydaje mi się, że takie było społeczne oczekiwanie, aby ostro zabrać się do pracy. Poprzednia prezydentura mocno rozbiła się po pierwsze o sprawy kadrowe i personalne, po drugie o – nie chce być niegrzeczna – ale bylejakość w podejmowaniu, albo braku podejmowania konkretnych decyzji. To się odbijało na całym wizerunku urzędu. Bardzo mi zależy, żeby ruszyć konkretnie do pracy i żeby ludzie, którzy patrzą na tą prezydenturę, mogli bardzo szybko oceniać efekty działań, a nie zajmować się spekulacjami personalnymi.
Bardzo ważna w tej kadencji będzie zmiana polityki komunikacyjnej, co mam nadzieje, że już w jakiś sposób jest zauważane. Chodzi o to, aby na bieżąco informować o procesie zawansowania poszczególnych inwestycji i zdań. Chciałabym, żeby mieszkańcy mogli regularnie poznawać efekty pracy prezydenta.
PAP: Za niespełna miesiąc kolejna sesja, czy na tym posiedzeniu pojawią się już konkretne uchwały, które będą związane z punktami programowymi i obietnicami wyborczymi?
A.W.: Na pewno na tę sesję wpadnie dużo bieżących projektów związanych z administracją miasta. Natomiast kluczowe rozwiązania będą wprowadzane na poziomie decyzji wykonawczych. Myślę, że jedna z ważniejszych rzeczy w najbliższym czasie to reorganizacja urzędu miasta – ona nie ma być rewolucją, ale ma być efektem moich doświadczeń z funkcjonowania w urzędzie. To ma być też próba jak najlepszego wykorzystania potencjału pracowników. Sposób zarządzania musi być zadaniowy. Sama doświadczałam w urzędzie, zbyt dużej silosowości, czyli tego, że każdy wykonywał swoje zadania, dokładał swoją cegłę, a tak naprawdę nikt z pracujących nie miał świadomości, co miał zbudować. To wymaga szybkiej zmiany.
Jest kilka kluczowych projektów, które wymagają współpracy i porozumienia z innymi instytucjami, to m.in. zagospodarowanie przestrzeni wokół dworca kolejowego. To jest skomplikowany proces angażujący spółki kolejowe. Odbyłam już kilka konkretnych rozmów i mam nadzieję, że w najbliższych dniach uda mi się przynajmniej kilka razy pojechać do Warszawy, aby zainicjować pewne procesy w tym zakresie.
Nowoczesne biurowce to są przestrzenie, których na pewno w Kielcach brakuje. Wiemy to z zapytań ofertowych, które trafiają do miasta od potencjalnych inwestorów. Musimy dać tym firmom szereg argumentów, że Kielce mają potencjał do lokalizowania tutaj biznesów. Te argumenty to właśnie dobrej jakości przestrzeń biurowa, kadry i miasto z dobrą opinią, w którym młode pokolenie chce wygodnie żyć. Widzę, że w Kielcach te trzy rzeczy się bardzo mocno spinają. Nowe city wokół dworca kolejowego wydaje się naturalnym rozwiązaniem – tylko przestrzenie biurowe będą miały tam sens. To nie jest dobre miejsce dla mieszkaniówki.
PAP: Jak wyobraża sobie pani współpracę z nową marszałek woj. świętokrzyskiego Renatą Janik (PiS), czy miałyście już okazję porozmawiać?
A.W.: Jeszcze nie rozmawiałyśmy. Natomiast ja nie mam problemu, żeby do pani marszałek udać się na spotkanie i złożyć serdeczne gratulacje, ponieważ wynik, który zdobyła w wyborach i podczas sesji sejmiku jest jej osobistym sukcesem. Zresztą z Renatą Janik znamy się od lat, wywodzimy się z jednej partii politycznej i w naszych wzajemnych relacjach nie wydarzyło się nic, co mogłoby rezonować jakąś niechęcią. Jeśli chodzi o współpracę mam głęboką nadzieję, że Kielce nie będą marginalizowane.
