Po trzytygodniowej przerwie wracają rozgrywki Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych. W czwartek, w 8. kolejce fazy grupowej, Industria Kielce podejmie OTP Bank-Pick Szeged. Dla podopiecznych Tałanta Dujszebajewa to mecz ostatniej szansy, aby utrzymać się w walce o bezpośredni awans do ćwierćfinału.
Na półmetku rywalizacji w grupie B wiemy tylko jedno: po raz kolejny na autostradzie do najlepszej ósemki znajduje się Barcelona. Za jej plecami trwa szalona walka i to zapewne nie zmieni się do ostatniej kolejki. Drugie Nantes i siódmy Magdeburg dzielą cztery punkty. Pomiędzy tym – na piątej lokacie – znajduje się Industria Kielce. Jej podstawowym celem jest zapewnienie sobie awansu do play-offów. – Zostajemy w grze o ćwierćfinał. Nasza grupa jest niezwykle wyrównana. Tylko Barcelona ma duży bufor bezpieczeństwa. Pozostałe ekipy muszą walczyć. Powtarzamy to, co kolejkę, ale taka jest prawda. Wygrywasz, jesteś w czubie. Przegrywasz, możesz być siódmym. Każda akcja, każde posiadanie piłki będzie bardzo ważne – wyjaśnia Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu.
W czwartek Industria Kielce zagra z Pickiem Szeged, z którym przed trzema tygodniami przegrała 27:28. Mecz na Węgrzech był bardzo wyrównany. Zapewne podobnie będzie w Hali Legionów. – To może być porównywalne spotkanie. Tam zagraliśmy dobrze, ale zabrakło nam trochę zimnej głowy w końcówce, zawiodła nas skuteczność w decydujących momentach. Teraz będziemy mieć jedną, znaczącą przewagę, bo gramy na swoim terenie. Liczymy, że kibice poniosą nas do zwycięstwa. Ich doping zawsze pcha nas do przodu lub wyciąga z kryzysów – przekonuje Cezary Surgiel, lewoskrzydłowy kieleckiej ekipy.
Pick przyjedzie do Kielc podbudowany zwycięstwem w prestiżowym spotkaniu ligi węgierskiej. W sobotę pokonał przed własną publiczność Veszprem 28:24. W czwartek podopieczni Tałanta Dujszebajewa ponownie będą musieli wskoczyć na wysoki poziom w defensywie.
– Tak trudne spotkania wygrywa się tylko obroną. Piękną zagrywką czy wrzutką można porwać kibiców, ale tylko na chwilę. Z naszymi wspaniałymi fanami, którzy będą nas nieść, mam nadzieje, że sobie poradzimy. Szeged jest silny pod względem fizycznym. Mają solidne gabaryty. Każdy z obrony ma ponad dwa metry. Ich trener ma duże pole manewru. Nie możemy pozwolić sobie na zbyt dużą liczbę błędów technicznych. Szeged też lubi bardzo szybko biegać do kontrataku. Organizacja po straconym golu musimy być błyskawiczna – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.
Industria Kielce przegrała dwa ostatnie mecze przed własną publicznością: z Barceloną i Aalborgiem. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce na początku 2021 roku, kiedy w pandemicznych warunkach „żółto-biało-niebiescy” ulegli Flensburgowi i Nantes. Teraz zagrają o to, aby nie powtórzyć wyniku z przełomu 2018 i 2019 roku, kiedy w Hali Legionów przegrali trzy kolejne mecze: z Barceloną, Montpellier i Veszprem.
„Żółto-biało-niebiescy” w końcu będą mogli liczyć na wsparcie Alexa Dujszebajewa, który w ostatnich dwóch miesiącach leczył uraz łydki. Prawy rozgrywający „przetarł się” w ligowej potyczce z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalskim.
– Czuję się bardzo fajnie. Mocno chciałem wrócić, aby pomóc chłopakom. Cały czas byłem częścią drużyny, ale kiedy nie możesz grać jest inaczej. Dużo lepiej jest być na boisku. Wtedy traci się mniej energii i nerwów niż na ławce, czy przed telewizorem – mówi kapitan 20-krotnego mistrza Polski.
Czwartkowy mecz z OTP Bank-Pickiem Szeged w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 20.45. Jego gościem honorowym będzie były, świetny kołowy kieleckiej drużyny Julen Aginagalde. Przed pierwszym gwizdkiem klub i kibice podziękują mu za siedem lat występów w „żółto-biało-niebieskich” barwach. Przy jego odejściu w 2020 roku nie było to możliwe ze względu na pandemię koronawirusa.
fot. OTP Bank-Pick Szeged