Radni, a także Stowarzyszenie Przyjazne Kielce oraz Stowarzyszenie Bezpartyjni i Niezależni proponują wprowadzenie bezpłatnych przejazdów autobusami komunikacji miejskiej dla kielczan. Swój pomysł omówili w trakcie piątkowej konferencji prasowej, przedstawiając przy tym wyliczenia finansowe oraz argumenty przemawiające za tą koncepcją.
Prezydent Kielc Bogdan Wenta na ostatniej sesji Rady Miasta Kielce po raz kolejny próbował przeforsować projekt uchwały w sprawie podwyżek cen biletów komunikacji miejskiej. Radni w dwóch głosowaniach odrzucili ten pomysł.
Zamiast dokuczliwego dla mieszkańców wzrostu opłat za korzystanie z publicznego transportu radni z klubu Bezpartyjni i Niezależni postulują wprowadzenie bezpłatnej komunikacji dla kielczan. – W trudnych czasach potrzebujemy wyjść poza schemat, zmienić logikę postępowania, zaproponować niestandardowe rozwiązania. Ten, kto mówi, że się nie da, uprawia populizm i demagogię – mówi przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni Kamil Suchański.
Jak zaznacza, bezpłatna komunikacja miejska dla kielczan to nie jest populizm ani wyborcza kiełbasa. – Nasza koncepcja jest możliwa oraz ekonomicznie uzasadniona i będzie generować szereg korzyści dla miasta oraz mieszkańców – mówi Kamil Suchański.
Miasto pokrywa zdecydowaną większość kosztów
Wydatki na komunikację miejską w Kielcach wyniosą w tym roku 102 miliony złotych, a w przyszłym – według prognozy miasta – 115 milionów złotych. Wpływy ze sprzedaży biletów stanowią obecnie poniżej 30 milionów złotych, to jest poniżej 30 procent kosztów. Z tego prostego rachunku wynika, że zdecydowaną większość kosztów funkcjonowania komunikacji miasto pokrywa z własnego budżetu.
– Według ekspertów około 15 procent, czyli w naszym przypadku 15 milionów złotych, a więc połowę wpływów ze sprzedaży biletów pochłania machina utrzymania systemu biletowania. Idąc tym tokiem rozumowania po zniesieniu biletów z budżetu miasta będziemy musieli dołożyć dodatkowe 15 milionów złotych. To – uwaga – niespełna 1 procent rocznego budżetu naszego miasta! Wystarczy niespełna 1 procent z budżetu, 15 milionów złotych, by kielczanie mogli jeździć autobusami komunikacji miejskiej bez biletów – mówi Kamil Suchański.
– Władze miasta przedstawiają inne dane dotyczące kosztów obsługi systemu płatnej komunikacji. Pada tu kwota niespełna 3 milionów złotych. Należałoby te wyliczenia rzetelnie zweryfikować, gdyż kwota tanie uwzględnia wszystkich kosztów administracyjnych. Ale nawet różnica rzędu 5 czy 10 milionów złotych w tych szacunkach nie przekreśla możliwości wprowadzenia bezpłatnej komunikacji – dodaje Kamil Suchański.
Modyfikacja siatki połączeń i liczby kursów
– Istnieje możliwość modyfikacji istniejącej siatki połączeń oraz częstotliwością kursowania autobusów. Takie działanie jest uzasadnione z powodu systematycznie spadającej liczby pasażerów – z 35 milionów w 2016 roku do 25 milionów w 2021 roku. W tym roku zapewne nastąpi odbicie trendu po spadku w czasie dwóch lat pandemicznych, ale nie ma szans na powrót do poziomu z 2019 roku, kiedy przewieziono rekordowe 36 milionów pasażerów – wyjaśnia radny Maciej Bursztein.
– W ramach umowy łączącej miasto z MPK możemy już dziś obniżyć kontrakt o 10 procent z uwagi na okoliczności zewnętrzne. Gdyby tak się stało, mamy kilkanaście milionów złotych. Wystarczy, by pokryć – nawet faktyczne – różnice między wyliczeniami ekspertów a władz miasta w zakresie kosztów obsługi systemu biletowego – podkreśla Maciej Bursztein.
– Korekta o kolejne 10 czy nawet 20 procent generuje dodatkowe oszczędności rzędu kilkudziesięciu milionów złotych. Przy takim podejściu nie będzie konieczności wygospodarowania owych 15 milionów złotych z budżetu miasta, by wprowadzić bezpłatne przejazdy autobusami. Utrzymamy wysokość dofinansowania na obecnym poziomie – dodaje Maciej Bursztein.
