– Nie składam żadnych deklaracji. Dla mnie najważniejsze jest, aby pojawił się jasny komunikat od właściciela, co dalej – mówi nam Paweł Golański, dyrektor sportowy Korony Kielce po rezygnacji ze stanowiska prezesa Łukasza Jabłońskiego.
Dotychczasowy sternik „Żółto-Czerwonych” odejdzie ze stanowiska 7 czerwca. – Odchodzi szef. Ciężko opanować emocje. Słuchaliśmy wypowiedzi prezesa i kręciła się łza w oku. Mogę tylko powiedzieć, że prezes stał się Koroniarzem. On zrobił bardzo dużo dla tego klubu, dla mnie osobiście również. Kiedy powiedział mi o tej decyzji, robiłem wszystko, aby go przekonać, aby został – mówi Paweł Golański.
Były obrońca był jednym z najbliższych współpracowników Łukasza Jabłońskiego. – Jestem związany z tym klubem blisko 20 lat z przerwami. W całej swojej karierze obok siebie nie miałem takiego człowieka. Miał dużo dobrej energii, podjął wiele trafnych decyzji. Przegadaliśmy setki godzin, aby było tutaj dobrze. Dla mnie to bolesne. To nie są emocje na pokaz. One płyną od środka. Widzieliśmy to na konferencji. To udało się stworzyć dzięki niemu. On kierował się tylko dobrem Korony. Teraz musimy się z tego wszystkiego otrząsnąć – wyjaśnia Paweł Golański.
Klub znajduje się teraz w kluczowym momencie. Musi podejmować decyzje w sprawie kadry na nowe rozgrywki. Do przedłużenia są kontrakty z niektórymi z zawodników. Skład wymaga również uzupełnień.
– Ten tydzień będzie kluczowy również dla mnie. Czekam, kto zostanie nowym prezesem. Cieszę się ze słów Łukasza Jabłońskiego, który powiedział, że służy pomocą. To jego doświadczenie jest nieocenione. Jego wiedza przekazana następcy będzie bardzo ważna. W piłce nożnej trzeba podejmować szybkie decyzje. Z naszym budżetem bez tego ciężko będzie wygrywać wyścigi po kontrakty z nowymi piłkarzami. Aby do tego doszło, czekam, kiedy będziemy mogli coś zrobić – tłumaczy „Golo”.
Paweł Golański chce zostać w klubie, ale nie składa konkretnej deklaracji. Wszystko zależy od ruchów, które w najbliższym czasie podejmie miasto.
– Długo rozmawiałem o tym z prezesem Jabłońskim. Miałem duże wahania, co zrobić. Z jednej strony, może powinienem odejść razem z nim. Z drugiej, chcę poczekać i zobaczyć, co wydarzy się w klubie. Dla niego była to bardzo trudna decyzja. Wiem, czym się kierował.Jestem z działu sportowego. To, co zrobiliśmy przez trzy lata to powód do dumy. Szybko awansowaliśmy do ekstraklasy i dalej w niej nie jestem. Nie składam żadnych deklaracji. Dla mnie najważniejsze jest, aby pojawił się jasny komunikat od właściciela, co dalej. Zobaczę, czy będziemy mogli dalej funkcjonować. Jeżeli decyzja będzie pozytywna, a za deklaracjami będą czyny, to zrobię wszystko, aby nie popsuć tego, co zrobiliśmy do tej pory. Słowa prezesa, że „wszystko dzieje się dla dobra klubu” będą nam towarzyszyć cały czas. Chcemy, aby w Koronie było dobrze. Biorę pod uwagę też negatywny scenariusz, że kiedyś z klubu odejdę. Czekamy – zakończył.