Czas Świąt Bożego Narodzenia to czas przepysznego jedzenia. Jednak jak jeść, żeby się nie przejeść? Jakie potrawy mają najwięcej wartości odżywczych a jakie najmniej? O tym rozmawiamy z Darią Sych, dietetyk Centrum Medycyny Żywienia mieszczącego się w Galerii Echo na poziomie 2+.
Jak jeść w Wigilię, żeby się nie przejeść i spróbować wszystkiego co znajdziemy na wigilijnym stole?
Trzeba pamiętać, że dania wigilijne, to w zasadzie zdrowe potrawy. Dania jarskie, rybne z dużą ilością warzyw i roślinami strączkowymi. To wszystko jest zdrowe i polecane.
Gorzej, ze my często przez cały dzień nie jemy nic albo jemy cokolwiek złapane w biegu, a potem siadamy i jemy non stop. Trzeba pamiętać, ze przed kolacją wigilijną należy zjeść normalne śniadanie albo lekki lunch koło południa. Druga zasada to podzielmy wigilię na części, tak żeby zjeść coś na wzór obiadu. Po pierwszej części odczekajmy dwie, trzy godziny i zjedzmy kolejne dania. Tak, żeby nie jeść przez trzy godziny cały czas. Pamiętajmy też o umiarze. Żeby to nie był cały talerz zupy, 12 pierogów i dalej. Żeby te potrawy były spożyte wszystkie, ale w małej ilości.
A na co uważać w kolejne świąteczne dni, kiedy na stole królują sałatki, mięso czy ciasta?
Kaloryczność tych dań jest dużo wyższa. Zazwyczaj są to pieczone, smażone mięsa, sałatki na bazie majonezu, jest dużo ciast. Ja polecam zawsze do sałatki jarzynowej zrobić sos, gdzie mieszamy majonez z jogurtem naturalnym i musztardą. Zalecam też bardziej pieczone niż smażone mięso. To nie powinna być duża ilość. Zwłaszcza, że są osoby, które jedzą mięso na śniadanie, obiad i kolacje. A generalnie zalecenia mówią o tym, że powinniśmy jeść około pół kilograma mięsa na tydzień, a czasem jesteśmy zjeść tyle w jeden dzień. Sięgnijmy po dania jarskie, śledzik czy jajko. Pamiętajmy, żeby nie rezygnować z warzyw. Żeby organizm dobrze funkcjonował musi mieć odpowiednią ilość błonnika pokarmowego, a dostarczymy go za pomocą warzyw, owoców i pełnoziarnistych produktów zbożowych. Zwłaszcza podawajmy je małym dzieciom. Brak błonnika powoduje zaparcia. Warto wprowadzić surówkę do obiadu, jakąś zieleninę czy nawet warzywa do kanapek.
A co z ciastami, bez których większość z nas nie wyobraża sobie świąt?
Jeśli ktoś bardzo lubi ciasta to polecam przyjąć strategię taką, żeby zjeść ciasto zaraz jako deser po posiłku. Po śniadaniu lub po obiedzie. To jest znacznie lepsze rozwiązanie niż jeść ciasto jako posiłek. Wtedy wcale się tym nie najemy, bo ciasto nie ma żadnych wartości, które by nas syciły.
A co z piciem? Warto pić kompot wigilijny?
Jeśli ktoś go lubi to jak najbardziej polecam. Pod warunkiem, że go dużo nie posłodzimy. Dostarcza dużo błonnika. Można zostawić sobie go na pierwszy i drugi dzień świąt. Przyprawy, których do niego używamy, czyli goździki, wanilia i cynamon świetnie regulują trawienie. Raczej unikać soków, a częściej sięgać po wodę. Polecam herbaty ziołowe, które są mieszanką ziół na trawienie.
Które dania wigilijne mają najwięcej wartości odżywczych, a które najmniej?
Na przykład pierogi z grzybami i kapustą. Grzyby nie mają wprawdzie dużo wartości odżywczych, natomiast mają mnóstwo dużo pierwiastków śladowych, szczególnie nasze grzyby leśne. Kiszona kapusta, która jest dodawana do farszu jest dobrym źródłem witaminy C i błonnika pokarmowego. Podobnie jak buraki, które kisimy do barszczyku. A także naturalnych probiotyków, czyli tych bakterii, które stymulują układ pokarmowy do trawienia. Są też źródłem żelaza.
Ryby typu karp nie mają dużo wartości odżywczych, lepsze są takie jak dorsz czy śledź, bo one mają więcej kwasów tłuszczowych Omega-3. Natomiast świetnym rozwiązaniem jest ryba po grecku, gdzie mamy sporo warzyw. Marchewka, pietruszka, seler bardzo fajnie uzupełnią dietę o składniki mineralni i błonnik pokarmowy. Z kolei mak, który używany jest w kluskach, makowcu czy kutii to źródło wapnia. Mak ma więcej wapnia niż mleko.
Jak wygląda kwestia ruchu? Ile powinniśmy spacerować, żeby nie czuć się przejedzonym?
Przynajmniej dwa razy dziennie po 30 minut. Warto wyjść do kościoła, na spacer czy zamiast pojechać samochodem to przejść do się rodziny lub znajomych, jeśli to nie jest duży dystans.