Polscy szczypiorniści wywalczyli awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata. Duża w tym zasługa Arkadiusza Moryty, który zdecydował się na grę w rewanżu ze Słowacją, mimo bólu barku. Jego występ do końca stał pod znakiem zapytania. „Biało-Czerwoni” wygrali 33:25, a kapitan kadry zaliczył trzy bramki i sześć asyst. – Kielce pokazały, że piłka ręczna w Polsce jest dla tych osób bardzo ważna. Szacunek – powiedział Marcin Lijewski, trener reprezentacji.
W czwartek Polacy sensacyjnie przegrali z niżej notowanym rywalem w Gdańsku 28:29. W Topolczanach zaprezentowali się zdecydowanie lepiej. Wygrali 33:25. – Ten pierwszy mecz kosztował mnie wiele zdrowia. Trzy dni dzielące nas od rewanżu były bardzo ciężkie. Przede wszystkim psychicznie. Trudno było utrzymywać dobrą atmosferę w zespole – powiedział Marcin Lijewski w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Selekcjoner przyznał, że rewanż w Topolczanach drużyna zagrała nawet… trochę gorzej niż u siebie w domu. – Trafiliśmy jednak to, co trzeba. Na plus zagrała obrona. Zeszliśmy trochę na dół w defensywie, zapraszaliśmy ich do rzutów z tyłu. Dzięki temu nasi bramkarze odbili kilka piłek – wyjaśniał.
Selekcjoner wyróżnił za bardzo dobrą postawę na boisku kapitana Arkadiusza Morytę, Kamila Syprzaka i Jana Czuwarę. Wymieniona trójka zdobyła w sumie 21 z 33 bramek zespołu.
– Duże słowa podziękowania kieruję pod adresem klubu Arka. Kielce pokazały, że piłka ręczna w Polsce jest dla tych osób bardzo ważna. Szacunek – wyjaśniał Marcin Lijewski.
Trener „Biało-Czerwonych” wyjaśnił, że nie było żadnej presji wywieranej na Arkadiuszu Morycie, który uskarżał się na bolący prawy bark. Jego gra do końca stała pod znakiem zapytania. Industria Kielce ma przed sobą (19, 26 i ewen. 29 maja) mecze play off o tytuł mistrza Polski z Orlenem Wisłą Płock. Obrońcy trofeum od dłuższego czasu zmagają się z plagą kontuzji.
Marcin Lijewski potwierdził, że od marcowego zgrupowania w Gdańsku zakończonego dwumeczem z Serbią „cały czas był nerwowy”. Doskonale zdawał sobie z sytuacji kadrowej znaczonej wieloma urazami zawodników, zwłaszcza w linii rozegrania. Drżał o to, aby nie przydarzyły się kolejne osłabienia.
– Wiedziałem, że Słowacy zrobili kolosalny postęp w porównaniu z tym, co zaprezentowali grając z nami w styczniu. Miałem świadomość, że ten dwumecz będzie bardzo trudny. Skupiłem się tylko na tym. Nic innego mnie interesowało. Nie wiedziałem, co dzieje się w Polsce i na świecie. Od jutra wracam do rzeczywistości – zakończył.
Przyszłoroczny mundial odbędzie się w Chorwacji, Danii i Norwegii w dniach od 14 stycznia do 2 lutego.
fot. Słowacki Związek Piłki Ręcznej