Targi Kielce wciąż nie podpisały umowy z Urzędem Wojewódzkim w sprawie budowy szpitala tymczasowego. Ministerstwo Zdrowia nie odpisało na prośbę Targów o przesunięcie terminu oddania placówki, za to zapowiedziały wysokie kary umowne za jego niedotrzymanie. Tak wygląda rzeczywistość przy budowie szpitala tymczasowego w Kielcach.
27 października wojewoda świętokrzyski, Zbigniew Koniusz poinformował o inwestycji, która miała być kosztować około czterech milionów złotych. Po kilku dniach od rozpoczęcia budowy okazało się, że ta kwota będzie znacznie wyższa, a obecnie oscyluje w granicach 11 milionów złotych.
Pieniądze na budowę mają pochodzić ze specjalnego funduszu przeciwko walce z Covid-19, którymi dysponuje Ministerstwo Zdrowia. Żeby trafiły one do Targów Kielce, które realizują budowę, musi się po nie zgłosić Urząd Wojewódzki, który z kolei ma podpisać umowę z Targami. Jednak umowa wciąż jest nie podpisana, choć od termin zakończenia prac w halach targowych mija teoretycznie za… 10 dni.
– Rozmowy w sprawie podpisania umowy wciąż trwają. Wojewoda cały czas tłumaczy się tym, że niektóre kwestie musi uzgadniać z Ministerstwem Zdrowia, ale, my już zainwestowaliśmy pieniądze. Każdego dnia trwają u nas prace – podkreśla Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce.
Brak umowy przy inwestycji to nie jedyny problem kieleckiego ośrodka targowego. Kolejnym jest brak odpowiedzi Ministerstwa Zdrowia w sprawie przesunięcia terminu oddania tymczasowego szpitala. Za to resort zapowiedział kary umowne za opóźnienia w oddaniu szpitala. Wyniosą one 0,10% wartości inwestycji za każdy dzień zwłoki. Przy szacunkowym wydatku 11 milionów złotych kara za jeden dzień opóźnienia wyniesie 11 tysięcy złotych.
– Nie wyobrażam sobie płacenia kar umownych. Termin oddania do końca listopada jest realny, ale trzeba wziąć pod uwagę kwestię wyposażenia szpitala. Chodzi o dostawę różnych specjalistycznych sprzętów, których jeszcze nie zamówiliśmy, bo nadal mamy tylko brief umowy z Urzędem Wojewódzkim. Myśleliśmy, że załatwimy sprawę w ostatni piątek, ale nadal czekamy. Część firm oczekuje od nas przedpłaty, a my nie możemy im zapłacić. Nie możemy ryzykować wydatku w kwocie kilkunastu milionów złotych. Kto później nam zwróci te pieniądze? Ja nie mogę sobie na to pozwolić, bo Targi Kielce to miejska spółka, a ja potem mógłbym zostać oskarżony o działanie na szkodę spółki – dodaje Mochoń.
Nie udało nam się uzyskać komentarza Urzędu Wojewódzkiego w tej sprawie. Przez cały dzień próbowaliśmy się skontaktować z wojewodą świętokrzyskim, Zbigniewem Koniuszem, jednak bezskutecznie.