Przeczytaj także
Korona Kielce wciąż ma szansę na utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie. W finałowej kolejce musi pokonać na wyjeździe Lecha Poznań oraz liczyć na potknięcie jednego z trzech rywali, którzy nie są pewni jeszcze zachowania bytu w elicie. – Dla nas ten mecz będzie jak finał – nie ma wątpliwości trener Kamil Kuzera.
Przed multiligą do rozstrzygnięcia pozostają dwie kwestie. Ciągle otwarta jest sprawa mistrzostwa Polski. Obecnie na prowadzeniu jest Jagiellonia Białystok, która lepszym bilansem meczów bezpośrednich wyprzedza Śląska Wrocław. Obie drużyny mają po 60 punktów. W sobotę Jagiellonia podejmie Wartę Poznań, a Śląsk zagra na wyjeździe z Rakowem Częstochowa.
Dalej nie znamy trzeciego spadkowicza. Korona wybroniła się w sobotę, pewnie pokonując przed własną publicznością Ruch Chorzów 2:0. Po tym, na koncie ma 35 punktów – o dwa mniej od Warty Poznań i Puszczy Niepołomice oraz o trzy od Radomiaka Radom. „Żółto-Czerwoni” mają szansę, aby uchronić się przed spadkiem, ale muszą liczyć na potknięcie co najmniej jednej z tych trzech drużyn. Najważniejszym krokiem będzie jednak ich zwycięstwo z Lechem w Poznaniu. Patrząc na historię, to wydaje się być bardzo trudnym zadaniem. Korona przy Bułgarskiej wygrała tylko raz, w kwietniu 2018 roku po golu Sanela Kapidzicia. 12 razy górą byli gospodarze, a trzy razy padł remis.
Jeśli podopieczni Kamila Kuzery wygrają, to utrzymanie daje kilka wariantów. Puszcza Niepołomice może zdobyć maksymalnie punkt w domowym starciu z Piastem Gliwice lub Warta Poznań albo Radomiak Radom muszą przegrać swoje spotkania. Jak już pisaliśmy, klub z Wielkopolski zagra z walczącą o mistrzostwo Jagiellonią, a zespół z Mazowsza podejmie Widzew.
W grę wchodzą jeszcze scenariusze, gdzie trzy lub cztery drużyny będą finiszować z 38 punktami na koncie. Wtedy decyduje „mała tabela”. W każdym z wariantów, w którym brany jest pod uwagę bilans bezpośrednich spotkań, kielczanie unikają 16. miejsca.
Sobotnia multiliga rozpocznie się o godz. 17.30.
Tak zatem wychodzi nam przyszłotygodniowa multiliga pic.twitter.com/9ZLaS99yk8
— Piotr Klimek (@pklimek99) May 19, 2024
fot. Paweł Jańczyk