Urząd marszałkowski, w kontekście tej perspektywy unijnej, będzie odgrywał ważną rolę. Natomiast należy pamiętać, że sporo funduszy jest dla miasta zakontraktowanych. Kontrakt Programowy jest zatwierdzony przez ministerstwo (Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej) i Komisję Europejską, tam już znajdują się kluczowe projekty dla miasta.
Należy pamiętać, że sporo nowych impulsów rozwojowych i możliwości pozyskania środków dla miasta, pojawi się z programów krajowych i KPO. I to dobra współpraca z rządem będzie niezwykle istotna.
PAP: Zielona rewitalizacja stała się w pewnym momencie leitmotivem kampanii i też jednym z głównych elementów krytyki pani działań jako wiceprezydentki. Inwestycje właśnie się zakończyły, pierwsze efekty są widoczne, czy pani zdaniem ten projekt się obronił?
A.W.: Jestem przekonana, że finalny obraz tych projektów i ich użytkowość będzie działała na ich korzyść. Skwer Sendlerowej moim zdaniem będzie jednym z piękniejszych miejsc w centrum miasta. W próżnie trafiły argumenty, że zazielenienie rynku sprawi, że ucierpią na tym restauratorzy, a miejsca na ogródki będzie mniej – jest wprost przeciwnie. Rewitalizacja Bodzentyńskiej pokazała, że możemy zmienić ulice w coś więcej niż w drogę przejazdową, ale w atrakcyjne dojście do Rynku. Natomiast budząca największe kontrowersje inwestycja na przedpolu synagogi, myślę, że będzie zupełnie inaczej postrzegana, po tym, jak zrealizujemy drugi etap projektu, czyli modernizację samego budynku. Jestem przekonana, że to nastąpi w tej kadencji i wtedy większość krytyków przyzna rację, że te działania miały sens.
PAP: Pytam o zieloną rewitalizację także dlatego, że jednym z dokumentów strategicznych miasta jest plan adaptacji do zmian klimatu, który zakłada szereg zielonych inwestycji. Czy ma pani receptę na to, żeby kolejne tego typu projekty spotkały się z większą akceptacją mieszkańców i nie wzbudzały takich kontrowersji?
A.W.: Jeśli chodzi o plan adaptacji do zmian klimatu to dobrze, że mamy już pierwsze zielone projekty za sobą i możemy pokazywać doświadczenie i przekonywać efektami. Możemy wskazywać, że rok czy dwa lata temu konkretne zadanie było poddawane druzgocącej krytyce, a dzisiaj prawie wszyscy cieszymy się jego efektami. Tak było np. z drobniutką inwestycją polegająca na odbrukowaniu fragmentu chodnika na ulicy Małej i wsadzeniu tam winorośli, po dwóch latach elewacja zachwyca, podobnie jak szpalery róż na ulicy Solnej.
PAP: Co dalej z Targami Kielce i wsparciem spółki przez miasto przy budowie nowej hali wystawienniczej?
A.W.: Jeżeli w kampanii mówiłam, że stawiamy na rozwój gospodarczy, to trudno sobie go wyobrazić bez Targów Kielce. To spółka, która zarabia pieniądze i wspiera miasto. W momencie, kiedy staje przed wyzwaniem budowy nowej hali, to miasto powinno wspomóc Targi w tym procesie. Prezesowi obiecałam tę pomoc zarówno w trakcie, jak i po kampanii wyborczej. Dokapitalizowanie spółki, czy pozostawienie w niej dywidendy to jedne z rozwiązań. Natomiast podjęłam rozmowy, żeby zaangażować stronę rządową w pomoc organizacyjno-finansową w Targach Kielce. Mamy ku temu doskonałą okazję, ponieważ Międzynarodowy Salon Przemysłu Obronnego jest imprezą wystawienniczą, na którą przyjeżdża i patrzy cały świat. Ze strony MON udało nam się jeszcze w czasie kampanii „wymusić” deklarację, że MSPO jest nierozerwalnie przypisany do Targów Kielce i będzie mieć wsparcie Polskiej Grupy Zbrojeniowej – wiemy, że z obiema tymi sprawami różnie w ostatnich latach bywało.
