Polscy szczypiorniści nie wypełnili swojego celu na mistrzostwach świata i nie zdołali awansować do fazy głównej turnieju. W najważniejszym meczu przegrali ze Szwajcarią 28:30. – O wyniku zdecydowała przespana przez nas pierwsza połowa – przyznał Arkadiusz Moryto, kapitan „biało-czerwonych”.
W niedzielę podopieczni Marcina Lijewskiego, podobnie jak we wcześniejszym spotkaniu z Czechami, popełnili bardzo dużo błędów. W całym spotkaniu aż 16. Na początku drugiej połowy Szwajcarzy prowadzili już sześcioma golami, ale Polacy zdołali szybko wyrównać, a nawet wyjść na prowadzenie. W końcówce więcej zimnej krwi zachowali „Helweci”. – Było dużo nerwów i dużo błędów, zwłaszcza w pierwszej połowie, kiedy rywalom wychodziło bardzo dużo, a nam w zasadzie nic. Na początku drugiej połowy Szwajcarzy powiększyli przewagę do sześciu bramek, potem walczyliśmy, żeby wyrównać, ale w końcówce chyba zabrakło sił. Myślę, że o wyniku zadecydowała przespana przez nas pierwsza połowa – wyjaśniał Arkadiusz Moryto.
Polska zajęła czwarte miejsce w grupie i teraz przeniesie się do chorwackiego Porecu, gdzie weźmie udział w Pucharze Prezydenta IHF, czyli rywalizacji pocieszenia dla najsłabszych zespołów. W najlepszym wypadku, „biało-czerwoni” mogą być sklasyfikowani na 25. miejscu. – Naszą największą mobilizacją będzie, jak zawsze, gra z orzełkiem na piersi. Cele i marzenia przed mistrzostwami były na pewno inne, chcieliśmy grać w rundzie głównej, ale realia są takie, że teraz będziemy chcieli wygrać Puchar Prezydenta. Czeka nas dzień na odpoczynek i poznanie kolejnych rywali – tłumaczył zawodnik Industrii Kielce.
We wtorek Polska zagra z Algierią. Jej kolejnymi rywalami będą Kuwejt (czwartek) i Gwinea (sobota). Wszystkie te pojedynki rozpoczną się o godz. 18. 28 stycznia „biało-czerwonych” czeka ostatnie spotkanie o miejsce.
fot. Paweł Bejnarowicz/ZPRP