"Kielecki Dubaj" przy ulicy Skrajnej na razie nie powstanie. Inwestor krytykuje władze miasta - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

„Kielecki Dubaj” przy ulicy Skrajnej na razie nie powstanie. Inwestor krytykuje władze miasta

Przeczytaj także

Projekt uchwały, dotyczący przedsięwzięcia w trybie „lex deweloper” i polegającego na budowie trzech budynków mieszkalnych o wielkości od 18 do 21 kondygnacji przy ulicy Skrajnej, został zdjęty z porządku obrad. Jeszcze przed dyskusją na sesji Rady Miasta, inwestor wysłał maile do radnych, gdzie m.in. oskarża władze Kielc o namawianie do głosowania przeciw uchwale. – Dziwne insynuacje – komentuje z kolei radny Michał Piasecki. 

Przypomnijmy, że propozycja inwestora przewiduje, według aktualnych planów, stworzenie obiektów mieszkalnych wielorodzinnych z usługami i podziemnymi dwukondygnacyjnymi garażami. Ilość mieszkań wynosi od 396 do 441, część usługowa miałaby zająć od 3 500 do 4 215 m2. Mowa również o łącznie 760 miejscach postojowych. – Obszar Kielc, na którym znajduje się teren objęty wnioskiem jest obszarem, zawierającym głównie funkcje przemysłowo-usługowo-magazynowe – czytamy w projekcie uchwały.

Inwestor krytykuje

Jeszcze przed sesją Rady Miasta z dnia 19 grudnia, inwestor wysłał maile do radnych. Wskazał, że otrzymał on anonimową wiadomość od prawdopodobnie jednego z uczestników spotkania z prezydent Kielc, gdzie niektórzy radni mieli być nakłaniani do głosowania przeciwko przedsięwzięciu planowanemu przy ulicy Skrajnej. Dodaje, że inwestycja była wcześniej opisywana przez media, które to wyróżniały jej zalety, takie jak basen do głębokich nurkowań, sale do squasha, ogrody, przestrzenie na lokale biurowe, siłownie, przedszkole, czy też restauracje. Jest również wątek remontu odcinka ulicy Skrajnej o długości 370 metrów w rejonie nieruchomości numer 70. 

W treści maila inwestor informuje również, że w przypadku wątpliwości lub przeszkód, liczył na wsparcie Rady Miasta w ich pokonywaniu i rozwiązywaniu, nie spodziewając się „zakulisowych rozgrywek, niezrozumiałej gry interesów, gabinetowych spotkań z instrukcjami do głosowania”.

Choć przedstawiciel inwestora miał zabrać głos na sesji Rady Miasta, to jednak nie zjawił się on na sali obrad.

Radni mówią o złej komunikacji z przedsiębiorcami, prezydent odpiera zarzuty

Zdaniem Macieja Jakubczyka, radnego klubu Miasto Przyszłości, emocje inwestora są zrozumiałe. – Mieliśmy wspierać przedsiębiorców, pomagać im. Aktualnie czują się oni najbardziej poszkodowaną grupą w tym mieście. Czemu? Bardzo źle wygląda nasza komunikacja z nimi. Jeżeli mamy przedsiębiorcę, który odprowadza ogromne podatki w Kielcach, ma jedną z największych firm strażackich w Polsce i który twierdzi, że przez bardzo zły dialog przenosi on swoje interesy do innych miast, to my w ciągu połowy roku nie pozyskaliśmy nowych inwestorów, a straciliśmy kolejnych – powiedział Jakubczyk.

Agata Wojda, prezydent Kielc stwierdziła z kolei, że nie było sytuacji w której inwestor starałby się o spotkanie z włodarzem miasta i do tego spotkania by nie doszło. – Nie kojarzę, aby była jakakolwiek inicjatywa ze strony inwestora. Bardzo więc państwa proszę, aby nie powielać nieprawdziwych informacji. Każdy inwestor jest traktowany z taką samą starannością i powagą, bez względu na to, czy chce zainwestować w Kielcach milion, czy też 300 milionów złotych – stwierdziła.

Uzupełniła, że radni mają odpowiednie kompetencje w przypadku trybu „lex deweloper”, aby ocenić czy konkretne przedsięwzięcie spełnia określone standardy i cele ważne dla miasta. – Zagłosowanie przeciw inwestycji w trybie „lex deweloper” nie oznacza niepoważnego traktowania inwestora. Nie oznacza braku szacunku do jego pracy. Tak stawiając sprawę, odbierają sobie państwo prawo do podejmowania merytorycznych decyzji. Zalecam więc daleko idącą ostrożność – dodała.

Michał Piasecki, przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej, uznał, że maile inwestora zawierają „stek niedomówień i dziwnych rzeczy”. – Są insynuacje dotyczące nacisków w sprawie głosowania. Przedsiębiorca poprosił o głos na sesji, żeby zarekomendować wniosek i nikt się nie zjawia. Jest to dziwne traktowanie nas, zarządu ratusza, radnych i mieszkańców, którzy śledzą obrady – stwierdził.

Zdjęta z porządku obrad

Radny Marcin Stępniewski, przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości, mówił z kolei o pomyśle polegającym na zamianie działek.

Szkoda by było stracić inwestycję, która mogłaby powstać w innym miejscu. Ja apeluję, aby ściągnąć ten punkt z porządku obrad i zacząć rozmawiać z przedsiębiorcami. Spróbujmy im proponować inne, ale dla miasta lepsze rozwiązania. Może dla nich gorsze, ale jednak wciąż akceptowalne. Jeśli ta inwestycja miałaby powstać w tym miejscu, to ja za nią nie zagłosuję. Zgadzam się, że w strefie przemysłowej nie powinno się budować zabudowy wielorodzinnej – powiedział.

Po przerwie w obradach wiceprezydent Łukasz Syska poinformował, że w imieniu ratusza składa wniosek o zdjęcie punktu z porządku obrad. – Inwestor zadeklarował, że wniosek „lex deweloper” zostanie wycofany, aby dać nam wspólnie więcej czasu na rozmowy, natomiast jeśli tak się nie stanie, to do dnia 12 stycznia będziemy musieli odbyć sesję nadzwyczajną – poinformował.

Przeczytaj także