Święto Marcina, obchodzone 11 listopada, to czas, gdy polska wieś ożywała tradycjami pełnymi smaku i wspólnoty. Gęsina na stołach, aromatyczne rogale, a także dawne zwyczaje, jak darcie pierza, wypełniały domy, tworząc niepowtarzalną atmosferę. Dziś, choć wiele się zmieniło, wracamy do tych tradycji, by pielęgnować więzi z przeszłością i na nowo odkrywać uroki dawnej polskiej wsi. Zobaczcie wideo i poznajcie bliżej listopadowe tradycje.
Wieś polska w listopadzie intensywnie przygotowywała się do nadchodzącej zimy, a jednym z popularnych zwyczajów było darcie pierza, zwanego też „pierzokami”. To czasochłonne zajęcie odbywało się w domach, w gronie rodziny i sąsiadów, a pierze pozyskiwano z gęsi. Jak tłumaczy Małgorzata Krzywda, kierownik Parku Etnograficznego w Tokarni gęsi, które wykluwały się wiosną, do jesieni dojrzewały, a ich pióra stawały się miękkie i kruche, idealne do skubania.
– Darcie pierza miało swoje zasady. Kobiety przygotowywały dwa rodzaje pierza: długie pióra na pierzyny oraz drobny puch na poduszki, który zapewniał doskonałą izolację i ciepło na zimowe miesiące. Zwyczaj ten był nie tylko praktyczny, ale i społeczny – kobiety spotykały się, rozmawiały i wymieniały historie, podczas gdy mężczyźni często wprowadzali do zabawy elementy psikusów. Zdarzało się, że mężczyźni wpuszczali do izby koguta, który rozrzucał pierze po całym pomieszczeniu, powodując zamieszanie i śmiech – dodaje Małgorzata Krzywda. Darcie pierza było więc nie tylko sposobem na przygotowanie do zimy, ale także okazją do integracji i zabawy, która przynosiła chwilę wytchnienia i radości w chłodne jesienne wieczory.
Święto Marcina to okazja do uczczenia dawnych zwyczajów i smaków, które przez lata były integralną częścią życia na wsi. Jak podkreśla kierownik Parku Etnograficznego w Tokarni, to podróż do czasów, gdy życie towarzyskie i rodzinne skupiało się przy domowym stole.
– Kiedy jesień pukała na polską wieś, życie towarzysko-rodzinne przenosiło się właśnie do wnętrza domów. Sercem każdego domu jest stół. To miejsce, przy którym rodzina spotykała się ze znajomymi. W dniu 11 listopada siadaliśmy przy tym stole, na którym królowała gęsina – mówi Małgorzata Krzywda. Zwyczaj przyrządzania potraw z gęsi na Święto Marcina przetrwał do dziś, czego świadectwem są liczne przysłowia, takie jak „Na Świętego Marcina Gęsi się zarzyna” czy „W dniu Świętego Marcina Gęsi do komina.”
Dlaczego właśnie gęś? Znawcy tego mięsa twierdzą, że listopad to idealny moment na spożycie gęsiny, ponieważ właśnie wtedy jest ona najsmaczniejsza i najtłustsza. Dawniej gęś podawano w różnych formach – pieczoną z jabłkami, kaszą i ziołami, co stanowiło tradycyjne danie wiejskie. – Mięso z gęsi jest bardzo smaczne i zdrowe. Polska obecnie jest potentatem na rynku gęsiny. Eksportujemy jej bardzo dużo do wszystkich krajów Europy – podkreśla kierownik Parku Etnograficznego w Tokarni.
Zmiany kulturowe sprawiły jednak, że obok tradycyjnej gęsiny w dniu 11 listopada pojawiły się nowe słodkie symbole, takie jak rogale świętomarcińskie. Te nadziewane białym makiem wypieki stały się symbolem Święta Marcina w wielu regionach Polski. W Kielcach natomiast, w odpowiedzi na popularność rogali świętomarcińskich, cukiernia „Świat Słodyczy” przygotowała własną wersję – rogale świętokrzyskie.
– Rogale świętomarcińskie różnią się od rogali świętokrzyskich przede wszystkim ciastem. Te pierwsze wykonane są z ciasta francuskiego, a drugie z drożdżowego – tłumaczy Lidia, cukierniczka z Kielc. W obu rodzajach rogali nadzienie musi być bogate w biały mak, naturalny miód oraz bakalie: daktyle, migdały, rodzynki czy skórkę pomarańczową.
Święto Marcina to zatem nie tylko okazja do spożycia gęsiny czy rogali, ale również czas pielęgnowania dawnych zwyczajów. Na polskiej wsi dawniej, przy wspólnym stole, odbywało się też „darcie pierza” – popularne spotkania, podczas których wspólnie przygotowywano pierze na poduszki i kołdry. Ten wspólny czas pozwalał na integrację i wymianę opowieści, czyniąc Święto Marcina pełnym ciepła i więzi społecznych.