– Kielczanie wcale nie będą dłuższej czekać na autobusy i podróżować w ciasnocie. Autobusy komunikacji miejskiej w Kielcach wykonują rocznie blisko 12,5 miliona wozokilometrów przewożąc około 30 milionów kursopasażerów. Według danych ZTM w autobusie podróżują średnio 2 osoby na kilometr. Przy założeniu, że średnia długość trasy w przypadku jednego pasażera wynosi 5 kilometrów, to daje nam 10 pasażerów w autobusie o pojemności średniej 101 miejsc! Mówiąc inaczej: 91 miejsc jest wolnych. Autobusy w większości przypadków wożą… powietrze. I teraz: przy założeniu, iż zmniejszymy częstotliwość kursów o 10 czy nawet 20 procent, w autobusach nie będzie tłoczno! Zajętość miejsc nadal nie przekroczy 15 procent. Każdy senior znajdzie fotel – zaznacza Kamil Suchański.
– W ramach takiego rozwiązania kielczanie poczekają nieco dłużej na swój autobus, ale, to ważne, czas oczekiwania na pojazd wydłuży się o 10-20 procent, czyli zaledwie kilka minut. Tę niedogodność zrekompensuje możliwość bezpłatnego przejazdu. Warto poczekać chwilę dłużej i zaoszczędzić kilka złotych na jednorazowym przejeździe i kilkaset złotych w skali roku. Jeśli zaś chodzi o godziny szczytu, kiedy mieszkańcy jadą do pracy lub wracają do domów, tu nie może być mowy o redukcji kursów. Kwestia optymalnego ułożenia siatki połączeń sprawi, że ten problem nie będzie istniał – podkreśla Kamil Suchański.
Mniej korków, więcej czystego powietrza
– Duże znaczenie ma efekt ekologiczny, bo mówimy, że Kielce są czy też staną się zielonym miastem wolnym od smogu i spalin. Autobus, który przewozi średnio 10 osób, zużywa 40 litrów paliwa na 100 kilometrów. 40 litrów na 100 kilometrów! W tym kontekście bardziej przyjazne dla środowiska jest podróżowanie własnymi autami. Nawet cztery czteroosobowe rodziny, czyli 16 osób wprowadzą do atmosfery mniej spalin jeżdżąc prywatnymi samochodami niż autobus wiozący 10 osób. Bo zakładamy, że pojazd osobowy zużywa około 8 litrów paliwa – mówi Maciej Bursztein.
– Jeśli chcemy, by transport publiczny generował efekt ekologiczny, musimy promować ten środek lokomocji jako dobrą alternatywę wobec transportu indywidualnego. Zrobimy to dzięki likwidacji biletów. Mieszkańcom będzie się bardziej opłacało korzystać z oferty przewoźnika publicznego. Odkorkujemy w ten sposób centrum miasta, a w kieszeniach kielczan zostaną tysiące złotych w skali roku, jakie dziś wydają na paliwo – podkreśla Maciej Bursztein.
Ponad 2500 złotych rocznie dla 4-osobowej rodziny
– Według szacunków władz miasta po prowadzeniu podwyżki cen biletów osiągniemy 4 miliony złotych wpływów. Nie zgadzam się z tą prognozą. Ona jest zbudowana na myśleniu życzeniowym i totalnym oderwaniu od rzeczywistości, w jakiej żyją kielczanie. Radni podnieśli sobie diety o 100%, mają wysokie pensje i różne fuchy. Dla nich 100 czy 200 złotych to bez różnicy. Ale prawda jest taka, że dziś w dobie inflacji większość kielczan ledwo wiąże koniec z końcem. Dla wielu kilka czy kilkadziesiąt złotych dodatkowych obciążeń oznacza katastrofę budżetu domowego. Nie można w nieskończoność przy pomocy łopaty przerzucać kolejnych kosztów na barki kielczan. To najprostsze rozwiązanie. Mieszkańcy w końcu tego nie udźwigną. Dlatego uważam, iż Wasze prognozy są obarczone dużym błędem. Według mnie po podwyżkach cen biletów coraz mniej osób będzie korzystało z komunikacji zbiorowej i nie osiągniemy tych 4 milionów złotych – podkreśla Arkadiusz Stawicki, prezes Stowarzyszenia Przyjazne Kielce.
Jak zaznacza, dzięki wprowadzeniu bezpłatnych przejazdów komunikacji miejskiej w kieszeni przeciętnej 4-osobowej rodziny pozostanie ponad 2500 złotych w skali roku.
– Mieszkańcy nie oczekują szukania argumentów na rzecz zarządzania podwyżek. Jako kielczanie oczekujemy pomysłów na rozwiązywanie problemów bez wkładania ręki w kieszenie mieszkańców – dodaje Arkadiusz Stawicki.