Przeczytaj także
Radni zgodzili się na przesunięcia budżetowe, dzięki czemu miasto będzie mogło rozstrzygnąć przetarg na odbiór śmieci. Chodzi o kwotę 9 mln złotych. Wcześniej jednak doszło do burzliwej dyskusji na ten temat.
Przypomnijmy, że do przetargu na odbiór śmieci w Kielcach zgłosiły się dwie firmy. W przypadku konsorcjum spółek Eneris mowa o ponad 57 milionach złotych. Spółka Partner z Warszawy złożyła z kolei ofertę na kwotę ponad 64 milionów.
Na realizację zadania miasto chciało przeznaczyć jednak około 48,5 miliona złotych. Dlatego też o uzupełnienie brakującej kwoty poproszono radnych. Ci pochylili się nad tematem podczas sesji 19 stycznia.
Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni zastanawiał się, czy sytuacja nie doprowadzi do tego, że mieszkańcy będą płacić więcej za odbiór śmieci. – Mówiono, że będą analizy. A tak naprawdę te przesunięcia kwot, które mają być teraz zrobione dotyczą utrzymania czystości i porządku w mieście, utrzymania zieleni, dostawy energii elektrycznej. Miasto ma stałą cenę energii elektrycznej, ale opłata za dystrybucję wzrosła. Mamy więc do czynienia z kreatywną księgowością i przesuwamy konkretne środki, aby móc rozstrzygnąć przetarg. Jednak wiemy, że te środki będą tak naprawdę z powrotem potrzebne do tych samych „kieszonek” – mówił Suchański.
Krytycznie do pomysłu podchodził też radny Marcin Stępniewski z klubu PiS. – Czy w świetle tego, co przedstawił prezes Mirosław Banach (o dobrej kondycji Przedsiębiorstwa Gospodarki Opadami – dop. red.) nie byłoby rozsądnym obniżenie stawek za odbiór odpadów w PGO? Dzięki temu moglibyśmy zaoszczędzić 3, a może nawet 4 miliony złotych. Te pieniądze nie musiałyby zataczać koła, czyli być przerzucane z kieszeni do kieszeni, aby finalnie wrócić do miasta. Nie mielibyśmy też takiego problemu z którym mamy do czynienia dzisiaj, czyli przesuwaniem środków z bieżących niezbędnych wydatków – tłumaczył radny.
Zdaniem radnego Piotra Kisiela (również z klubu PiS) przetarg został ogłoszony zbyt późno. – Gdyby ten przetarg został rozpisany wcześniej, mielibyśmy możliwość pozostawić go bez rozstrzygnięcia i rozpisać na nowo. Biorąc pod uwagę fakt, że teraz oferentów było tylko dwóch. I podstawowe pytanie, dlaczego tylko tylu? Państwo zrobili analizę rynku. Wiedzieli kto dysponuje jakim sprzętem, jeśli mówimy o firmach odbierających odpady w naszym kraju. To przecież nie musi być firma lokalna. Wykonawca musi być tak przygotowany, żeby jakość świadczonej usługi nie spadła. A jestem przekonany, że kilka zapisów dałoby się ze specyfikacji usunąć lub w jakiś sposób opisać inne i wtedy kolejni oferenci mogliby przystąpić do przetargu – przekazywał Piotr Kisiel.
Agata Wojda, zastępca prezydenta Kielc, uspokajała z kolei, że przesunięcie pieniędzy nastąpi z obszarów, na które miasto będzie mogło zwrócić środki, po rozliczeniu budżetu za poprzedni rok. Odniosła się również do innych zgłaszanych wątpliwości. – Ogłaszając ten przetarg mówiliśmy o kilku fundamentalnych priorytetach. Jednym z nich jest nieobniżanie jakości i nie cofanie się w dobrych rozwiązaniach, które pozwalają nam obecnie mieć kontrolę nad systemem. Nie zgadzam się więc, że te wymogi są wygórowane, choć poprzeczka ustawiona jest faktycznie wysoko – mówiła Agata Wojda.
– Czy ceny zaproponowane przez firmy w przetargu są wysokie? Tak, one wpływają na wyobraźnię. Czy one swoją wysokością odbiegają od tego, co dzieje się na polskim rynku w systemie gospodarki odpadami? Absolutnie nie – dodawała wiceprezydent.
Ponieważ radni ostatecznie zgodzili się na przesunięcia w budżecie, omawianą usługę będzie przez kolejne dwa lata pełnić firma Eneris.