Szymon Wiaderny, z którym Industria Kielce nie przedłużyła umowy po poprzednim sezonie, wciąż nie ma nowego klubu. W ostatnich dniach jego zatrudnieniem zainteresowana była drużyna z rumuńskiej ekstraklasy, ale na przeszkodzie stanął wysoki ekwiwalent, który przy takim ruchu trzeba uiścić do Związku Piłki Ręcznej w Polsce.
Po sezonie 20-krotny mistrz Polski zdecydował, że w kadrze na kolejne rozgrywki pozostawi na jednego wychowanka na lewym skrzydle. Rolę zmiennika Dylana Nahiego będzie pełnił Cezary Surgiel.
Po zakończeniu rozgrywek Szymon Wiaderny usłyszał, że może szukać nowego pracodawcy. – Skupiamy się na stałe na dwóch skrzydłowych, by partner Dylana miał jak najwięcej szans na grę i rozwój. Dla młodych właśnie gra jest najważniejsza, dlatego ani Czarek, ani Szymon nie powinien być trzecim zawodnikiem w tym wieku, tylko grać jak najwięcej. Tylko dzięki doświadczeniu możemy doczekać się kolejnego, w stu procentach wartościowego Polaka w składzie – argumentował tę decyzję Michał Jurecki, dyrektor sportowy Industrii Kielce.
Klub nie chciał zostawiać Szymona Wiadernego samego, dlatego podjął próbę znalezienia mu nowej drużyny. Na tym etapie większość kadr superligowych zespołów była już zamknięta. Szczególnie na skrzydłach zespoły wolą stawiać na swoich wychowanków lub młodych graczy. Podobnie jest w Lidze Centralnej.
Jak udało nam się ustalić, w ostatnich dniach zatrudnieniem 21-latka zainteresowany był klub z Rumunii. Na przeszkodzie stanął jednak ekwiwalent, który w takim wypadku trzeba uiścić w Związku Piłki Ręcznej w Polsce. W przypadku Szymona chodzi o kwotę maksymalną, bo był młodzieżowym reprezentantem Polski. To 10 tysięcy euro. Ponad dwa razy więcej nowy klub musiałby zapłacić do stowarzyszenia KS Vive Kielce, ale to było gotowe zrzec się tej sumy, aby pomóc wychowankowi. To stawki dotyczące transferów zagranicznych.
Szymon Wiaderny wciąż czeka na propozycję kontraktu w innym klubie. Jak wspomnieliśmy większość superligowych kadr jest zamkniętych, ale istnieje jeszcze cień szansy na „zwolnienie” miejsca w jednym z zespołów.
fot. Patryk Ptak