Przeczytaj także
Miasto w ciągu ponad dwóch lat zanotowało niewielkie postępy w temacie tworzenia nowych terenów inwestycyjnych. Jak twierdzą urzędnicy, problemem jest długotrwały proces realizacji tego typu przedsięwzięć, a także związane z tym nakłady finansowe. Działania ratusza krytycznie oceniają jednak kieleccy radni.
O tereny inwestycyjne, które powstały w ciągu ponad dwóch lat, pytał w swojej interpelacji radny Marcin Stępniewski z klubu PiS. Zaznaczył, że chodzi mu o okres liczony od przyjęcia rezolucji „wzywającej prezydenta do tworzenia takich terenów z dnia 15 października 2020 roku”.
– Należy zdawać sobie sprawę, że proces realizacji tego typu przedsięwzięć (uzbrojenie kilkunastu do kilkudziesięciu hektarów, na tzw. „surowym korzeniu”) jest długotrwały, wieloletni i wymaga ogromnych nakładów finansowych. Przykładem takiej trudności jest obszar tzw. Dąbrowy II, gdzie sukcesywne wykupy terenów prowadzono od lat 90. ubiegłego wieku, a teraz po 20. latach od uchwalenia planu miejscowego i przeprowadzeniu operacji scalenia i podziału, po wieloletnich intensywnych poszukiwaniach źródeł finansowania, udało się przystąpić do pierwszego etapu realizacji głównego osiedlowego ciągu drogowego wraz z sieciami uzbrojenia – odpowiada Bożena Szczypiór, zastępca prezydenta Kielc.
I zaznacza, że oprócz aktualnie realizowanego I etapu uzbrojenia 80 ha osiedla Dąbrowa II, miasto do tej pory wykupiło grunty o łącznej powierzchni 1,1045 ha w rejonie na zachód od ulicy Malików. Dodano także, że w zaawansowanej fazie jest opracowanie projektu zmiany planu miejscowego „Dyminy”. – Pańskie oczekiwania, iżby już po dwóch latach od podjęcia przez Radę Miasta Kielce rezolucji tereny inwestycyjne w rzeczywistości powstały (pyta Pan o ich powierzchnię), są moim zdaniem zdecydowanie wygórowane – pisze Bożena Szczypiór.
Radny Marcin Stępniewski zwraca jednak uwagę, że argumentacja urzędu nie zmieniła się praktycznie od początku kadencji Bogdana Wenty. – Bardzo krytycznie podchodzę do tej sytuacji, bo jak widać ponad dwa lata to okres niewystarczający do podjęcia konkretnych działań w zakresie powstawania omawianych obszarów. A niewątpliwie taka potrzeba występuje w Kielcach. Przecież funkcjonuje u nas finansowane z pieniędzy kielczan Centrum Obsługi Inwestora, które oferuje tereny poza naszym miastem. To pokazuje, że zapotrzebowanie na tereny inwestycyjne jest, ale w Kielcach ich brak powoduje, że ci inwestorzy kierują się do ościennych gmin i finalnie to ościenne gminy zyskują na tym, a nie Kielce. To jest absurd – tłumaczy radny.
Przekazuje przy tym, że równie absurdalne jest wspominanie w odpowiedzi na jego interpelację tematu osiedla Dąbrowa II. – Są to tereny nie inwestycyjne, tylko mieszkaniowe i do tego będą służyć. Dlatego mówienie, że tam uruchamia się tereny inwestycyjne jest trochę zaprzeczeniem całej idei, którą podnosiliśmy w rezolucji z 2020 roku. Ponadto od tego czasu nie zmieniło się prawie nic. Obawiam się, że kadencja samorządu z prezydentem Bogdanem Wentą na czele naszego miasta nie przyczyni się do przyspieszenia całego procesu, czy też nawet jego stanowczego rozpoczęcia – podsumowuje.