Przeczytaj także
Czy w Kielcach powstanie miejsce, gdzie będą mogłyby trafić poranione dzikie zwierzęta? Władze miasta rozpoczęły starania w tej materii.
Pogotowie dla dzikich zwierząt miałoby być odpowiedzialne nie tylko za ranne zwierzęta, ale również za pomoc rehabilitacyjną oraz odstraszanie i odławianie.
– Kwestia uregulowania tematu postępowania z dzikimi zwierzętami na terenach miejskich jest problemem od wielu lat. Trzeba stworzyć przejrzyste procedury, która służba odpowiada za co po kolei. Z perspektywy mieszkańca istotny jest jeden numer telefonu, a potem już służby dzielą się między sobą w zależności od indywidualnego zdarzenia – mówi Agata Wojda.
I dodaje: – Kolejnym krokiem byłoby stworzenie pogotowia dla dzikich zwierząt. Mogłyby tam trafiać i dostać profesjonalną opiekę poranione, powypadkowe zwierzęta. Bardzo cieszę się, że miasto podjęło taką inicjatywę i prowadzi rozmowy z kieleckim nadleśnictwem, z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska i ze stowarzyszeniami, zajmującymi się zwierzakami.
Pogotowie dla dzikich zwierząt mogłoby powstać na terenie Nadleśnictwa Kielce. – Oczywiście wymaga to dobrej intencji ze wszystkich stron, ale również zaangażowania merytorycznego i finansowego – zaznacza radna Koalicji Obywatelskiej.
Rodzi się pytanie czy warto inwestować w powstanie pogotowia dla dzikich zwierząt w Kielcach? – Paradoksalnie pandemia wpłynęła na to, że dzikich zwierząt jest coraz więcej na terenach miejskich. Jeszcze kilka lat temu były to jednostkowe przypadki. Obecnie mieszkańcy mniej eksploatują pewne tereny miejskie, tereny rekreacyjne czy tereny leśne. To zachęca dzikie zwierzęta, żeby częściej w nich przebywać. Taka kolizja ich zderzenia z miejskimi zagrożeniami powoduje, że ulegają wypadkom albo są po prostu zagubione i wystraszone. To pozwala nasunąć przemyślenie, że pogotowie dla dzikich zwierząt byłoby potrzebne – wyjaśnia Agata Wojda.
Zaznacza, że miasto jako jednostka i organ wiodący może doprowadzić do utworzenia na swoim terenie schroniska dla dzikich zwierząt. – Trzeba też zadbać o kwestie finansowe. Nie chciałabym, żeby cały pomysł rozbił się o ekonomię. Natomiast podejrzewam, że w przypadku takiego miejsca można pozyskać zewnętrzne dofinansowanie. Przy kilku zdarzeniach w ciągu roku utrzymanie i obsługa takiego pogotowia to nie są wcale duże koszty – podsumowuje radna Koalicji Obywatelskiej.
Współpraca: maw