Rozmawiamy z politolog dr Agnieszką Zarembą o wczorajszych wynikach wyborów.
Maciej Wadowski: Jako oceni Pani wyniki I tury wyborów prezydenckich?
Agnieszka Zaremba: – Bez wielkiej niespodzianki. Wszystko było tak jak to przewidywały sondaże. Poparcie dla poszczególnych partii politycznych ma również odzwierciedlenie w wynikach tych wyborów.
U nas w województwie prezydent Duda uzyskał bardzo dobry wynik – 56,02 procenta głosów.
– Tradycyjnie. Jesteśmy takim województwem, gdzie Prawo i Sprawiedliwość ma spore poparcie. Z resztą województwa wschodnie takie jak podkarpackie, małopolskie czy podlaskie pokazały, że ta popularność partii rządzącej nie spada.
Coś Panią zaskoczyło w tegorocznych wyborach?
– Na pewno ta scena polityczna jest bardzo spolaryzowana. Bardzo ciężko wcisnąć się komukolwiek, kto jest związany z jakąś partią przez ten duopol Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej. To jest też takie poczucie, że ludzie myślą, że oddają jakby stracony głos, jeżeli widzą, że ktoś nie ma dużego poparcia. To nie do końca prawda. Myślę, że to takie bardzo pragmatyczne myślenie wyborców, że stawiają na co jawne i przewidywalne. Natomiast ciekawy jest wynik Szymona Hołowni. Zrobił sporą robotę i miał bardzo dobrą kampanię. Chociaż muszę też pochwalić Władysława Kosiniaka-Kamysza, którego kampania była wręcz książkowa. Jednak pomimo tego, że politolodzy wystawiliby mu niejedną laurkę, to niestety okazuje się, że w sytuacji tego duopolu taka kampania nie dała za wiele.
Krzysztof Bosak uzyskał bardzo dobry wynik.
– Rzeczywiście Konfederacja zrobiła fajny wynik. Trochę trzeba im przyznać plusa za takie zjednoczenie tych wszystkich mocno prawicowych środowisk. Jest ich kilka. Krzysztof Bosak miał też bardzo dobrą kampanię. Proszę zwrócić uwagę, że ukrywał te skrajne poglądy. Myślę, że sporo osób o poglądach centrowych, które na przykład są kompletnymi przeciwnikami aborcji albo Unii Europejskiej to udało się mu pozyskać.
Za to słaby wynik zdobył Robert Biedroń.
– Na pewno nie wynika to z małej popularności Lewicy, bo ten rynek wyborczy jej potrzebuje. Myślę, że to jednak kwestia kandydata, który w pewnym momencie przestał być wiarygodny. Naobiecywał, że zrezygnuje z Parlamentu Europejskiego. Jak przyszło co do czego to nie zrezygnował pomimo, że miał też fajną kampanię. W ogóle one wszystkie były bardzo dobre, merytoryczne i naprawdę wykorzystujące nawet przy tej pandemii możliwe wszystkie środki. Jednak głosy lewicowe poszły też do Rafała Trzaskowskiego, albo do Szymona Hołowni.




