Piotr Młynarczyk to 21-letni kielczanin, który od kilku lat prowadzi Hejo Studio – firmę z branży fotograficznej i video. Rozmawiamy z nim o fotografii, stawianiu kroków w biznesie przez młodych ludzi oraz o tym czy w Kielcach trudno prowadzić własną działalność.
Jak to się stało, że osoba która ma 21 lat tak prężnie rozwija swoją firmę?
To wszystko zaczyna się bardzo wcześnie, tak na dobrą sprawę to w momencie, gdy wstąpiłem do harcerstwa. Harcerstwo daje przeświadczenie, że możesz wszystko. Od 15-16 roku życia prowadzę bardzo pracowity tryb życia. W międzyczasie była pierwsza praca na etat, trochę podróżowałem, miałem okazję pracować przy analityce biznesowej. Wypadkową tych wszystkich doświadczeń jest Hejo Studio.
Jaki jest przepis na prowadzenie firmy, która odnosi sukcesy?
W naszym przypadku zdjęcia to tylko jeden człon przy prowadzeniu firmy. Jak prowadzi się firmę, to trzeba być odpowiedzialnym za marketing, sprzedaż, za wizerunek i ogólnie za wszystko. Ludzie pytają nas co robimy, a my robimy właściwie wszystko. Jesteśmy w stanie zrealizować reportaże ślubne, studniówki, wideo, wytwarzanie materiałów promocyjnych i przede wszystkim studio, które jest fajnym punktem odniesienia, gdzie można robić rzeczy codziennie.
Jaki rodzaj fotografii jest Twoim zdaniem najtrudniejszy?
Pierwsze co przychodzi mi na myśl to fotografia studyjna. Istnieją w niej pewne ograniczenia, ale z drugiej strony można je bardzo łatwo przekłuć w atuty i stworzyć coś bardzo ciekawego. Uważam też za trudną fotografię ślubną, bo jest trudna organizacyjnie, choć technicznie już nie tak bardzo. Trudni są też duzi klienci, którzy mają specyficzne wymagania i podejście do pracy.
Czym należy się wyróżnić w branży fotograficznej?
Uważam, że swojego rodzaju wyróżnik to publikacja backstage’u i procesu twórczego. Ludzie mogą czuć się z nami komfortowo, bo mają okazję zobaczyć jacy jesteśmy naprawdę, a nie tylko to jakie ładne produkujemy materiały. W Hejo Studio robimy masę zdjęć, mamy realizację praktycznie dzień po dniu, ale w ogóle nie pokazujemy naszych zdjęć z realizacji, jest ich minimum. Zdecydowanie wyróżnia nas autentyczność.
Co myślisz o zastępowaniu aparatów telefonami?
Jest obecnie trend fotografii mobilnej. Sprzętowo idzie to niezwykle mocno do przodu. Mnie on osobiście nie przeszkadza, bo wiem, że zapotrzebowanie na profesjonalną fotografię będzie duże ze względu na zastosowanie jednych i drugich zdjęć. Mobilnie zrobimy dobre zdjęcie, ale nie wydrukujemy go na banerze wielkoformatowym. Jest to jakaś konkurencja, ale nie wyprze nas z rynku.
Prowadzisz też warsztaty dla fotografów.
Tak, do tej pory zorganizowałem 7 spotkań warsztatowych. Do tego mam przyjemność współpracować z Kieleckim Parkiem Technologicznym, który jest dla mnie połączeniem między moją działalnością, a szkołami. W przypadku szkół mam kilka stałych grup, które prowadzę w kontekście całego cyklu szkoleniowego. W ciągu tych spotkań udało mi się przeszkolić blisko 60 osób co jest ciekawą liczbą, jak na rok działalności.
Jakie zagadnienia poruszacie podczas szkoleń?
