Przeczytaj także
W poprzedniej kolejce podopieczni Tałanta Dujszebajewa przegrali przed własną publicznością z OTP Bank-Pickiem Szeged, czym raczej zamknęli sobie drogę do bezpośredniego awansu do ćwierćfinału. W niedzielę nie popisali się w Gdański, gdzie długo musieli gonić wynik, aby pokonać PGE Wybrzeże 29:27. – Optymista powie, że dobrze, że było tak nerwowo, bo w ciężkich momentach zagraliśmy bardzo dobrze i zespołowo, przechylając wynik na naszą stronę. Pesymista powie, że jeśli słabo grasz w lidze polskiej i tracisz siły z zespołem, który w swoich szeregach ma młodych zawodników i zupełnie inne aspiracje, to jak nie może być dobrze w Lidze Mistrzów. My bierzemy pod uwagę tylko ten pierwszy wariant – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.
Po ośmiu kolejkach Industria Kielce ma na koncie sześć punktów, czyli minimalną przewagę nad siódmym i ósmym miejscem. Teraz jedzie na trudny teren, gdzie o punkty będzie bardzo ciężko. – Nie ma co patrzeć na inne zespoły. Musimy skupić się tylko na sobie. Aalborg gra bardzo dobrze, zbiera punkty. U siebie będą faworytem. Oni mają więcej do stracenia. My jednak też chcemy odnosić zwycięstwa, aby wyjść z tej ciężkiej grupy. Każda wygrana daje dużo. Żeby myśleć tam o zwycięstwie, to wszystko musimy zrobić razy dwa: obrona musi być podwójnie mobilna, skoncentrowana, atak dwa razy lepszy, kontratak dwa razy szybszy. Jeśli to uda nam się zrobić, to o korzystny wynik będzie łatwiej – tłumaczy asystent Tałanta Dujszebajewa.
Aalborg ma na koncie dziewięć punktów wciąż może myśleć o bezpośrednim awansie do najlepszej ósemki. Ostatnio ograł u siebie Kolstad 30:28. Był to pierwszy mecz w europejskich rozgrywkach pod wodzą Simona Dahla, który zastąpił Maika Machulę, zwolnionego po porażce z mistrzem Norwegii w siódmej kolejce. W prowadzeniu zespołu z perspektywy parkietu pomaga doświadczony Henrik Mollgaard.
– Kiedy do zmiany dochodzi w trakcie sezonu, to ta „nowa miotła” nie może za dużo zmienić, bo to może zburzyć szkielet i rytm drużyny. Może są jakieś małe poprawki, ale to nie rzutuje na pełen obraz zespołu. To bardzo mocna ekipa z reprezentantami krajów skandynawskich. Do bramki wrócił Niklas Landin, a więc facet, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Grają świetnie jeden na jeden w ataku, z dobrą techniką użytkową, niespodziewanymi rzutami bieżnymi, czasami z wyskoku. Do tego szybkie skrzydła, silny obrót. To zespół kompletny – przekonuje Krzysztof Lijewski.
W październiku Industria Kielce przegrała z Aalborgiem 28:35. Wówczas miała duże problemy w ataku pozycyjnym. Kiedy dochodziła do sytuacji, to różnicę robił Fabian Norsten.
– Pamiętamy tę porażkę. Wszyscy wiemy, jak nas bolała. Nie zwykliśmy przegrywać przed własną publicznością tak dotkliwie. Nie żyjemy tym. Wiemy, gdzie zrobiliśmy błędy. Postaramy się wyeliminować je. Chcemy się zrewanżować, ale to nie jest punkt przewodni. Wystarczy, że wygramy jedną bramką – mówi drugi trener kieleckiego zespołu.
W ostatnich dwóch meczach w ataku błysnął Tomasz Gębala. Specjalista od obrony dał pozytywny impuls z Pickiem Szeged. W Gdańsku wziął ciężar zdobywania goli na swoje barki w kluczowym momencie.
– Jeśli Tomek jest zdrowy, to jest bardzo przydatnym zawodnikiem w tali Tałanta Dujszebajewa. Jego najmocniejszą stroną jest obrona, ale ostatnio pokazuje, że jest w nim spory potencjał, jeśli chodzi o atakowaną połowę. Nie ukrywamy, że będziemy na niego liczyć również w ataku. Zagrożenie z drugiej linii jest nam potrzebne, jak powietrze do oddychania, a Tomek nam to zapewnia – wyjaśnia Krzysztof Lijewski, który podkreśla, że najważniejsze rzeczy rozegrają się w głowach zawodników.
– Determinacja jest kluczowa. Mam nadzieję, że kiedy chłopaki usłyszą hymn Ligi Mistrzów przed pierwszym gwizdkiem, to będą mieć szybsze tętno. Oby to dało stuprocentową koncentrację od pierwszej minuty – kwituje.
Środowy mecz w Aalborgu rozpocznie się o godz. 18.45.