Przeczytaj także
Mieszkańcy Kieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej już od kilku lat muszą mierzyć się z kuriozalną sytuacją. Parking przy Administracji Osiedla „Zagórska – Południe” jest wykorzystywany przez jedną osobę. Busy blokują miejsce, a służby porządkowe nie dają sobie rady.
Mowa o parkingu położonym przy ulicy Zagórskiej 42 z którego mogą korzystać lokatorzy budynku, pracownicy administracji, czy też najemcy lokali. Takiego prawa nie ma jednak jeden z mieszkańców osiedla, który ustawił tam swoje pojazdy.
– Jak wiemy, brak jest miejsc parkingowych na osiedlach. Ten problem występuje w całych Kielcach. Żeby więc tych trzech busów nie trzymać pod blokiem, to ustawia je pod administracją. Gdzie jest system kamer, gdzie są stosowne zabezpieczenia. Mamy nawet dowód, że ten pan potrafi przestawić znak w drugą stronę, aby tego znaku nie było widać -mówi Piotr Pawlik, prezes rady nadzorczej KSM.
Dodaje, że sprawa była wielokrotnie zgłaszana na policję oraz Straż Miejską, jednak nie przyniosło to efektów.
– Policja sobie z nim nie radzi, Straż Miejska również nie jest w stanie pomóc. Wszyscy znają problem, a te busy jak stały, tak dalej stoją. Co więcej, on nimi w ogóle nie jeździ. Te pojazdy służą mu jako magazyny, gdzie trzyma swoje rzeczy. Bo jakąś działalność prowadzi. Dodatkowo ustawił je w poprzek, żeby zając jak najwięcej miejsca. Oprócz tego ten Pan wszczyna awantury na administracji, straszy przebywających tam ludzi – zaznacza Piotr Pawlik.
Dlaczego pojazdy nie zostaną odholowane? Tłumaczy to Paweł Kozubek, kierownik zespołu ds. wykroczeń Straży Miejskiej.
– Przede wszystkim muszą być spełnione pewne warunki, żeby można było odholować samochód. Pojazd musi parkować w miejscu zabronionym i musi utrudniać ruch. Jeżeli pojazd nie utrudnia ruchu, to Straż Miejska nie może go odholować. Ponadto ta droga na której busy są zaparkowane, to droga wewnętrzna, więc z parkingu ich nie przeniesiemy. Poza tym na miejscu są też bramy wjazdowe i nie wiem, czy byłoby możliwe wzięcie tych busów i wyjechanie holownikiem. Ale aktualnie nie mieliśmy żadnych podstaw prawnych, żeby w ogóle próbować – twierdzi Paweł Kozubek.
Informuje jednocześnie, że sprawa jest dobrze znana funkcjonariuszom. Pierwsze interwencje były prowadzone już w 2019 roku.
– Tych spraw było dużo. Nikt nie dostawał od nas mandatów, bo nikt takich mandatów nie przyjmował. Wszystkie sprawy były kierowane do sądu. Ten pan odwoływał się do Sądów Okręgowych, temat wracał do Sądów Rejonowych. Część spraw jest pokończona, część jest nadal w trakcie. Za niektóre został skazywany, za niektóre był uniewinniany. Są sprawy, które toczą się od 2019 roku – dodaje kierownik zespołu ds. wykroczeń.