Warsztaty są kierowanie do fotografów – amatorów. Są szkolenia, które pokazują bardzo prosty schemat pierwszej styczności z aparatem. Drugi zakres to fotografia studyjna od podstaw. Są one dla osób, które dysponują lepszym sprzętem i większym zasobem wiedzy, ale w kontekście fotografii studyjnej nie mają za dużego doświadczenia. Wchodzimy powoli w fotografię produktową oraz plenerową.
Jak zapatrujesz się na coraz bardziej modne zdjęcia z drona?
Wychodzimy na przeciw oczekiwaniom rynku idąc za tym trendem. Chcemy poszerzyć działalność o ofertę związaną ze szkoleniami dla operatorów drona. Jest to jednak proces czasochłonny.
Czy twoja działalność ogranicza się do regionu świętokrzyskiego?
Codziennym, głównym rynkiem są Kielce. Z drugiej strony w ostatnich dniach byliśmy w Warszawie na forum branży eventowej, gdzie wystawialiśmy się z mobilnym studiem. Po drugie mamy siatkę połączeń z fotografami, z którymi współpracujemy, więc jesteśmy w stanie zrealizować dany projekt w praktycznie każdym mieście. Ale póki co musimy włożyć jeszcze trochę pracy, aby nie być tylko firmą lokalną.
Jak oceniasz kielecki rynek fotografii?
Wiele osób narzeka na Kielce. Twierdzą, że prowadzenie biznesu tutaj jest bardziej bolączką niż plusem. Migracja ludzi do innych miast i odpływ firm z rynku kieleckiego jest faktem, natomiast wciąż żyje tu około 200 tysięcy mieszkańców. Ja wcale nie uważam tego rynku za tak niewdzięczny, jak ludzie go postrzegają. Jest pewnie trochę prościej pozyskać tego klienta w Kielcach niż w Warszawie czy za granicą. Ilość osób, które korzystają z marketingu szeptanego u nas w mieście bardzo rośnie. Jedni polecają drugim i to się napędza.
Jakich rad udzieliłbyś początkującemu fotografowi, który chciałby z amatora stać się profesjonalistą?
Mam takie dwa życiowe cytaty, którymi się kieruję: „Żeby robić trzeba robić’ i „W życiu trzeba zrobić milion zdjęć, aby być w pełni zadowolonym z dwóch, trzech zdjęć’. Trzeba cały czas być w obiegu, nie dawać za wygraną. Kieruję się zasadą, że wszystko można zrobić, ale nie wszystko jest warto robić.
Jakie kierunki w przyszłości obierze Twoja firma?
Kiedy pracowałem więcej przy ślubach pomyślałem, że fajnie byłoby obsługiwać takie wydarzenia kompleksowo. Hejo Studio powstało w kontekście foto i wideo, w międzyczasie pojawił się pomysł Hejo Drinks, czyli stołów barmańskich – jesteśmy na etapie doposażania się. Dodatkowo chce otworzyć sklep internetowy z akcesoriami dla fotografów, kolejnym pomysłem jest stworzenie sklepu internetowego dla zwierząt z różnymi akcesoriami dla nich. Docelowo wisienką na torcie ma być Hejo Weedings czyli kompleksowa obsługa ślubów. Napisy, fotobudki i wszystko co jest potrzebne do zorganizowania fajnego ślubu.
Jak zrodziła się Twoja miłość do fotografii?
Kiedyś sprzedałem gitarę i kupiłem sobie aparat. Poznałem też ludzi, którzy zaangażowali mnie przez jakiś czas w projekt, gdzie byłem prezenterem w różnego rodzaju wydarzeniach. I jakoś w między czasie pojawił się w moich rękach aparat i skupiłem się po prostu bardziej na zdjęciach. Sztuki wizualne da się bardzo ładnie ująć w sztuki użytecznie. Podoba mi się robienie rzeczy użytecznych i tutaj właśnie wchodzi w grę produkcja materiałów marketingowych i wizerunkowych, czym zajmuje się na co dzień.
Dziękuje za rozmowę.