Natomiast przygotowujemy też odpowiednie dokumenty i fiszki, aby projekty inwestycyjne Targów Kielce móc sfinansować z Krajowego Planu Odbudowy. Pojawia się taka szansa. Na razie nie przesądzam, czy to będzie możliwe, ale bardzo intensywnie nad tym pracujemy.
PAP: Zbudowanie nowej strategii promocji miasta – był to kolejny z motywów kampanii wyborczej. Jak chce pani promować Kielce, gdzie widzi atuty? Ostatnio w ogrodzie botanicznym wspominała pani o haśle: „Kielce Naturalnie”.
A.W.: Musimy rozdzielić dwie rzeczy, jedną z nich jest promocja gospodarcza miasta i ona musi się toczyć w biurze rozwoju miasta, gdzie będzie centrum obsługi inwestora i z bardzo mocnym udziałem Targów Kielce. Tam, gdzie przyjeżdża biznes, tam promocja gospodarcza miasta musi funkcjonować na bardzo wysokim poziomie w wymiarze wizerunkowym.
Czym innym jest promocja miasta jako marki, product placement i tutaj nie mamy dobrych doświadczeń do podejścia i organizacji tej promocji. Dlatego będzie to jedna z ważnych jakościowych zmian w strukturze urzędu. Uważam, że mamy cały szereg atutów, poprzez które możemy robić promocje. „Kielce Naturalnie”, to jest rzecz oczywista. Poza tym turystyka i kultura, które trzeba organizacyjne wzmocnić. Nie będę szukać nowych pomysłów i próbować tworzyć z Kielc nowej stolicy czegoś (w poprzednich latach pojawiały się slogany m.in. „Kielce stolica mody”, „Kielce stolica sportu”, itp. PAP). Będę chciała wykorzystać naturalne, potencjalne i zdefiniowane zasoby.
PAP: W sobotę Korona Kielce zmierzy się w Białymstoku z Jagiellonią. To kolejny mecz z cyklu tych „o utrzymanie”, tym razem w dodatku z liderem tabeli. Będzie pani śledzić ten mecz?
A.W.: W tym czasie będę na premierze w Tetrze Lalki i Aktora Kubuś, ale będę śledzić relację. Bez względu na to, jaki będzie wynik sportowy spółka i klub będzie dla miasta dużym wyzwaniem. Na pewno ze strony miasta będą potrzebne kroki, które mają zdefiniować sytuację, a po drugie znaleźć inwestora. Wcale nie jest powiedziane, że w stosunku do pierwszoligowca to będzie trudniejsze. Na pewno do końca tego sezonu nie wykonam żadnego ruchu w sprawie Korony, ponieważ dzisiaj wszyscy, którzy są w ten klub zaangażowani od zawodników, przez trenera, po całą administrację, mają się skupić na wyniku sportowym, a nie martwić o inne rzeczy.
PAP: Na koniec, nawiązując do premiery w „Kubusiu”, w kampanii powtarzała pani często, że jest aktywną uczestniczką wydarzeń kulturalnych, m.in. koncertów w Kieleckim Centrum Kultury. Gdyby miała pani możliwość posłuchania wymarzonego artysty w KCK, czy w amfiteatrze na Kadzielni, to byłby to…?
A.W.: Jestem fanką projektu „Podsłuchy” w KCK (koncerty w ciemno, artysta, który wystąpi pozostaje zagadką, aż do rozpoczęcia koncertu – PAP), moim marzeniem jest, aby wystąpił tam Błażej Król. Natomiast marzeniem, być może bardziej sentymentalnym, byłby koncert na Kadzielni zespołu Depeche Mode.(PAP)
Autor: Wiktor Dziarmaga