Przeczytaj także
W drugiej turze wyborów na prezydenta Kielc raczej nie poprę żadnego z kandydatów – powiedział lider stowarzyszenia Przyjazne Kielce Maciej Bursztein, który w wyborach na włodarza miasta uzyskał trzeci wynik. Decyzję pozostawiam mieszkańcom – dodał.
W wyborach do kieleckiej rady miasta KWW Maciej Bursztein Przyjazne Kielce otrzymał 11 242 głosy (14,9 proc.). Przełożyło się to na cztery mandaty, w nowej radzie stowarzyszenie będzie trzecią siłą polityczną. Lider Przyjaznych Kielc w wyborach na prezydenta miasta uzyskał trzeci wynik (18,64 proc.), przegrywając z Agatą Wojdą (KO) i Marcinem Stępniewskim (PiS), którzy zmierzą się w drugiej turze.
Lider Przyjaznych Kielc zaznaczył, że w drugiej turze wyborów na włodarza miasta „raczej” nie poprze żadnego z kandydatów. – Wolę, żeby zdecydowali kielczanie i nie chciałbym, żeby to moje wskazanie konkretnej osoby nie odegrało jakiejś niepotrzebnej roli. Dwa tygodnie do drugiej tury wyborów to okazja dla kielczan, żeby jeszcze bardziej przyjrzeć się kandydatom, szansa na zweryfikowanie ich pomysłów – dodał Bursztein, który zapowiedział, że z uwagą będzie śledził przebieg kampanii przed drugą turą wyborów.
W 25-osobowej radzie miasta po dziesięciu przedstawicieli będą mieć Koalicja Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Widać wyraźnie, że radni Przyjaznych Kielc będą języczkiem u wagi w nowej radzie miasta. Bursztein zaznaczył, że ewentualna koalicja z którąś ze stron będzie uzależniona od realizacji programu wyborczego jego stowarzyszenia.
– Podstawą naszego programu jest gospodarka. W Kielcach mamy olbrzymie problemy ze szczelnością finansów publicznych. Pozwalamy sobie na wydatki, na które nie pozwala sobie wiele innych miast, często zdecydowanie bogatszych od Kielc. Utrzymujemy kluby piłkarskie, co nie wynika wprost z ustawy o samorządzie gminnym, a brakuje pieniędzy m.in. na remonty szkół. Nie organizujemy klarownych, uczciwych przetargów, tylko korzystamy z umowy powierzenia, która na szczęście już niedługo będzie w Unii Europejskiej zakazana” – mówił Bursztein. „To wszystko musi się zmienić – dodał.
Zaznaczył, że praca nowej rady miasta powinna wyglądać zupełnie inaczej niż podczas ostatniej kadencji. – Musimy się zajmować ważnymi sprawami, a nie kłócić się przez trzy godziny na sesji, jak się ma nazywać rondo w mieście. Nigdy natomiast nie było trzygodzinnej rozmowy na temat gospodarki, stref ekonomicznych, wpływów podatkowych, nieszczelności finansów publicznych. To chcielibyśmy w nowej radzie zmienić – podkreślił.
Zapowiedział, że „jako zwykły mieszkaniec będę się przysłuchiwał tej kampanii i sam zadawał pytania kandydatom”. „Kielce to miasto z potężnym potencjałem, ale w ogóle nie wykorzystanym. Zależy mi na tym, aby któryś z kandydatów postawił na możliwości gospodarcze miasta, bo one będą kołem zamachowym do jego rozwoju, praktycznie w każdym aspekcie życia” – powiedział Bursztein.
– Jesteśmy stowarzyszeniem, podmiotem niepartyjnym, który nie chce stawać obok tej polityki. Wiem, że to czasami jest nieuniknione, ale jeśli nie ma takiej potrzeby, to nie chcemy się wdawać w tą parlamentarną wojnę – dodał radny.
Pytany o wynik wyborczy swojego komitetu ocenił, że jest zadowolony z osiągniętego rezultatu. „Z wszystkich komitetów wystartowaliśmy najpóźniej, a mnie jeszcze w połowie stycznia przez myśl nie przeszło, że wystawię swój komitet i sam wystartuję w wyborach na prezydenta Kielc. Zorganizowaliśmy wszystko praktycznie w ciągu dwóch tygodni – podkreślił Bursztein.
Dodał, że końcowy wynik stowarzyszenia, to efekt odpowiedniego podejścia do kampanii wyborczej. – Czterech radnych i blisko 19-procentowe poparcie w wyścigu o fotel prezydenta to na pewno jest jakiś kapitał na przyszłość do budowania czegoś fajnego – zaznaczył.
W 25-osobowej radzie miasta Kielce po 10 radnych będą miały KO i PiS, czterech Przyjazne Kielce, a jednego (Marcin Chłodnicki) Lewica. W drugiej turze wyborów na prezydenta miasta (21 kwietnia) zmierzą się Agata Wojda (KO – 33,63 proc. głosów w pierwszej turze) i Marcin Stępniewski (PiS – 25,05 proc.). (PAP)
Autor: Janusz Majewski