Przeczytaj także
Jeszcze w czerwcu 2020 roku Kielecka Spółdzielnia Mieszkaniowa rozesłała ankiety w których pytała, czy powinna stworzyć nowe miejsca parkingowe. I choć kwestionariusze dostarczono do kilku miejsc, to jednak duża część osób albo nie odesłała ich z powrotem, albo była przeciwna wprowadzeniu zmian. Teraz spółdzielnia będzie chciała powrócić do tematu, starając się przekonać mieszkańców do pomysłu.
Kujawska, Włoszka, Bohaterów Warszawy, Pomorska czy też Szymanowskiego. To między innymi do nieruchomości znajdujących się na tych ulicach trafiły dwa lata temu wspomniane ankiety. Pytano w nich, czy mieszkańcy chcą stworzenia nowych miejsc parkingowych na terenie spółdzielni.
– Wysłaliśmy ankiety do sześciu, siedmiu nieruchomości. Tam, gdzie kierownicy znaleźli miejsce na wydzielenie parkingów. Na przykładzie jednej z nich mogę powiedzieć, że dostarczyliśmy 198 kwestionariuszy, z czego 70 osób odpowiedziało. I 18 z nich było za tym pomysłem, a 52 przeciw. I takie statystyki prezentują się w większości przypadków. Na Szymanowskiego poszło 108 ankiet, 39 mieszkańców oddało i 15 było na „tak”, a 23 na „nie”. Również były do nas petycje, żeby po prostu nie robić miejsc parkingowych, ponieważ mieszkańcy życzą sobie zieleni – mówi Anna Tłuszcz, prezes zarządu KSM.
Spółdzielnia prawdopodobnie wróci jednak do tematu, bowiem cały czas mieszkańcy apelują o zwiększenie miejsc parkingowych. Parkingi muszą powstać w takich lokalizacjach, które nie posiadają przykładowo infrastruktury podziemnej w postaci różnego rodzaju rur, czy też okablowania do latarni.
– W sytuacjach gdzie w grę wchodzą tereny ogólnospółdzielcze, będziemy się starać to przeprocedować przez walne zgromadzenie. W momencie, kiedy odbędzie się ono w trybie stacjonarnym. Żeby ludziom pokazać wizualizację. Aby ich przekonać do tego, żeby te miejsca jednak powstały. Będziemy też apelować, żeby mieszkańcy popierający nasz pomysł, po prostu nas o tym informowali, gdy spółdzielnia wysyła ankietę. Bo problemem jest również małe zainteresowanie ze strony lokatorów – twierdzi Anna Tłuszcz.
Dodaje przy tym, że bez zgody mieszkańców, władze KSM nie są w stanie niczego wskórać.
– Jeżeli będzie taka sytuacja, że odzew społeczny jest bardzo mały i większość jest na „nie”, to w takim wypadku my nic nie możemy zrobić. Występowała tylko jedna sytuacja, gdy chyba 28 głosów było za, a przeciw około 27. Musimy działać zgodnie z prawem budowlanym. W tym, żeby ludzie wyrazili swoją zgodę. Zwłaszcza ci, którzy mają odrębną własność. Bo to też jest ważne – stwierdza prezes zarządu KSM.