Nieudolne zarządzanie, a także kompletny paraliż centrum – to niektóre z problemów wymienionych w petycji o odwołanie dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg. Zbieranie podpisów już się rozpoczęło, a za całą akcję odpowiadają społecznicy z Kieleckiej Platformy Komunikacyjnej.
Petycja adresowana jest do prezydenta Kielc, Bogdana Wenty, a autorzy apelują w niej o odwołanie obecnego dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg, Grzegorza Staszewskiego oraz „powołania na to stanowisko osoby, która wykaże się profesjonalizmem, umiejętnościami zarządzania oraz troską o bezpieczeństwo i komfort mieszkańców”. – MZD Kielce oraz Inżynierowie Ruchu są wyśmiewani na arenie krajowej, szczególnie podczas m.in. Dni Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Kielcach. Pokazywane są kuriozalne, niezgodne z wiedzą inżynierską rozwiązania. Każde propozycje zmian są przez MZD odrzucane, mimo wielu przykładów z innych miast – czytamy w omawianym dokumencie.
Ponadto w petycji (która dostępna jest w tym miejscu) wspomina się między innymi o nieudolnym zarządzaniu. Społecznicy uważają, że wiele działań podejmowanych przez MZD skutkowało „chaosem i dezorganizacją na naszych drogach”, a prace drogowe „często są prowadzone w sposób przypadkowy, bez odpowiedniej koordynacji, co prowadzi do niepotrzebnych utrudnień i opóźnień”. Jest też mowa o braku umiejętności prawidłowego ustawienia sygnalizacji świetlnych, co ma prowadzić do korków i zwiększać ryzyko wypadków. – Obserwujemy, że wiele miejsc w naszym mieście jest źle zaprojektowanych i źle oznakowanych, co stwarza potencjalne zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców. Przykłady takich miejsc są liczne, co jest nie do zaakceptowania – czytamy z kolei w podpunkcie dotyczącym złej organizacji ruchu.
Znacznie obszerniejsze zarzuty w kierunku Miejskiego Zarządu Dróg pojawiły się w artykule opublikowanym na stronie Kieleckiej Platformy Komunikacyjnej. Stwierdzono między innymi, że „ITS w Kielcach wykonuje hiszpańska firma „krzak””. Na dodatek pracujący dla tej firmy podwykonawca miał powiedzieć społecznikom, że „z MZD właściwie nie ma żadnych wytycznych, kontroli czy nawet kontaktu”.
– Projekty ruchowe sygnalizacji świetlnej, w ramach których pracować będzie nasz słynny ITS są pełne… fatalnych rozwiązań utrudniających ruch. Na al. IX wieków Kielc przy Urzędzie Wojewódzkim pojawiły się – nie wiadomo po co – sygnalizatory kierunkowe S-3. Uniemożliwiają zastosowanie tzw.: „zielonych strzałek”, ograniczają przepustowość skrzyżowań i wydłużają cykl sygnalizacji, a w konsekwencji czas oczekiwania na zielone – wszystkich uczestników ruchu drogowego – napisano w artykule.
Dalej czytamy o tym, że miejscy inżynierowie nie podejmują właściwych działań zmierzających do poprawy warunków bezpieczeństwa ruchu drogowego w mieście. Jako przykład podano ulicę Grunwaldzką i miejsce przy fabryce SPOŁEM, gdzie drogowcy mieli przesunąć linię zatrzymania przed przejściem.
-A co ze światłami? No znowu docieramy do punktu, w którym swój popis daje Wydział Inżynierii Ruchu Drogowego w kieleckim MZD. Zapewne doskonale znacie skrzyżowanie Żytniej i Grunwladzkiej – 5 minut potrzeba na przejście 3 przejść dla pieszych. Ale takich koszmarów jest więcej, a część z nich wprost niezgodna z obecną wiedzą i doświadczeniem miast w Polsce – stwierdzono w artykule.
Przypomniano też o wiacie umiejscowionej 20 metrów od przystanku autobusowego, a także o sytuacji, która miała miejsce w piątek. Jak informowała nasza redakcja, wykonawca Inteligentnego Systemu Transportowego 8 września doprowadził do ogromnych korków w rejonie węzła Żelazna i dworca PKP. – Wykonawca wprowadził organizację ruchu, nie informując o tym zarówno nas, jak i inżyniera kontraktu. Dlatego nie mogliśmy przekazać wiadomości o utrudnieniach do opinii publicznej. Niewątpliwie będziemy więc wyciągać konsekwencje. Zapewne będzie to jakaś kara finansowa – mówił nam Jarosław Skrzydło, rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg.